Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szamotulski: Może wojewoda niech zamknie metro, Galerię Mokotów i Złote Tarasy. Bo kradną

Maciej Stolarczyk
Grzegorz Szamotulski
Grzegorz Szamotulski Andrzej Szozda/Polskapresse
- To bez sensu. Może wojewoda niech zamknie metro, Galerię Mokotów i Złote Tarasy. Bo kradną. Inaczej trzeba z tym wszystkim walczyć. Jak to PZPN odpowiadał za organizację finału Pucharu Polski, to niech Kręcina i ci inni bekną. A nie w kluby walić - mówi Grzegorz Szamotulski, bramkarz Korony Kielce, w rozmowie z Maciej Stolarczyk.

W piątek Pana Korona Kielce przegrała z Legią 1:3. Mecz odbył się bez udziału publiczności. To pomoże w walce z chuligaństwem?
Nie no, śmiech na sali. To bez sensu. Może wojewoda niech zamknie metro, Galerię Mokotów i Złote Tarasy. Bo kradną. Inaczej trzeba z tym wszystkim walczyć. Jak to PZPN odpowiadał za organizację finału Pucharu Polski, to niech Kręcina i ci inni bekną. A nie w kluby walić. Wiadomo, że nikomu nie podobają się burdy na trybunach. Ale takie kary godzą w zwykłych kibiców i w piłkarzy. Grać na pięknych stadionach bez kibiców to jakaś patologia.

Czytaj także: Boniek: Dzisiaj na mecz idzie 10 policjantów i dwóch typów, i to policjanci się boją

Pan w Koronie nie dostał jeszcze szansy występu.
Czekam na to, ale znam zasady. Do nikogo nie mam pretensji. Jeszcze jest parę kolejek do końca, jestem gotowy do gry, może wejdę na boisko. Nie jest łatwo się pogodzić z rolą rezerwowego, ale szanuję trenera Sasala za to, że w ogóle dał mi szansę powalczenia o miejsce w składzie. Po kontuzjach nie ma już śladu. Trenowałem cały czas, także forma jest.

Zanim podpisał Pan kontrakt z Koroną, pojawił się temat "Szamotulski w Legii".
Trener Skorża chciał mi dać szansę pokazania się w testach, ale ktoś z góry go zblokował. Rozmawiałem z trenerem dość długo. Przedstawił swoje zasady. Ponieważ byłem dla Skorży zagadką, miałem przejść dwa treningi z trenerem Dowhaniem. I na podstawie jego opinii Legia miałaby mnie później zaprosić na oficjalne tygodniowe testy. Wszystko było elegancko dogadane, ale później trener zadzwonił, że sprawa jest nieaktualna. Że to nie jego decyzja. Komuś z góry moja kandydatura się nie podobała. Wiadomo, że ludzie się zmieniają. Ja też się zmieniłem. Ale ciągnie się za mną opinia sprzed lat.

Po sezonie będzie Pan znowu wolnym zawodnikiem, temat Legii może powrócić. Będzie Pan zainteresowany?
Na razie cieszę się, że jestem w Koronie. Żyję od weekendu do weekendu. W przeszłości już miałem wielkie plany, a potem przychodziło rozczarowanie. Nie chcę się znowu przejechać, więc o Legii na razie nie myślę.

Paweł Graś: Kiboli zwalczymy tak samo konsekwentnie jak dopalacze

Ma Pan umiejętności, doświadczenie, ale też 35 lat. Możliwe jest w tym wieku wygryzienie ze składu Skaby?
Niezręcznie jest mi oceniać innych bramkarzy. Ale mogę powiedzieć, że śmiało bym ze Skabą powalczył.

Na pewno mógłby Pan liczyć na wsparcie kibiców, którzy pamiętają "Szamo" z wygoloną "eLką" na głowie. Był Pan idolem.
To było dawno temu. Jest już oddzielone grubą kreską. Na szacunek kibiców musiałbym pracować od nowa.

Serce ma Pan rozdarte między Legią a Lechią Gdańsk?
Sercem jestem z Legią, to proszę wyraźnie napisać. Gdańsk to moje rodzinne strony, moi bracia są za Lechią. Ale ja w tym klubie grałem jedynie w juniorach. Szybko sprzedali mnie do Legii, gdzie spędziłem pięć fajnych lat. Oczywiście, mam też sentyment do Lechii, interesuję się jej wynikami. Ale nie miałbym większego rozdarcia między tymi klubami.

Czytaj także: Futbol po polsku, a więc burdy kiboli i spychologia władz

Dlaczego Legii teraz tak słabo idzie?
Nie mam pojęcia. Serio. W Legii jest wszystko. Piękny stadion, fantastyczni kibice, pieniądze na transfery. Może to ta presja decyduje? Niektórzy nie od razu rozumieją, że Legia to nie jest pierwszy lepszy klubik. Tu trzeba zap…, trzeba wygrywać. Być może czas będzie działał na korzyść tej drużyny. Sezon jest lekko uratowany, bo Legia zagra w europejskich pucharach. Gdyby drugi rok z rzędu się to nie udało, to byłaby tragedia.

Kibice Legii podzielili się na dwa obozy. Jedni mówią "zwolnić Skorżę". Inni "to nie wina trenera".
Jeśli o mnie chodzi, to dałbym mu jeszcze szansę. Wina zawsze leży pośrodku. U piłkarzy, trenerów, działaczy. Najłatwiej wyrzucić trenera i mieć spokój, ale to nie rozwiąże wszystkich problemów.
Jednym z kandydatów na następcę Skorży jest Michał Probierz. Pan nie dogadywał się z nim w Jagiellonii.
Nie chcę do tego wracać. Trener uznał, że nie widzi mnie w zespole i tyle. Próbowali mnie przesunąć do Młodej Ekstraklasy, ale ja mam swój honor. Nie będę przecież biegał w jakimś Klubie Kokosa. Wolałem sobie kontrakt rozwiązać. Co innego się umawialiśmy, co innego było. Nieważne, nie jestem pamiętliwy. A Probierz? Słusznie mówi się, że to taki talent trenerski. Ma charyzmę, ma to "coś".

CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKICH PSEUDOKIBICACH

Kiedyś wyrobił Pan sobie opinię najbardziej ekscentrycznego piłkarza w Polsce. Coś zostało z tamtego "Szamo"?
No, jestem trochę postrzelony. Ale dziś to już jest wyłącznie pozytywnie ukierunkowane. Wiadomo, człowiek zmądrzał, doświadczenia nabrał. Ale koledzy są zadowoleni, jak jestem w drużynie. Bo niezłe jaja są w szatni.

Ćwiąkalski: Kaczyński zamiast ciągle krytykować, niech sam coś wreszcie zaproponuje

Jednym z najsłynniejszych żartów Szamotulskiego było powołanie do reprezentacji dla Piotra Mosóra. Jak to było?
A jechał Piotrek na zgrupowanie, jechał. Były jaja. Raz z kierownikiem Legii siedzieliśmy w sekretariacie i akurat zaczęły powołania faksem przychodzić. I ja mówię: "Kiero, a może byśmy tak Moskita powołali". A sytuacja była taka, że Piotrek miał szansę na powołanie, bo dobrze się prezentował w lidze. Poprosiliśmy sekretarkę, żeby korektorem zamazała nazwiska. Wypełniliśmy je wszystkie jeszcze raz, jednym charakterem pisma, dopisując Piotrka. I ponownie wysłaliśmy to faksem. Trener Kopa wręczył potem powołania w szatni i kilka dni Mosór czuł się reprezentantem. Nigdy wcześniej nie miał takich skrzydeł na treningach! Dziwił się tylko, że "debile z telegazety" nie wpisali jego nazwiska. Krótko przed zgrupowaniem trzeba było Piotrkowi powiedzieć, że to był żart. Nie był zadowolony. Inna sprawa, że wtedy to powołanie mu się naprawdę należało.

Fajną minę musiał mieć też Thierry Henry, gdy nie chciał Pan mu dać koszulki.
No tak, był lekko w szoku. Graliśmy wtedy sparing, Dundee United z Barceloną. Trochę tam obroniłem i Henry podszedł do mnie po meczu. "Dobrze grałeś" - mówi. "Wymienimy się na koszulki?". A ja mu krótko, po angielsku "no". Bo bluzę z tego meczu obiecałem trenerowi Piotrowi Dzwonkowi. Ale wiadomo, że ze strony Henry'ego to była forma grzecznościowa. Po co moja koszulka facetowi, co grał w Barcelonie?
Kończąc wątek anegdot, kiedyś załatwił Pan kolegom z Legii pralnię w klubie.

Lato: Zamykanie stadionów to zły pomysł. To jakby zamykać teatry

Tak. Na Legii nie mieliśmy pralki. Kazali nam w domu prać stroje. To była jesień, sporo błota na boisku. Wziąłem swój kombinezon bramkarski, cały uwalany, wrzuciłem do wiadra. Sam jeszcze spłukałem się pod prysznicem, żeby ten brud bardziej rozmazać. I tak wszedłem do gabinetu prezesa Pietruszki. Postawiłem na biurku wiadro z tym kombinezonem i powiedziałem "teraz to sobie sam pierz". Za trzy dni mieliśmy pralki w klubie. Dzisiaj bym już tak nie zrobił. Ale wtedy miałem bardziej "zepsuty garnek".
Patrząc w Pana CV, to za granicą nie zrobił Pan aż takiej kariery, jak to się kiedyś zapowiadało. Dlaczego?
Sam się zastanawiam. Może za wcześnie wyjechałem z kraju? Ale cieszę się z tego, co osiągnąłem. Pograłem w derbach Salonik czy na stadionie Celticu. Nie ma tragedii.

Był Pan podobno przymierzany do Borussii Dortmund i Rangersów.
Tak. Dogadałem wstępnie warunki kontraktu z Borussią. Miałem już lecieć do Dortmundu. Ale jeden z menedżerów coś namieszał i temat ucichł. Potem Rangersi rozwiązali kontrakt z Royem Carollem i pojawiły się głosy, że chcą mnie. Dostałem sygnał, że wszystko jest już dogadane. Wsiadam w samochód, jadę z Dundee do Glasgow, przechodzę badania medyczne i podpisuję kontrakt. Ale menedżer wynegocjował mi 3 tys. funtów tygodniowo. Powiedziałem, że za taką kasę to ja skłonu nie zrobię. Tam inny bramkarz McGregor miał 25 tys. tygodniowo. Ja aż tyle nie chciałem, ale te trzy tysiące to było przegięcie w drugą stronę. Rangersi powiedzieli, że mogą mi podnieść do czterech. Nie zgodziłem się i temat upadł.

Zmieniając temat, który bramkarz powinien grać w reprezentacji na Euro?
Boruc. Jest najlepszy. Smuda nie powinien się na niego obrażać. Gniewają to się dzieci, a nie dorośli faceci. Tylko jak tu ze Smudą rozmawiać, jak on na śniadanie mówi jedno, a na kolacji już o tym nie pamięta.

CZYTAJ WIĘCEJ O POLSKICH PSEUDOKIBICACH

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto