MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Szczęśliwi ludzie żyją na skłocie

Piotr Rąpalski
Kulka i Królik dzielą razem pokój. Ściany pokrywa tapeta z wielkim wodospadem i plakaty o akcji "Jedzenie zamiast bomb" FOT. ROBERT SZWEDOWSKI
Kulka i Królik dzielą razem pokój. Ściany pokrywa tapeta z wielkim wodospadem i plakaty o akcji "Jedzenie zamiast bomb" FOT. ROBERT SZWEDOWSKI
Choć nie mają aktu własności, zrujnowana kamienica jest im domem. Kiedy wprowadzili się do niej siedem miesięcy temu, była spaloną pijacką meliną. Teraz dzięki ciężkiej pracy powoli doprowadzają budynek do ładu.

Choć nie mają aktu własności, zrujnowana kamienica jest im domem. Kiedy wprowadzili się do niej siedem miesięcy temu, była spaloną pijacką meliną. Teraz dzięki ciężkiej pracy powoli doprowadzają budynek do ładu. Chcą, aby stał się przyjaznym miejscem dla każdego. Takim, w którym odbywają się imprezy kulturalne i spotkania ludzi "myślących pozytywnie". Mimo, że mają spartańskie warunki, już dziś odwiedzają ich ludzie z całego świata.

Kamienica znajduje się w Podgórzu. Mieszka w niej ośmioro młodych ludzi. - Proszę nie podawajcie adresu - zaznacza Piotrek, zapraszając nas do środka. - Kiedy znaleźliśmy to miejsce rujnowali je bezdomni, kradnąc co popadnie. - Weszliśmy i zamontowaliśmy zamki - opowiada. Piotrek bezskutecznie starał się skontaktować z firmą, która jest właścicielem budynku. W zamian za opiekę nad kamienicą chciał poprosić o zgodę na pomieszkiwanie. Nie otrzymał odpowiedzi. Cóż. Trudno. Jesteśmy na parterze. W wielu miejscach ze ścian odpada tynk i sterczą gołe cegły. W pokoju po lewej tłoczą się rowery. - Organizujemy otwarte warsztaty rowerowe. Może przyjść na nie każdy. Wspólnie naprawiamy bicykle, jeździmy, wymyślamy i organizujemy rowerowe imprezy - tłumaczy nasz przewodnik.

Idziemy do ogródka. Rośnie tu parę drzew i straszy zawalona szopa bez dachu, pełna śmieci i gruzu. - Na razie nie mamy kasy, żeby zamówić kontener i to wywieźć - tłumaczy kumpel Piotrka, Robert. Skłotersom z Podgórza brakuje też bieżącej wody. Jeszcze do niedawna biegali z butelkami do pobliskiej studni. Ostatnio miła sąsiadka pozwoliła im korzystać ze swojego kranu. Prądu też nie ma. Gotują na butli z gazem. Naczynia myją w miednicy, a kąpią się u znajomych i przyjaciół.
Mieszkańcy skłotu nie są wyjętymi spod prawa narkomanami o mrocznej przeszłości, którzy wegetują w ruinie.

Piotrek studiuje dziennikarstwo na UJ. Dorywczo pracuje w małym wydawnictwie. Robert ma kanadyjskie korzenie. Przyjechał z Warszawy i studiuje architekturę. - Tworzymy wspólnotę. Dzięki temu życie bez luksusów wcale nie jest takie trudne. W świecie nastawionym na rywalizację i zysk szukamy przestrzeni, w której każdy może realizować swoje pasje niezależnie od tego, czy ma na to kasę, czy nie - mówi Piotrek. - Organizujemy tu warsztaty kulturalne, akcje społeczne i lekcje języków. Myślimy o małych koncertach i stworzeniu biblioteki - dodaje Robert.

Piotrek i Robert prowadzą nas do kuchni. Mijamy kosze z idealnie posegregowanymi śmieciami oraz sadzonki roślin. W kuchni przy wielkim garnku pełnym pachnącej kaszy siedzi reszta ferajny...
"Królik" to ruda dziewczyna, która właśnie wróciła z trasy koncertowej po zachodniej Europie. Jest wokalistką. Sprzedawała płyty z muzyką, oprawione w cieszące oko wyszywane woreczki. Zbierała na remont i działalność krakowskiego skłotu. Obok niej siedzi Arciom, Białorusin, który zamiast iść do wojska wybrał filologię czeską w Krakowie. Gra na dudach. Kawę "Inkę" popija "Kulka" - studentka socjologii, której znakiem rozpoznawczym są bujne dredy. Do kuchni nagle wpada Dominika. Właśnie wróciła z wernisażu swoich zdjęć z podróży po Indiach i Nepalu. Brakuje tylko Ewy, która obecnie pisze pracę magisterską, Mariana, podróżnika i jego psa Wolfi.

Jak żyje się na skłocie? - Nie mamy tu lidera, wszystko wspólnie dogadujemy. Jesteśmy trochę jak rodzina - mówi Dominika. - Nie ma narkotyków i picia. To podstawowe zasady - dorzuca "Królik". Każdy w miarę możliwości i czasu pomaga w doprowadzaniu kamienicy do porządku. Mimo wielu własnych zajęć. - Im więcej jest do zrobienia, tym więcej znajdziesz na to czasu - optymistycznie kwituje Piotrek. Zdarzają się kłótnie, ale zawsze udaje się im dogadać. - Gorzej było na początku, kiedy musieliśmy mieszkać wszyscy w jednym pokoju. Inne pomieszczenia nie nadawały się wtedy do zamieszkania - wspomina Robert. Zimę przeżyli tylko dzięki małym, ceglanym piecykom.

Teraz mieszkają w pokojach po dwie osoby. Każdy pomalowany jest na inny kolor. Na ścianach pełno plakatów i rysunków. Mają też salon dla gości, a ci zjeżdżają z całego świata. Podczas naszej wizyty po domu z plecakami kręci się dwóch Słoweńców. Jest też brat Arcioma Wadzim i "przyjaciel skłotu" Piotrek. Podgórscy skłotersi nie są uciekinierami z rodzinnych domów. Rodzice często ich odwiedzają. Nie tęsknią też za wygodami, jakie mają ich rówieśnicy - Czasami z przyzwyczajenia naciśnie się pstryczek w ścianie, a światła dalej brak. To tyle. A czasu na telewizję nie ma co marnować. Jest tyle ciekawych rzeczy do zrobienia - śmieje się Dominika.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Najatrakcyjniejsze miejsca do pracy zdaniem Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto