Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Suraż, jedno z najmniejszych miast w Polsce

Redakcja
Zawsze myślałem, że miasto zaistnieje, gdy będzie miało około 3 tys. mieszkańców. Myliłem się.

Jakieś trzy tygodnie temu na stronie Onetu pojawiła się informacja o 10 najmniejszych miastach w Polsce. Zaciekawiło mnie to. Najmniejsze – ze względu na powierzchnię, ludność czy budżet? Zacząłem czytać... i znalazłem! Ze względu na ludność. I jeszcze – w województwie podlaskim są dwa takie miasta.
Łapię za telefon i dzwonię do Lucynki. Jedziesz ze mną? Ale dokąd? - odpowiada pytaniem. Do jednego z dziesięciu najmniejszych miast w Polsce, niedaleko Białegostoku i Łap. Do Suraża! Jasne, że jadę!
Uzgodniliśmy, że wyjeżdżamy rano w piątek, 11 kwietnia. Wjechaliśmy w takie odludzie, że nawet GPS chwilami tracił orientację. Ale dotarliśmy. Zatrzymaliśmy się przy tablicy informacyjnej i zaczęliśmy bawić się w fotoreporterów. Później podjazd do miasta (wsi?). Szukamy centrum i decydujemy się na podjazd do kościoła. Pewnie stoi przy jakimś rynku. Dla pewności dopytujemy się u spotkanych dwojga mieszkańców. Od nich dowiadujemy się, że Suraż to i owszem, miasto, ale raczej to duża wieś. Są dwa rynki – jeden przy kościele, drugi – za rzeką. Że Suraż się wyludnia – w ubiegłym roku było 30 pogrzebów, a w tym już 10. I że za rzeką można odwiedzić muzeum i jego właściciela.
Podziękowaliśmy i jazda na rynek przy kościele. Dawniej to on nazywał się Rynek Lacki (od Lachów). Ten drugi, za rzeką nazywał się Rynek Ruski.
Rynek Lacki wybrukowany kocimi łbami. Pośrodku kaplica, a na skarpie nad Narwią białe ściany kościoła. Uderza nas czystość. Na ulicach, na rynku, w zagrodach – aż się nie chce wierzyć, że to nie Wielkopolska. Mnie uruchamiają się wspomnienia – jeszcze czynne studnie takie, jak za mojego dzieciństwa na Pociejewie.
Bardzo dużo domów drewnianych. Na lewo od kościoła nad Narwią Wzgórze Bony. Z dołu prowadzą na nią drewniane schody (uwaga, mogą być śliskie).
Robimy zdjęcia i wywołujemy sensację – ludzie przerywają swoje prace i patrzą na nas. Wsiadamy do samochodu i jedziemy na drugą stronę Narwi. Na skrzyżowaniu – park. Za chwilę już wiemy, że to dawny Rynek Ruski, teraz od rana okupowany przez miejscowy „establishment” z mamrotami w rękach. Trochę się denerwują, jak im robię zdjęcia. Jedziemy do siedziby burmistrza.
Ludzie, to jest ekonomia! Rada, urząd miasta, burmistrz, urząd stanu cywilnego, apteka, straż pożarna – przychodnia lekarska – wszystko w jednym, jednopiętrowym budynku! Na parterze u bardzo miłego młodego pana dowiadujemy się, że Suraż na koniec 2013 roku liczył sobie 1008 mieszkańców.
Spod urzędu miasta (po obejrzeniu obok miejsca – wybiegu dla kur niosek i trzech pięknych pietuchów – wybieg czyściutki, wysypany świeżym piaskiem, bez żadnych wykręcających nos zapachów) jedziemy szukać muzeum.
Gdy już się nasłuchaliśmy i naoglądaliśmy, zachciało nam się jeść. To co – jedziemy do „Tejszy” do Tykocina? Jedziemy! I zafundowaliśmy sobie po porcji koszernych pierogów. Pycha!!!
I nagle zrobił się czas powrotu do Łomży. Wcale nam się nie spieszyło, ale musieliśmy być na miejscu o godz. 15.00. Byliśmy 2 minuty przed czasem.
To, co obejrzeliśmy, wysłuchaliśmy i sfotografowaliśmy – w następnym odcinku :)
Na zdjęciach cała trasa, ale bez historii. Miłego oglądania.
https://plus.google.com/u/0/photos/115282811493414911352/albums/6003512457949114193
 
 
Manro

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto