Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Studenci zginęli 400 metrów od schroniska

P. Odorczuk, Ł. Bobek
W niedzielę ratownicy TOPR przetransportowali śmigłowcem do Zakopanego zwłoki Olgi  fot. Tomasz Skowroński
W niedzielę ratownicy TOPR przetransportowali śmigłowcem do Zakopanego zwłoki Olgi fot. Tomasz Skowroński
Pół roku zajęło odkrycie prawdy o losie studentów. Oboje zmarli z wycieńczenia i wyziębienia. Nie żyją - pochodząca z Gdańska 21-letnia Olga Witczak, studentka archeologii z Uniwersytetu Jagiellońskiego i jej ...

Pół roku zajęło odkrycie prawdy o losie studentów. Oboje zmarli z wycieńczenia i wyziębienia.

Nie żyją - pochodząca z Gdańska 21-letnia Olga Witczak, studentka archeologii z Uniwersytetu Jagiellońskiego i jej rówieśnik Jakub Wancław, student AGH. Oboje przepadli bez śladu w listopadzie ubiegłego roku w Tatrach. Ich ciała zostały znalezione w Dolinie Pięciu Stawów, ok. 400 metrów od schroniska.

- Oboje zamarzli. Najprawdopodobniej załamała się pogoda - tłumaczy Mirosław Witczak, ojciec Olgi, który jest w Zakopanem i zidentyfikował zwłoki córki. - Toprowcy mówią, że około 22 listopada pogorszyły się warunki w tej okolicy - dodaje.

Najpierw na zwłoki Jakuba natrafił w piątek przypadkowy narciarz. Ok. godz. 16 zauważył, że niedaleko schroniska w Pięciu Stawach, na południowo- zachodnim brzegu Wielkiego Stawu, spod śniegu wystaje fragment ludzkiego ciała. Na miejsce udało się dwóch ratowników. Wezwali śmigłowiec TOPR, wydobyli zwłoki i przetransportowali je do Zakopanego.

Z pierwszych informacji wynikało, że ciało leżało pod śniegiem od dłuższego czasu. Nieoficjalnie mówiło się, że to może być poszukiwany student. Wskazywać na to mógł jego ubiór. Jednak nikt nie chciał oficjalnie zbyt szybko potwierdzić tej tragicznej informacji.

Po znalezieniu chłopaka ratownicy TOPR przeszukali rejon schroniska w Dolinie Pięciu Stawów. W niedzielę rano, ok. godz. 9.15, znaleziono ciało dziewczyny. - Leżała w trawie z plecakiem, owinięta w dwa śpiwory - mówi Piotr Bednarz, ratownik TOPR. - To miejsce oddalone jest od schroniska o ok. 30 minut marszu w trudnych warunkach - dodaje.

Ciało dziewczyny leżało w odległości ok. 200 metrów od miejsca, gdzie znaleziono zwłoki Jakuba. Prawdopodobnie Olga osłabła, a Kuba poszedł po pomoc do schroniska. Nie udało mu się do niego dojść. Prawdopodobnie opadł z sił, upadł i zasnął z wycieńczenia. Jego ciało ułożone było w pozycji embrionalnej. Przy Oldze znaleziono dowód osobisty, przy Kubie - telefon komórkowy.

- To na pewno oni. Poznałem Olgę po ubraniu - mówi Mirosław Witczak. Sekcja zwłok ma się odbyć dzisiaj. Być może wyniki pozwolą ustalić nowe fakty.

Miejsce, w którym znaleziono parę studentów, wskazuje na to, że się zgubili. Byli poza szlakiem, prawdopodobnie chcieli dojść do schroniska południowym brzegiem Wielkiego Stawu. Jeżeli do tragedii doszło w nocy, para studentów mogła nawet widzieć światło w schronisku. Zimowe warunki pewnie okazały się zbyt męczące i trudne. W listopadzie było już sporo śniegu w Tatrach, w tym miejscu mógł sięgać powyżej pasa.

By znaleźć się w tym miejscu doliny Jakub i Olga musieli iść od Morskiego Oka przez Szpiglasową Przełęcz do Doliny Pięciu Stawów. Szlak w początkowym odcinku jest dość prosty, nawet zimą, bo prowdzi tzw. ceprostradą. Jednak trudności zaczynają się przy zejściu z przełęczy do doliny. Przy złych warunkach atmosferycznych, zamieci i mrozie zejście do doliny mogło okazać się zbyt trudne.
Rodzice Olgi i Kuby starali się prowadzić poszukiwania na własną rękę. Ślady prowadziły na Słowację, do miejscowości Smiżany niedaleko Popradu.

Rodzicom udało się odnaleźć 11 osób, które twierdziły, że widziały zaginioną parę. Mirosław Witczak, ojciec Olgi, od listopada był na Słowacji sześć razy, wynajął prywatnych detektywów. Poszukiwania nie dały jednak rezultatów.

- Teraz wydaje mi się, że na Słowacji musiała być inna, podobna para młodych ludzi - tłumaczy tata Olgi. Jest bardzo mało prawdopodobne, że para próbowała przejść przez Tatry ze słowackiej strony. Zimą bez taternickiego sprzętu jest to praktycznie niemożliwe.

Prawdopodobnie wyruszyli z Zakopanego w polskie Tatry. Toprowcy mówią, że gdyby studenci zostawili informację o planowanej trasie, być może zostaliby uratowani. Nie powiedzieli jednak nikomu dokąd pojechali, ani dokąd dokładnie idą.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto