Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szkoła bez dzwonków, typowych lekcji i podręczników. „Uczniowie sami odpowiadają za swój tok nauki”

Piotr Wróblewski
Piotr Wróblewski
Nie ma dzwonków, typowych lekcji, a na korytarzach słychać niemal wyłącznie język angielski. Nic dziwnego, bowiem w tej szkole uczą się dzieci z aż pięćdziesięciu krajów. - Uczniowie sami odpowiadają za swój tok nauki. Mają większy wpływ na swoją edukację niż w standardowych szkołach – mówi nam Agnieszka Świetliczko. Tak wygląda nauka w American School of Warsaw.

Przypominamy tekst z grudnia 2021 roku

Kampus widoczny jest z daleka. Pośród niskich domków podwarszawskiego Konstancina-Jeziorny znajduje się kompleks American School of Warsaw. Wjazdu na teren pilnuje strażnik. Obok sznurek zaparkowanych mini-busów, którymi dzieci jeżdżą na wycieczki, a także maszty z flagami: polską i amerykańską.

Za bramą można poczuć się nieco jak za oceanem. Duży parking, niewysokie budynki kampusu i kilka boisk sportowych: do piłki nożnej, koszykówki i oczywiście softballu. Od wejścia witają nas napisy w języku angielskim „keep distance”, „Disinfection Station” oraz strzałki wskazujące na poszczególne punkty budynku: stołówkę, basen czy sklepik, który jest prowadzony przez radę rodziców.

Szkoła bez dzwonków, typowych lekcji i podręczników. „Ucznio...

Szkoła dla dzieci dyplomatów

- Jesteśmy szkołą dla społeczności międzynarodowej, która mieszka w Warszawie i w okolicach. Głównie są to dzieci dyplomatów oraz ekspatów, czyli osób przyjeżdżających do Warszawy na kontrakty. Obecnie do naszej szkoły uczęszczają dzieci z ponad pięćdziesięciu krajów, chociaż aż 20 proc. społeczności stanowią dzieci z Polski – mówi nam Agnieszka Świetliczko, dyrektor marketingu szkoły.

Co ciekawe, do szkoły nie zawsze mogły chodzić dzieci z Polski. American School of Warsaw powstała w 1953 roku w budynku naprzeciwko Ambasady Stanów Zjednoczonych przy ul. Pięknej. Jak słyszymy, kilka żon pracowników ambasady uparło się, że pojadą na placówkę do Warszawy razem z mężami i z dziećmi. Konieczne stało się zapewnienie na nich odpowiedniej edukacji.

Początkowo stworzono szkołę dla 14-15 dzieci, przede wszystkim z ambasad krajów „Zachodu”. Było to pięć narodowości: amerykańska, brytyjska, szwajcarska, izraelska i co ciekawe jugosłowiańska. - Byliśmy małą grupą próbującą zorganizować niezależną szkołę, aby zaspokoić potrzeby dzieci amerykańskich i niektórych dzieci dyplomatów w społeczności warszawskiej. Materiały tekstowe, papierowe i ołówkowe oraz podręczniki do nauczania dla potrzebnych klas uzyskano ze szkoły Calvert w Baltimore - opowiada jedna z pierwszych nauczycielek, Marcella „Marcie” Putowski. Władze PRL nie pozwoliły, by do amerykańskiej szkoły chodzili Polacy. To zmieniło się dopiero w 1989 roku. Wtedy American School of Warsaw miała już nową siedzibę – na Sadybie. I swoją renomę.

Szymon Starnawski

Obecnie, po przeniesieniu się do Konstancina, w szkole uczą się dzieci od przedszkola aż do międzynarodowej matury. Edukacja została podzielona na trzy stopnie:

  • Elementary School (3-11 lat)
  • Middle School (11-14)
  • High School (14-18).

W American School of Warsaw obecnie uczy się 951 dzieci. Poza Polakami, sporo jest też Amerykanów, Koreańczyków z południa, Holendrów czy Włochów. Jak słyszymy, w ostatnich latach chętnych jest coraz więcej. Szkoła przyjmuje wszystkich zainteresowanych na zasadzie „kto pierwszy, ten lepszy”. Nie trzeba zdawać egzaminów językowych, za to opłacić czesne, które jest niemałe, bo – w zależności od wieku dziecka – wynosi od 50 do 100 tys. złotych za rok szkolny.

Jak wygląda nauka w amerykańskiej szkole?

Proces kształcenia został zaczerpniętych ze szkół amerykańskich. Uczniowie chodzą do klas od 1 do 12.

- Nauka, poza językami obcymi, odbywa się w języku angielskim. Nie mamy tradycyjnych lekcji. Nauka odbywa się w blokach tematycznych: nauki ścisłe, nauki humanistyczne i języki – mówi nam Agnieszka Świetliczko. - Podchodzimy do kształcenia ucznia holistycznie. Bardzo duży nacisk stawiamy na zajęcia sportowe i artystyczne. Ale uczniowie sami odpowiadają za swój tok nauki. Oczywiście program narzuca pewne ramy, ale uczniowie, dzięki takiemu sposobowi nauczania, mają możliwość rozwijania swoich pasji i zainteresowań. Mają większy wpływ na swoją edukację niż w standardowych szkołach – słyszymy.

Szymon Starnawski

Nietypowe, jak na polskie warunki, są sale lekcyjne. Podczas oglądania szkoły zaglądamy do „Design Center”, które składa się z trzech pracowni. Jak słyszymy od pracujących tam nauczycieli, uczeń sam może zgłosić rzecz, którą chce wykonać. Nie będzie to jednak takie proste. Najpierw musi rozeznać się w temacie i wymyślić cel dla danego projektu. Dopiero potem zabiera się do projektowania i budowana. Do pomocy – poza nauczycielem – ma specjalistyczny sprzęt, pracownię techniczną, komputerową z drukarkami 3D. Przykładowo, niektórzy wybierają tworzenie scenografii do szkolnych przedstawień, inni zaprojektowali pomoce dla ośrodka dla niewidomych dzieci w Laskach.

Z pracowni przechodzimy na lekcję muzyki, na której nauczyciel – z gitarą elektryczną – gra razem z uczniami rockowe standardy. Obok próba chóru i grupa ucząca się gry na instrumentach dętych. Część z nich wystąpi w musicalu, który dwa razy do roku prezentowany jest na szkolnej scenie. Miejscowa aula przypomina niewielki teatr – jest widownia z wygodnymi fotelami, sporej wielkości scena z kurtyną, a także reżyserka skąd nadzorowane jest działanie oświetlenia i nagłośnienia. W budynku jest także imponująca pracownia chemiczna, spora biblioteka czy studium fotograficzne z ciemną.

W szkole nie ma podręczników. Nie ma też dzwonków. Lekcja trwa 65-70 minut, a w ciągu dnia jest również dłuższa przerwa na lunch – 50 minut. Zajęcia trwają od 8.30 do 15.30. Zarówno na lekcjach, jak i na korytarzach słychać język angielski. Wynika to także z systemu edukacji. Kadra to w 90 proc. obcokrajowcy – głównie Amerykanie i Kanadyjczycy. Choć jest też kilku Polaków. W sumie szkoła zatrudnia 190 nauczycieli.

Co ciekawe, w szkole można się uczyć również języka polskiego - dla większości (obcokrajowców) jest to jednak nauka języka obcego. Do tego w programie przewidziano przedmiot traktujący o historii i geografii Polski. Przerabiane są też niektóre lektury - głównie jednak w języku angielskim.

„Go Warriors!”

Tradycją amerykańskich szkół są zawody sportowe. American School of Warsaw, w czasach przed pandemią, rywalizowała z podobnymi szkołami w Moskwie, Frankfurcie czy Budapeszcie. Teraz podróżowanie się skończyło, ale w szkolnej sali gimnastycznej wciąż wiszą proporce z datami ostatnich zwycięstw.

Szymon Starnawski

Miejscową maskotką jest wojownik „Warrior”, przedstawiony za pomocą czerwonego hełmu na logotypie. Widoczny jest w kilku miejscach: na basenie, na sali gimnastycznej, na szkolnych boiskach, przed wejściem na szkolną siłownię czy w korytarzach. Doczekał się nawet swojego muralu. Historia „wojownika” związana jest z początkiem szkoły. Maskotkę wybrali prawdopodobnie pierwsi uczniowie, którzy potem zaprojektowali logo.

Jedyna szkoła otwarta w czasie lockdownu

Szkoła w Wilanowie, prawdopodobnie jako jedyna w Polsce, prowadziła zajęcia stacjonarne przez cały ubiegły rok szkolny. Wprowadzono specjalne protokoły bezpieczeństwa, żeby zapobiec zarażeniom, czego doświadczyliśmy wizytując szkołę.

Na wejściu odbywają się szybkie testy. Za każdym razem sprawdzani są wszyscy goście, a dwa razy w tygodniu także uczniowie i nauczyciele.

Szkoła bez dzwonków, typowych lekcji i podręczników. „Ucznio...

„Stworzony został szczegółowy plan – stop, chroń, reaguj - zgodnie z którym wszyscy uczniowie zostali podzieleni na trzy grupy (szkoła podstawowa, gimnazjum i liceum). Każda z grup ma wytyczony obszar w szkole, a utworzone zabezpieczenia ograniczają przemieszczanie się pomiędzy grupami. W oparciu o protokół badań kontrolnych, wprowadziliśmy podstawowe zasady zapobiegawcze, które dotyczą wszystkich uczniów i pracowników szkoły: codzienne monitorowanie stanu zdrowia, pomiar temperatury, noszenie masek, zachowywanie bezpiecznej odległości, testy dwa razy w tygodniu oraz zaostrzony reżim sanitarny” – tłumaczą nam przedstawiciele szkoły.

Tego typu działania zyskały aprobatę rodziców. Co ciekawe, w szkole nie doszło też do przypadków rozprzestrzenienie się wirusa. Pojedyncze przypadki były „wyłapywane” we wczesnym stadium.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto