Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

SZKOLNICTWO - Tajemnicza epidemia wśród wielkopolskich nauczycieli

Monika Kaczyńska
Tablica, kreda i własny głos to wciąż podstawowe narzędzia pracy polskiego nauczyciela - FOT. PAWEŁ MIECZNIK
Tablica, kreda i własny głos to wciąż podstawowe narzędzia pracy polskiego nauczyciela - FOT. PAWEŁ MIECZNIK
Nauczyciele to grupa zawodowa najbardziej narażona na choroby związane z wykonywaną pracą. Liczba nauczycieli cierpiących na choroby zawodowe systematycznie rośnie od ponad 30 lat.

Nauczyciele to grupa zawodowa najbardziej narażona na choroby związane z wykonywaną pracą. Liczba nauczycieli cierpiących na choroby zawodowe systematycznie rośnie od ponad 30 lat. Od pięciu lat choroby narządu głosu to najczęściej występujące choroby zawodowe w Polsce. Belfrowie cierpią na choroby zawodowe częściej niż na przykład górnicy i hutnicy, nie mówiąc o narażonych na promieniowanie np. technikach radioterapii. Wśród nauczycieli cierpiących z powodu chorób zawodowych rekordzistami są Wielkopolanie.

Choć z ogółu zatrudnionych w Polsce nauczycieli (556 tys. osób pracujących na pełnych etatach) ci z naszego regionu stanowią mniej więcej 1/14, to wśród uzyskujących orzeczenie o chorobie zawodowej z Wielkopolski pochodzi co trzeci.

– Nauczyciele cierpią prawie wyłącznie na schorzenia narządów głosu, a te z kolei dotyczą niemal wyłącznie nauczycieli – mówi Jan Bondar rzecznik prasowy Głównego Inspektora Sanitarnego. – Dlaczego akurat w Wielkopolsce jest ich najwięcej? Opracowania, które mamy nie odpowiadają na to pytanie.

W 2006 roku w województwie wielkopolskim lekarze medycyny pracy stwierdzili choroby narządu głosu u prawie 230 nauczycieli. Rok później było ich o kilkanaście więcej. Orzeczenie o chorobie zawodowej to dla większości z nich nie powód, by pójść na rentę. – Renty nauczycielskie to pojedyncze przypadki – mówi Marlena Nowicka, z I Oddziału ZUS w Poznaniu. – W 2006 roku przyznano ich 68, w ubiegłym roku już tylko 52. Również w innych oddziałach ZUS w Wielkopolsce nauczycieli - rencistów ubywa.

Rekordowa liczba chorych w naszym regionie jest zaskoczeniem dla wszystkich. – Na choroby narządu głosu u nauczycieli ma wpływ wiele czynników – mówi dr Ewa Niebudek-Bogusz, specjalista medycyny pracy. – Począwszy od hałasu i złych warunków akustycznych sal lekcyjnych, przez zbyt suche i przegrzane powietrze, skończywszy na braku umiejętności związanych z emisją głosu, które sprawiają, że choroby typowe dla nauczycieli tylko sporadycznie zdarzają się u śpiewaków czy aktorów.

Za czynnik ryzyka lekarze uważają też przedłużony czas pracy. Nie ma jednak danych, które jednoznacznie wskazywałyby na to, że nauczyciele z Wielkopolski pracują więcej niż ich koledzy. – Nie znam tych danych – mówi Joanna Wąsala, przewodnicząca Wielkopolskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego. – Nie dotarły do mnie żadne sygnały, które kazałyby sądzić, że problem chorób zawodowych dotyka szczególnie nasze województwo. Tym niemniej jako związkowcy zdajemy sobie sprawę z tego, że psychofizyczna kondycja nauczycieli nie jest nadzwyczajna. Chcemy się temu problemowi bliżej przyjrzeć.

Zarząd Główny ZNP planuje na przełomie jesieni i zimy konferencję poświęconą między innymi zdrowiu nauczycieli. Związkowcy planują zebrać dane dotyczące nie tylko chorób zawodowych, ale także warunków, w jakich pracują nauczyciele.

– Przez lata w szkole niewiele się zmieniło – zwraca uwagę Joanna Wąsala. – W związku z niżem demograficznym liczyliśmy na mniej liczne klasy, tymczasem liczba uczniów nie maleje. Nadal wyposażenie w sprzęt audiowizualny jest znikome, nauczyciel jest więc skazany niemal wyłącznie na opowiadanie. Do tego dochodzi unoszący się w klasie pył kredowy i praca często w niedostosowanych pod względem akustycznym pomieszczeniach. Trudno się dziwić, że nauczyciele chorują.

Tym bardziej, że przez całe pokolenia nikt nie uczył ich efektywnego posługiwania się głosem. Związki nauczycielskie dopiero kilka lat temu wywalczyły wprowadzenie do programu studiów zajęć temu poświęconych. Słuchacze kierunków nauczycielskich na UAM od trzech lat mają 30 godzin zajęć z emisji głosu. Czy to wystarczy, by po latach pracy nie zgłaszali się do lekarza z problemami zdrowotnymi?

– 30 godzin to dużo i mało – mówi Zbigniew Grochal, prowadzący te zajęcia. – Grupy są duże, więc każdemu ze studentów można poświęcić kilkadziesiąt minut w semestrze. Jednym to wystarcza, innym potrzeba by było więcej. Ale widać, że potrzeba tego rodzaju zajęć jest ogromna. Dotyczy to w szczególności studentów zaocznych, którzy już uczą. Część z nich zaledwie po kilku latach odczuwa, że głos zaczyna ich zawodzić.

Zanim jednak nauczyciele, którzy uczyli się emisji głosu będą stanowić większość pracującej kadry, upłynie jeszcze co najmniej kilkanaście lat. Do tego czasu trudno się spodziewać znaczącej zmiany liczby zachorowań na choroby zawodowe. Przeciwnie – może nawet następować pozorny ich wzrost. – Doskonalsze metody diagnostyczne pozwalają wykrywać zmiany wcześniej, także pacjenci rzadziej lekceważą dolegliwości – twierdzi Niebudek-Bogusz.

Stwierdzona choroba zawodowa oznacza dla nauczycieli dodatek do emerytury, ale i niemożność podjęcia dodatkowej pracy w zawodzie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto