Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpital winny śmierci pacjentki

[email protected]
Pan Grzegorz stracił żonę, a dzieci matkę. FOT. ARCHIWUM DB
Pan Grzegorz stracił żonę, a dzieci matkę. FOT. ARCHIWUM DB
Wysokie odszkodowanie za śmierć żony i dożywotnią rentę dla dzieci przyznał ostatecznie sąd Grzegorzowi Niezgodzie. Starogardzki szpital ma kłopoty i to nie ich koniec.

Wysokie odszkodowanie za śmierć żony i dożywotnią rentę dla dzieci przyznał ostatecznie sąd Grzegorzowi Niezgodzie.

Starogardzki szpital ma kłopoty i to nie ich koniec. Ich początek sięga 2001 roku, kiedy to na "porodówkę" szpitala trafiła śp. Katarzyna Niezgoda, by urodzić córeczkę. Pisała o tym w tamtym czasie nasza redakcyjna koleżanka, Magda Dittmer. Sprawa była wstrząsająca i bulwersująca. Tak o niej mówił Grzegorz Niezgoda, mąż Katarzyny:
– Gdy urodziła się córeczka, byliśmy szczęśliwi, ale to trwało krótko. Mam powody sądzić, że w szpitalu żonę zakażono gronkowcem złocistym, paciorkowcem zieleniejącym i pałeczką ropy błękitnej. Od porodu Kasia była w domu tylko jedną noc. Wypisywano ją, by po krótkim czasie przyjąć do nowa. Tylko że starogardzcy lekarze leczyli ją głownie na przeziębienie i nawet nie zauważyli, że jest zakażona. Nie wykonano niezbędnych badań i kontrolnej morfologii na oddziale ginekologicznym.
Rodzina przeżywała prawdziwy dramat, a starogardzcy lekarze lekceważyli pojawiające się kolejne sygnały. Nie dopuszczali do siebie, że ma to związek z porodem, z przeprowadzonym cesarskim cięciem. Ciągle mówili o jakimś uczuleniu czy przeziębieniu! A młoda kobieta czuła się coraz gorzej. Mąż dowiedział się dopiero później, że lekarze od razu stwierdzili stan zapalny rany pooperacyjnej i i wyciek z niej. Nie wyciągnęli z tego prawidłowych wniosków. Dopiero prywatny lekarz, który prowadził ją w czasie ciąży, podniósł alarm. Mąż także, niestety, było za późno. Już prawidłowa opieka lekarska w innym szpitalu nie uratowała kobiety. Zresztą dopiero po 132 dniach pobytu w starogardzkim szpitalu trafiła gdzie indziej.

Pani Katarzyna nie żyje, a mąż od początku był przekonany, że to wina starogardzkich lekarzy. Chociaż wtedy Mirosław Ciechanowski, ówczesny dyrektor szpitala, ocenił – po sprawdzeniu – że pani Katarzyna była leczona prawidłowo.
– Te koleżeńskie sądy lekarskie także umarzały później sprawę - złości się dzisiaj Grzegorz Niezgoda. – Po co one w ogóle są, skoro nie zależy im na prawdzie? Ja teraz kieruję sprawę na drogę karną przeciwko ordynatorowi oddziału. Ci lekarze nie powinni w ogóle mieć do czynienia z chorymi.
Pan Grzegorz nie odpuści, jak nie odpuścił dotąd. Zaprasza nas do siebie na dłuższą rozmowę. Pokaże całą dokumentację zgromadzoną przez te lata, świadczącą nie najlepiej o służbie zdrowia i panujących w niej zwyczajach. On stracił przez to żonę, dzieci – matkę. I co z tego, że sądy nie miały wątpliwości - śmierć kobiety jej efektem szpitalnego zakażenia i błędów popełnionych później przez lekarzy. Życia to jej nie przywróci. Renta dla dzieci jest także tylko symbolicznym zadośćuczynieniem.
Beata Ładyszkowska, nowa dyrektor szpitala, jeszcze sprawy dogłębnie nie zna. Obiecała, że wyjaśni ją i się ustosunkuje, stąd do tematu wrócimy.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto