Strefa dokucza studentom

Doliczając do tego 600 złotych za paliwo, powstaje kwota trudna do przeskoczenia nawet dla żaka ze średnio zamożnej rodziny - mówią studenci  PO, którzy zgłosili „Akademickiej” ten problem.
Studenci muszą płacić za postój, od kiedy miasto przesunęło m.in. pod budynki uczelni strefę płatnego parkowania.
 
Żacy często parkują jednak na gapę. - Nie kupujemy biletów. Raz na jakiś czas dostajemy mandaty, ale to i tak wychodzi taniej niż byśmy regularnie zasilali kasę miasta, które i tak nie myśli o naszych potrzebach - opowiadają.
Takie same problemy z parkowaniem mają też  studenci przy budynkach PO na Katowickiej czy Ozimskiej.
Żaków popierają wykładowcy. - Ja sam mam problem z parkowaniem, więc rozumiem studentów. Wykładowcy mają przynajmniej mały parking koło budynków PO, niestety żacy nie mają tam wstępu - mówi dr Alfred Paszek z PO.
Tomasz Nykiel, przewodniczący samorządu studenckiego politechniki, przyznaje, że ma sporo sygnałów od studentów, którym strefa daje w kość.
- Uważam, że strefa w ogóle nie spełnia swojej funkcji, bo nie ma dzięki niej więcej miejsc do parkowania.  A po to ponoć powstała - mówi.
Mirosław Pietrucha, rzecznik prezydenta Opola, rozkłada ręce.- Student  jest takim samym użytkownikiem strefy, jak każdy inny kierowca. Nie słyszałem, żeby w którymś z miast ze strefą wprowadzono zniżki dla studentów - mówi. - Poza tym, nawet gdyby takie przywileje zastosować, to nie ma możliwości weryfikacji tego, kto jest studentem i komu się ulgowy bilet należy. Będzie lepiej, gdy pod placem Kopernika powstanie podziemny parking. Wtedy uczelnie mogłyby negocjować  grupowe abonamenty - dodaje.
- Zanim tak się stanie, to my skończymy studia i to doktoranckie - mówią studenci. - Trzeba znaleźć rozwiązanie tu i teraz - dodają.
Patryk Jaki, opozycyjny radny PiS i też student,  zapowiedział, że problemem się zajmie.- W ciągu dwóch miesięcy przygotuję  projekt uchwały dotyczący uprzywilejowania studentów jako użytkowników strefy - zapewnia.