Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szwaczki z Almado nie mogą odzyskać swoich pieniędzy

Janusz Pawul
fot. janusz pawul
fot. janusz pawul
Szwalnia Almado produkowała pełną parą szlafroki i bieliznę nocną. Pracy było multum, gorzej z zapłatą dla szwaczek. Kobiety zatrudniane w Almado do tej pory nie mogą odzyskać zaległych pieniędzy.

Szwalnia Almado produkowała pełną parą szlafroki i bieliznę nocną. Pracy było multum, gorzej z zapłatą dla szwaczek. Kobiety zatrudniane w Almado do tej pory nie mogą odzyskać zaległych pieniędzy. Rekordzistce właściciel zalega blisko 10 tys. zł.

Halinie Kotowskiej były pracodawca winien jest blisko 2 tysiące zł. - Tam nigdy nie było wiadomo, ile człowiek zarobił - mówi pani Halina. - Zawsze pieniądze były wypłacane z ręki do ręki, nigdy z paskiem - opowiada. - Regułą były wypłaty w ratach po 200, po 300 zł. Myśmy sobie podliczały, ile zrobiłyśmy produkcji, ile było wysyłki i ile za to euro powinno być od Niemców. Do nas te pieniądze nigdy nie spływały. Halina Kotowska zrezygnowała z pracy w Almado z końcem marca ubiegłego roku. Od tego czasu nie może się doprosić swoich zaległych wypłat. W podobnej sytuacji jest jeszcze kilkanaście innych szwaczek.

Kobiety próbowały walczyć o swoje wynagrodzenia z pomocą Państwowej Inspekcji Pracy, a potem sądu i komornika. Wygrały postępowania w sądzie pracy w sierpniu 2007 roku i styczniu ubiegłego roku. Złożyły wnioski o egzekucje i… wciąż nic.

- Przychodzi komornik, podają sobie z właścicielem ręce, a potem my się dowiadujemy, że on niczego nie ma, że jest niewypłacalny i nic nie można ściągnąć. A przecież firma wciąż funkcjonuje, wciąż tam się odbywa produkcja i wciąż ktoś ją odbiera - mówi jedna ze szwaczek. Prosi, żeby nie ujawniać jej tożsamości. Dlatego właśnie byłe pracownice Almado postanowiły zainteresować sprawą prokuraturę. Pomoc kobietom deklaruje także Lesław Mandrak z jeleniogórskiego oddziału PIP. Ale, jak mówi, pole manewru jego inspektorów jest mocno ograniczone. - Oczywiście pojadą do Zgorzelca i ponownie skontrolują firmę, ale jedyne, co mogą zrobić w wypadku stwierdzenia nieprawidłowości, to wystawić pracodawcy kilkusetzłotowy mandat, a w przypadku uporczywego zalegania z wypłatami, skierować sprawę do sądu pracy - tłumaczy Lesław Mandrak. Ale takie postępowania sądowe przeciwko właścicielowi Almado już przecież były. - I nic to nie pomogło - zauważa Halina Kotowska.

Jerzy Godzisz, wobec którego kobiety wysuwają wszystkie swoje pretensje, nie zgadza się z ich zarzutami. - To nie jest tak, że ja tym paniom nie chcę zapłacić pieniędzy. Ja ich po prostu nie mam - przyznaje. - Spłacam, kiedy mogę, ale jest kryzys. Chińczycy wypierają wszystkich z rynku. Koniec roku był fatalny, nie było zamówień, mieliśmy bezpłatne urlopy. A mnie się jeszcze czkawką odbija schładzanie gospodarki przez Balcerowicza. Moją firmę też schłodził - wyjaśnia. - Staram się wszystkich spłacać, zostało już tylko kilka osób. A pani Kotowska dostanie pieniądze jako jedna z pierwszych, bo akurat jej do oddania mam niewielką kwotę - deklaruje przedsiębiorca. - To naprawdę nie jest tak, że ja nie chcę - zapewnia.

Byłych pracownic to jednak nie przekonuje. Kobiety są zdesperowane i załamane. Ich zdaniem przykład Almado i jej właściciela pokazuje, że w Polsce można oszukiwać pracowników i pozostawać bezkarnym.
Niestety, nie jedyny. Wciąż o swoje pieniądze nie mogą się doprosić także byli pracownicy hut szkła rodziny Nowakowskich w Pieńsku. Kilkadziesiąt osób czeka na swoje wypłaty już od blisko 2 lat. Także mają prawomocne wyroki sądu, także nakazy komornicze i także komornik niczego nie może wyegzekwować, choć majątek wart miliony zł widać w hutach gołym okiem. Pisaliśmy o tej sprawie kilkakrotnie. Czekamy na efekt.

Zdaniem eksperta

Zbigniew Gajewski, Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych Lewiatan

My także potępiamy nieuczciwych przedsiębiorców i chętnie siądziemy do rozmów o tym, jak ich karać. Według nas jednak, w tych niewielu przypadkach złych pracodawców, nie bez winy pozostaje nasz system prawny. Pamiętajmy, że według raportu Banku Światowego, ściągalność długów wynosi w Polsce średnio 800 dni. I chociaż literalnie nasze prawo nie należy do najgorszych, to jednak jego przestrzeganie i egzekucja pozostawia według nas wiele do życzenia i właśnie to działa nie tylko na niekorzyść pracowników, ale przede wszystkim przedsiębiorców.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto