Tak powstaje autostrada między Dębicą a Rzeszowem. Fotogaleria

Każdego dnia na budowę zwożone jest około 90 tys. ton materiałów, potrzebnych do budowy nasypu. Już za kilka dni dostawy przekroczą 100 tys. ton. Materiały są dowożone 750 samochodami, a na całym 33-kilometrowym odcinku pracuje 430 maszyn budowlanych.Budowlańcy korzystają teraz ze sprzyjającej pogody i próbują nadrobić zaległości z czerwca i lipca, kiedy deszcze poważnie sparaliżowały prace.- Przez te dwa miesiące mieliśmy tylko cztery dni, kiedy roboty mogły iść pełną parą. Kolejne 3-4 dni coś tam dało się robić, a przez pozostały czas prace ziemne były wstrzymane. Wtedy tylko zwoziliśmy materiały i w ograniczonym zakresie wykonywali roboty mostowe – tłumaczy Grzegorz Domaradzki, dyrektor kontraktu.Jeszcze w tym roku Budimex, który jest generalnym wykonawcą odcinka, planuje położyć nawierzchnie bitumiczne na 10 kilometrach autostrady. Pierwsze, kilkusetmetrowe odcinki właśnie są wykonywane w Paszczynie koło Dębicy. Do końca września planowane jest zakończenie wzmacniania ziemi kolumnami żwirowymi.Do końca roku wykonawca planuje także zakończyć roboty żelbetowe na obiektach mostowych, których jest ponad 40. Wśród nich gigantyczne, o szerokości stu metrów, przejście dla dużych zwierząt nad autostradą. Powstaje ono w lasach koło Sędziszowa Małopolskiego. Jego budowa pochłonie aż 25 proc. betonu i stali zaplanowanych na wszystkie obiekty mostowe odcinka Dębica-Rzeszów. Koszt tylko tego jednego przejścia to 65 mln zł.Za te pieniądze można wybudować obwodnicę małego miasta, kilka „normalnych" wiaduktów albo 30 kładek dla pieszych.– Ten obiekt nawet dla nas, inżynierów budujących niejedną autostradę, jest lekkim zaskoczeniem. Nie wiem, czy w Europie znajdzie się więcej niż dwa, trzy tak potężne przejścia dla zwierząt – mówi Domaradzki.Na razie trudno powiedzieć, czy odcinek autostrady Dębica-Rzeszów powstanie w zaplanowanym terminie. Wykonawca się o jego przesunięcie, ale póki co obowiązuje zapisany w kontrakcie 9 czerwca przyszłego roku.– Robimy wszystko, żeby się wyrobić – zapewnia Domaradzki.