Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szopka z filharmonią, czyli orkiestra afer dętych

redakcja
redakcja
Archiwum
Okres świąteczno-noworoczny to czas na podsumowania. Niekoniecznie poważnego. Oto szopka, jaką przygotował znany gorzowski felietonista Adalberto.

Zdarzyło się to pewnego razu
W największym grodzie na siedmiu wzgórzach,
Gdzie dzwon pokoju światu obwieszcza,
Że tutaj były germańskie przedmurza.

Dziś to stolica jak malowana,
Dlatego Niemce chcą do niej wracać,
Choć tu na straży słowiańskiej dumy
Preziowy ptak stoi w italskich gaciach.

Symbol to gustu ludu nad Wartą
Wybrany w wielkiej akcji „Lubuskiej”,
W szponach kabanos i duża cola,
Bo przecież ojcostwo ma raczej Ruskie.

Najszybsze pióro zielonej prasy
Prezia obalić postanowiło
I z dawnym szefem od jubla kasy
Przy malinowym big plan obmyśliło.

Taką teorię stworzył Riccardo,
On z takim mózgiem nigdy nie zginie.
A złote myśli do głowy wchodzą,
Gdy w auto swe wsiada po lecytynie.

Fotel rzecznika był zagrożony
I Rysia stołek pewnie by wzięli.
Głowił się zatem Riccardo nocami:
„Jakąż to oni taktykę przyjęli?”

Marudzić, nękać, czepiać się trzeba:
Kasy za dużo, kadra nie taka,
Siedzenia krzywe, bilety szare,
Coś przylgnie na pewno i będzie draka.

Bo w mieście tym piór tak wyostrzonych,
Gdzie bulwar jakby przed wrogiem bronił,
Wśród palm i ptaków w kolorach tęczy
Doczekał się naród swej filharmonii.

„Nie teraz”, „drogo”, „miała być szkoła”
Takie to sądy wieść gminna niesie.
Śmieje się głośno znany mecenas:
„My byliśmy pierwsi tu na sedesie”.

„To nasza chluba, promocji perła”
Z przystani woła dyrektor Pera.
Prawda, niestety, dziś w oczy kole:
Czasem tancbuda to, czasem opera.

O wszystko dbają dwaj dyrektorzy,
Ściągają nawet swoje kobiety.
Tylko czy ktoś im kiedyś powiedział,
Jak długie winny mieć VIP-y skarpety?

Z dalekiej Azji maestro przybył,
By nową jakość nad Wartą tworzyć,
Robił castingi i przesłuchania:
Nie będą mu przecież grać amatorzy!

Świat cały niemal swych sił spróbował,
Dmuchał i szarpał – struny pękały,
Maestro dumał, grymasił, jęczał:
Jak skład orkiestry ułożyć tu cały?

Z pomocą chętnie rada przybyła,
A na jej czele – tak, właśnie ona:
Z Zawarcia radna o jasnych włosach,
Dama nobliwa i też zakręcona.

Wleciała zwiewnym, anielskim krokiem
I nawet jadła nie zobaczyła,
Tak bardzo gwiazdą być zapragnęła,
Oczkiem mrugnęła i w tan się rzuciła.

Patrzy maestro, oczy przeciera:
„Dlaczego dotąd świat jej nie poznał?
Ta balerina tu się marnuje,
Do „Metra” na pewno ją wysłać można!

A może lepiej niech tu zostanie?
Przyda się także na naszej scenie,
Wszak czemu tylko słuchać muzyki…”
Rewia przy rurze? To jego marzenie!

Siedzą na sesji rajcy nobliwi,
Rączki podnoszą, jak władza każe.
I nagle szmer się po sali niesie:
Ktoś widział już ponoć tańczącą Grażę!

Stefan z Lipowej uszom nie wierzy:
„Co wy, k…oledzy, tutaj gadacie?
Czy lecytynę żeście spożyli?
Wstydu panowie na pewno nie macie!

Byłem jej bliskim, wręcz powiernikiem,
Razem grzaliśmy ławy mniejszości.
Wiedziałbym pierwszy, co w trawie piszczy.
Mnie też nie brakuje umiejętności!”

Smuci się Funio, zły co niemiara.
Stała kariera przed nim otworem.
Nie będzie jednak maestra błagał.
I tak to uniósł się radny honorem.

Casting na grajków ma być uczciwy:
Dla niepoznaki się przebierają,
Odświętny uśmiech na twarzy gości,
Wyborcze maski wręcz też zakładają.

W stroju Józefa na scenę bieży
Kolega Graży z czasów studenckich.
Sobol do grania jest zawsze pierwszy.
I chyba trening ma też dyrygencki.

Spadł on na niego jak grad medali,
Gdy się kumpela w posły udała.
Dostał więc w spadku szefostwo rady:
Ma coś dla ducha, a szuka dla ciała?

Wieści się szybko po radzie niosą,
Martwi się także cała lewica:
„Kto zajmie stołki tych gwiazd estrady,
Gdy zawodowo świat będą zachwycać?”

Świąteczny klimat ratuje Krysia:
Pociesza, biega, aż bolą nogi,
Kilka zdań słodkich wpisze na fejsie
I dla pijaru ulepi pierogi.

Nie chce maestro gwiazdek radzieckich,
Woli na scenie tańczące dzieci.
No to mu radni pokroją budżet!
Że miał być kontrabas? To będzie flecik!

Posępną minę ma Jan z Kaczanów,
Modli się doktor od praw wszelakich,
Chudną nam w oczach i mizernieją.
Może im Marek załatwi wieśmaki?

Temu nie w głowie jednak balety,
Duma i szuka wszędzie układów.
Spojrzał na sufit i go zatkało:
„Maryla, ja nie jem dzisiaj obiadu!”

Będzie zapewne komisja śledcza,
Dla przebadania lamp obesranych.
Może to taka wrzutka medialna,
By lud zapomniał, kto jeszcze skazany?

Bo czeka naród nad rzeką Wartą,
Jak się potoczą Preziowe losy,
Stare się skończy i przyjdzie nowe,
Nie wszyscy będą się dalej panoszyć.

Siadają damy przy kontrabasach.
Grunt im się nagle palić zaczyna,
Skoro dni Prezia są policzone,
Może księgowym zrobimy syna?

Córka już z matką w kulturze działa,
Nikt tu nie widzi przecież problemu.
„Może w galeriach jego upchniemy?
No jak tu nie pomóc dziecku twojemu?”

„Ale co naród na to i Prezio?
Czy nepotyzmu nikt nie zarzuci?”
Mówi ekspertka od sztuk wszelakich.
„Czy mogą za to mnie z pracy wyrzucić?”

Śmieje się gromko Ex Naczelnica:
„Odpuszczał Prezio nie takie rzeczy.
Mój wydział kasę na tańce dawał,
A ja tam byłam – nie mogę zaprzeczyć.

Czepiał się pismak z zielonej prasy,
Że niemoralne to, nieetyczne.
Coś zrobił Prezio w tej całej sprawie?
Nie zabrał on nawet głosu publicznie!

A jeśli Lamus twój stołek zajmie
I walczyć będzie musiał z wiadrami,
Wezmę was wszystkie, me koleżanki,
Do sali tuż obok, z wiolonczelami.”

„Ale czy radę dam, czy podołam?”
Martwić się szczerze dama zaczyna.
„Tutaj włos z głowy spaść ci nie może,
Starczy, że jesteś – w kulturze rutyna.”

od 7 lat
Wideo

Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto