Święta w wyjątkowej parafii

Drewniana szopa przed kościołem, święta rodzina przy ołtarzu i liturgia pod gwiazdami - tak ma wyglądać pasterka w Jaczowie i Jerzmanowej. To pomysły proboszcza Piotra Matusa
W drugi dzień świąt, też przed kościołem, stanie duży stół, przy którym parafianie zasiądą do wspólnego śpiewania kolęd. Nad nietypowym wzbogaceniem duchowego przeżycia Bożego Narodzenia czuwa od półtora roku proboszcz ks. Piotr Matus.

Ludzie twierdzą, że takiego księdza jeszcze u siebie nie mieli, dlatego włączają się do prac na rzecz parafii. Ale nie tylko, bo organizowane akcje mają służyć przede wszystkim samym mieszkańcom parafii. Najlepszym na to przykładem jest akcja pieczenia i sprzedawania ozdób choinkowych z masy solnej. Wystawiano je na sprzedaż przez dwie grudniowe niedziele. Stoisko z kolorowymi aniołami, choinkami i zwierzątkami było oblegane przed i po mszach w Jaczowie i Jerzmanowej. Zarobione pieniądze mają sfinansować letni wypoczynek dzieci.
- W tym roku udało się upiec i sprzedać ponad pół tysiąca ozdób - przyznaje z radością Justyna Sokalska z Jaczowa, jedna z działaczek powiatowego Caritasu. - Do puszek trafiło ponad tysiąc złotych!
Lepieniem i wypiekaniem figurek zajęło się kilkanaście kobiet z całej parafii. Akcję rozreklamowano za pomocą plakatów, które zrobili Aneta i Tomasz Kasprzakowie. Potem, w sali Wiejskiego Ośrodka Kultury w Jaczowie, malowało je ponad 50 dzieci. Ozdoby dekorowane były nawet na lekcjach religii w Szkole Podstawowej i Gimnazjum. Aby malowanie stało się radośniejsze, sponsorzy (Wojciech Witkowski i właściciele sklepu spożywczo-przemysłowego w Ruszowicach) ufundowali dzieciom napoje i słodycze.
Kobiety z powiatowego Caritasu planują już kolejne akcje zbierania pieniędzy dla dzieci. Wierzą, że do wakacji uda się zebrać wystarczająco dużo, aby wysłać kilkudziesięcioro młodych ludzi na wypoczynek.
- Wcześniej w naszej parafii tego nie było - przyznaje Justyna Sokalska. - To wszystko zasługa proboszcza. Sam wiele dla nas robi, świetnie dogaduje się z dziećmi i młodzieżą. Dlaczego więc my, parafianie, mamy stać z boku?
Nowości, które pojawiają się i w kościele, i na plebanii, przez wielu mieszkańców wsi są bacznie obserwowane. Zwłaszcza przez starszych, przyzwyczajonych do tradycji. Zanim w parafii pojawił się ksiądz Matus, nie było na przykład przy kościele imprezy z okazji Dnia Niepodległości. W tym roku młodzież rozpaliła ognisko i piekła kiełbaski, a ksiądz Piotr, przebrany za św. Marcina, przyjechał do nich na koniu.
Proboszcz cieszy się, że życie wokół kościoła zaczyna nabierać rozmachu. Że ludzie czują się u siebie i wychodzą z inicjatywami.
- W ubiegym roku w święta, na wspólne kolędowanie przyszło około 60 osób - mówi z uśmiechem ksiądz Piotr Matus. - Mocno wierzę, że teraz będzie nas dużo więcej. Z zebraniem osób, które zagrają świętą rodzinę, też nie było problemu, bo mamy tu fajną młodzież. Największym problem jest brak salki na spotkania. Być może i to z czasem uda się rozwiązać.
Tuż po świętach ksiądz Piotr rozpocznie kolędę. Ale żeby nie być tradycjonalistą, zamiast obrazków, będzie wręczał różańce sprowadzone... z Betlejem. Jednak zanim odwiedzi parafian w domach, za naszym pośrednictwem złożył im życzenia:
- Nasze życie nie jest pełne bez miłości i drugiego człowieka. Życzę więc spełnienia i przede wszystkim niegasnącej wiary w sercu, która w wielu sytuacjach życia pomaga nam przetrwać najgorsze chwile.