Straszak na dłużników. Zaczynają się eksmisje.

- I bardzo dobrze! Przecież nie może być tak, że jedna osoba płaci, a druga nie! Koniec z bezkarnością ucieszy wszystkich tych, którzy uczciwie płacili rachunki - uważa gorzowianin Bolesław Czerski. Sam zawsze pilnuje, by nie mieć zaległości. - Niech i inni pilnują - mówił. A nie wszyscy pilnowali.Do tej pory notoryczni dłużnicy z wyrokami eksmisyjnymi śmiali się Zakładowi Gospodarki Mieszkaniowej w twarz. I to dosłownie. - Potrafili przyjść na spotkanie i z uśmiechem zapytać: ,,I co mi zrobicie?'' - opowiadał ,,GL'' dyr. Jakubowski. A faktycznie do tej pory urzędnicy nie mogli zrobić nic. W tym czasie dług 114 rodzin (bo tyle jest wyroków w zasobach ZGM-u) - rósł. Rekordowe zaległości na dziś przekraczają 130 tys. zł za mieszkanie! I właśnie spośród tych rekordzistów wytypowano sześcioro najemców (pojedynczych osób i rodzin), których na przełomie lipca i sierpnia czeka eksmisja.Nie, nie na bruk. - Podpisaliśmy umowę z firmą, która zajmuje się eksmisjami do swoich pomieszczeń tymczasowych - zdradza dyr. Jakubowski.Można tam mieszkać - po eksmisji - od miesiąca do pół roku. Pomieszczenia te mają elektryczność i możliwość gotowania. Woda i toaleta muszą być zapewnione, ale nie muszą być w budynku. Tak stanowią najnowsze przepisy. Gdzie będą się znajdowały? Jak będą wyglądały? - To nie nasze zmartwienie. Firma może np. wynająć jakieś lokale albo postawić kontenery - słyszymy w komunalce.Co ważne, firma bierze na siebie wszystko: zatrudnienie ślusarzy do rozwalenia zamka, jeśli będzie trzeba, przeprowadzenie eksmisji, przeprowadzki, całą stronę prawną i administracyjną. Miasto, po wyniesieniu się dłużników, pozbywa się problemu. Dalej dochodzi swoich należności, ale ma już wolne mieszkanie i może oddać je komuś, kto będzie uczciwie płacił.Ile to kosztuje? - Za tych sześć eksmisji zapłacimy 46,8 tys. zł netto. To nasz jedyny i ostateczny koszt. Biorąc pod uwagę zaległości tych ludzi, ich powiększanie się, gdyby dalej mieszkali, oraz koszty samodzielnego wyznaczenia im lokali, to czysta korzyść dla miasta - mówi dyr. Jakubowski. I zapowiada kolejne eksmisje. Bo ,,nie ma zgody gorzowian na żerowanie na innych mieszkańcach''.Dla Barbary Jeżyckiej takie wyprowadzanie ludzi to jednak wątpliwe postępowanie. Tłumaczy, że należy się zastanowić, czy nie można by jakoś pomóc eksmitowanym w stanięciu na nogi. - Każdego przecież może spotkać finansowy dołek - mówi gorzowianka. Jakubowski zapewnia, że zanim wytypowano dłużników, było wiele prób dojścia do porozumienia. Konsekwentnie odrzucali oni jednak kolejne możliwości wyjścia z problemów. Nie chcieli płacić na raty, nie chcieli zamienić lokalu na mniejszy. Proponowano im też dodatki. Bez skutku. Nie zaczęli regulować zobowiązań. - Poza tym 130 tys. zł długu nie robi się w rok czy dwa. To są całe lata niepłacenia - zaznacza dyrektor ZGM. Dodaje, że w wybranej szóstce są nie tylko zadłużeni, ale też ci, którzy na dokładkę notorycznie zakłócali porządek, niszczyli wspólne mienie, mieszkanie i uprzykrzali życie sąsiadom.Co ciekawe, gdy zakład w maju nagłośnił pomysł na współpracę z firmą eksmisyjną, nagle niektórzy ze 114 notorycznych dłużników z wyrokami eksmisyjnymi zapłacili część zobowiązań. To dla ZGM-u jasny znak, że wreszcie znalazł się sposób na najbardziej opornych dłużników.W Gorzowie na mieszkanie od miasta czeka ok. 1 tys. rodzin.SKOMENTUJJak karać osoby zalegające z opłatami?