Strajk kierowców autobusów w Warszawie jednak odwołany. Będą wysokie podwyżki

O strajku mówiło się od początku stycznia 2018 r. Początkowo miał się on odbyć w dniach 15-17 stycznia. Związkowcy zwrócili się do kierowców z apelem „o niezatrudnianie się w godzinach nadliczbowych, o ścisłe przestrzeganie zapisów regulacji wewnętrznych w Spółce dotyczących pracy kierowcy autobusu i o konsekwentne przestrzeganie prawa o ruchu drogowym oraz regulaminu przewozów ZTM”. W najlepszym wypadku nad miastem wisiała więc groźba włoskiego strajku.

Strajk miał objąć 5 tysięcy pracowników MZA, w tym 4 tysięcy kierowców. Związkowcy żądali wzrostu wynagrodzeń od 500 do 800 złotych. Najniższa pensja kierowcy wynosiła wówczas 3700 złotych brutto. Po podwyżkach, świeżo zatrudnieni kierowcy mieliby zarabiać 4500 zł, zaś ci z większym stażem 5000 zł. Jak podkreślali w oświadczeniach - ich żądania "nie są zbyt wygórowane jak na te czasy". Zarząd w odpowiedzi zaproponował im podwyżkę 100 złotych brutto.

Wygląda jednak na to, że kierowcom udało się wyegzekwować dużo korzystniejsze rozwiązanie. Kierowcy, którzy zarabiali najniższą stawkę czyli 3700 zł brutto, od kwietnia będą zarabiać 4400 zł. Pozostali zyskają dodatkowe 600 zł miesięczne - od przyszłego miesiąca stawki w MZA będą więc wynosić 4400, 4600, 4800, 5000 i 5100 zł brutto. Jak podkreśla transport-publiczny.pl, zarząd MZA dołożył się do pensji tylko połowicznie, bo w przypadku każdej z podwyżek, 300 zł zostało przesunięte z dotychczasowej regulaminowej premii, która wynosiła 600 zł. Od teraz każdy z kierowców będzie więc dostawał, poza pensją, tylko 300 zł premii.

Kierowcy zaakceptowali taki kompromis.