Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tajemnice zbrodni sprzed lat

Rafał Kamieński
Głośne zabójstwa sprzed lat nadal czekają na rozwikłanie. Mordercy zapadali się pod ziemię i zostawili mało śladów i żadnych poszlak. Za mało, by policja mogła podchwycić trop i go nie zgubić.

Głośne zabójstwa sprzed lat nadal czekają na rozwikłanie. Mordercy zapadali się pod ziemię i zostawili mało śladów i żadnych poszlak. Za mało, by policja mogła podchwycić trop i go nie zgubić. Sprawy czekają na rozwikłanie już kilkanaście lat i nie zanosi się, by zostały rozwiązane.
Już 13 lat nieuchwytny pozostaje zabójca 14-letniej Agnieszki Kusiak z Gorlic, zamordowanej kilka dni przed św. Mikołajem w 1995 roku. Nastolatce nie dano doczekać świąt Bożego Narodzenia. Zwłoki ośmioklasistki znazleziono 2 grudnia przy drodze w Szymbarku o godz. 7. Jak ustaliła policja, dziewczynka jechała do babci. 1 grudnia widziano ją jeszcze na przystanku PKS. Z zeznań świadków wynika, że Agnieszka nie wsiadła do żadnego autobusu.

Wcześniej widziano ją w towarzystwie młodego mężczyzny, przyjęto więc hipotezę, że dziewczynka była umówiona z kimś, kto miał ją podwieźć do Ropy. Prawdopodobnie Agnieszkę zabrał młody człowiek do czerwonego małego fiata 126p. Przypuszcza się, że to on był sprawcą jej śmierci. Dziewczynka zmarła w wyniku 72 ran zadanych nożem. Zbrodnia nie miała tła seksualnego. Zwłoki dziewczynki znaleziono przy szosie w Szymbarku, a jej torbę i plecak porzucono o 20 km dalej, w Moszczenicy.

Podobnie do dziś nie wiadomo, kto zabił 27-letniego Grzegorza Grudnika z Nowego Sącza. 29 grudnia 1998 roku, wędkarz łowiący ryby w Dunajcu, znalazł nad rzeką zwłoki mężczyzny.
Śmierć spowodowały rany zadane nożem, a także wyziębienie organizmu.
Grzegorz Grudnik z żoną i dwójką dzieci mieszkał w domu przy ul. Kochanowskiego. Nie pracował, opiekował się dziećmi. Był domatorem. Sąsiedzi oceniali go jako oazę spokoju.

Zdarzało się, że bywał w nowosądeckich barach, gdzie samotnie wypijał piwko. 28 grudnia 1998 roku Grzegorz Grudnik wyszedł z domu około godziny 11. Najpierw skierował swe kroki do sklepu przy ul. Kochanowskiego, gdzie kupił trzy piwa. Później odwiedził sklep odzieżowy "Kormoran". Tam przez około 10 minut rozmawiał ze znajomą ekspedientką. Kobietę zdziwiło jego zachowanie, bowiem przed wyjściem ze sklepu wyjął z kieszeni kurtki dwa noże i powiedział: "Patrz, jaki jestem uzbrojony". Około godz. 14, Grudnik był widziany na ul. Jagiellońskiej przez kolegę, który szedł tamtędy z dziewczyną. Kolega przywitał go, ale on na przywitanie nie zareagował. To były ostatnie osoby, które widziały go żywego.

W jednej z policyjnych wersji ustalono, że tego dnia Grzegorz Grudnik umówił się z nie ustalonymi osobami, które być może poznał wcześniej. Być może miał otrzymać pieniądze na poczet jakiegoś interesu lub pracy.
Tragiczne wydarzenia miały miejsce nad Dunajcem. Sprawców mogło być dwóch. Mogło dojść do sprzeczki, w wyniku której Grudnik dostał dwa ciosy nożem. Napastnicy pozostawili go jeszcze żywego nad rzeką. Zabrali tylko portfel z dokumentami.

Stefanię Michałek znali wszyscy z Maślanego Rynku. Od lat handlowała tam suszonymi kwiatami. Typ samotniczki - mieszkała w Nowym Sączu przy ul. Tarnowskiej. Żyła bardzo skromnie zbierając makulaturę i susząc kwiaty. Nigdy nikomu nie otwierała drzwi i nikogo nie wpuszczała do domu. Nawet listonosza przyjmowała przez płot.

Był 20 listopada 1999 roku. Tego dnia sąsiadka pani Stefanii zauważyła, że nie opróżnia ona swojej skrzynki pocztowej, co nigdy wcześniej się nie zdarzało. Po dwóch dniach jej niepokój wzrósł, tym bardziej, że zauważyła, iż w domu wybita jest szyba. Postanowiła więc zgłosić ten fakt policji.
Strażacy i policja odkryli w mieszkaniu zwłoki Stefanii Michałek. Była skrępowana, a na ciele widoczne były ślady pobicia. Zmarła prawdopodobnie w wyniku wyziębienia organizmu. Z jej mieszkania prawdopodobnie nie zginęło nic, bo też nic nie miała.

Prawdopodobny przebieg wydarzeń jest następujacy - mogło to być miedzy 19 a 20 listopada 1999 roku. Ostatni raz staruszkę widziano, jak robiła zakupy w pobliskim sklepie. Tam też prawdopodobnie zwróciła na siebie uwagę przyszłych oprawców. Być może zabrakło im pieniędzy na kolejne wino i postanowili obrabować panią Stefanię. Przypuszczalnie spłoszyła ich sąsiadka, dlatego zostawili staruszkę jeszcze żywą. Związana i pobita nie mogła jednak wezwać pomocy. Dla policji pewne jest jedynie to, że sprawcy byli z Nowego Sącza lub okolic.

Wszystkie nierozwikłane tajemnicze morderstwa mają jeden wspólny mianownik. Były prawdopodobnie przypadkowe i niezaplanowane. Zabójcy nie działali w grupie, nie mieli planu i powiązań, więc nie sypnęli ich koledzy. To im zapewnia niejako anonimowość i utrudnia dochodzenie prawdy i ukaranie winnych.
Policja liczy jednak, że w każdej chwili może pojawić się nowy ślad.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto