Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

STS na celowniku

Maciej Pawlikowski
W tym roku doszło już do kilku napadów na punkty STS
W tym roku doszło już do kilku napadów na punkty STS
Pracownicy punktów przyjmujących zakłady bukmacherskie STS w całym kraju drżą o swoje bezpieczeństwo. Przestępcy upodobali sobie szczególnie punkty STS, gdyż, jak twierdzą proszący o anonimowość pracownicy, brak w nich ...

Pracownicy punktów przyjmujących zakłady bukmacherskie STS w całym kraju drżą o swoje bezpieczeństwo. Przestępcy upodobali sobie szczególnie punkty STS, gdyż, jak twierdzą proszący o anonimowość pracownicy, brak w nich odpowiednich zabezpieczeń.

W tym roku takie zdarzenia miały miejsce m.in. w Lublinie, Opolu, Zabrzu i właśnie w Gdańsku. To tu na ul. Kartuskiej doszło w niedzielę około południa do ostatniego napadu tego typu. Do punktu STS wszedł niezamaskowany mężczyzna, który najpierw udawał, że wypełnia zakłady, a później z bronią zaatakował pracującą tam kobietę. Tylko jej błyskawiczna reakcja i użycie gazu pieprzowego spowodowały, że napastnik postanowił uciec. Kobieta niezwłocznie zawiadomiła policję.
- Rzeczywiście w niedzielę otrzymaliśmy takie zgłoszenie - mówi Adam Reszczyński, rzecznik gdańskiej policji. - KMP prowadzi postępowanie w tej sprawie. Chodzi o usiłowanie rozboju z niebezpiecznym narzędziem. Sprawcy grozi za to od 3 do 12 lat więzienia. Coraz częściej dochodzi do tego rodzaju zdarzeń. Przestępcy myślą, że w takich punktach są wielkie kwoty pieniędzy, a to nieprawda - wyjaśnia.
Jak wiemy nieoficjalnie, policja zajmowała się także trzema innymi napadami na gdańskie placówki STS. Chodzi o punkty na ul. Jana Pawła II, na ul. Dmowskiego i na Osiedlu Hebanowskiego. Tutaj pracownica STS została przykuta do kaloryfera. - Napastnicy czuli się bezpiecznie, zapewne wiedzieli, że w punktach nie ma podstawowych zabezpieczeń - wyjaśnia anonimowo pracownica jednego z punktów STS. - Ja kupiłam sobie gaz, jak dowiedziałam się, że w Zabrzu jednej z pań poderżnięto w czasie napadu gardło.
Według informacji, do których dotarliśmy, wszystkie punkty STS mają podobnie niski poziom zabezpieczeń. Zainstalowana w środku kamera to zazwyczaj rzucająca się w oczy atrapa. Pracownicy nie są zabezpieczeni żadną szybą, a utarg muszą odwozić do banku na własną rękę. Od kilku miesięcy podpisują także oświadczenia, w których muszą przyznać, że są świadomi zagrożeń związanych z wykonywaną pracą.
Wczoraj skontaktowaliśmy się ze Zdzisławem Kostrubałą, prezesem zarejestrowanej w Żorach spółki Star-Typ Sport (STS), z prośbą o komentarz.
- Podjęliśmy już decyzję co do zwiększenia poziomu zabezpieczeń. Ale nie jest tak, że przestępcy wybrali STS. Przecież do takich sytuacji dochodzi wszędzie - denerwuje się Kostrubała i rzucając słuchawką, przerywa rozmowę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto