Tanie mieszkanie w Warszawie?

Poznajcie Magdę, studentkę III roku dziennikarstwa. Dziewczyna jak co roku będzie poszukiwała taniego lokum do wynajęcia: - Kiedy osoba wynajmująca mi mieszkanie, słyszy, że studiuję dziennie, od razu zaznacza, że mogę wynająć lokal tylko na rok – stwierdza Magda. – Dlatego też, zawsze kiedy zaczyna się wrzesień, wracam z rodzinnego miasta do Warszawy i rozpoczynam prawdziwe łowy w celu upolowania "czegoś" taniego, cichego i znajdującego się blisko uczelni.

Podobny problem dotyczy wszystkich osób, które nie dostały się, bądź nie chciały, zamieszkać w akademiku. Zanim zdecydują się na wynajęcie mieszkania, szukają kogoś do towarzystwa: - Wiadomo, w kilka osób jest zawsze taniej – mówi Adam, student II roku politologii. - Nie jestem w stanie samemu opłacić mieszkanie. Moi rodzice też nie za dużo się dorzucają – kontynuuje. – Staram się znaleźć kogoś do towarzystwa, kto dorzuci się do czynszu.

Biura pośrednictwa kuszą studentów ogłoszeniami, w których podają podejrzanie niskie kwoty za opłaty mieszkaniowe. Za mieszkanie w centrum potrafią zaproponować 500 zł za miesiąc! Przykład? Jedno z biur w swojej ofercie zamieściło wzmiankę dot. wynajęcia kawalerki o powierzchni 35m2, znajdującej się przy ul. Marszałkowskiej w pobliżu pl. Konstytucji za 480 zł. Dziwne?

Jeżeli myślicie, że na takie podejrzane ogłoszenia natkniecie się wyłącznie na słupach, czy klatkach schodowych – mylicie się. Internet wręcz przesiąkł tego typu informacjami. Wystukując w jakąkolwiek wyszukiwarkę zdanie „tanie mieszkanie w Warszawie” – od razu wyświetli nam się kilkadziesiąt odnośników do stron internetowych, w których bez problemy natrafimy na informację związane z tzw. mieszkaniami z rynku wtórnego.

Przeciętnemu studentowi, który rozpoczyna poszukiwanie mieszkania, nasuwa się jedno pytanie: Paranoja, czy Polska rzeczywistość? Biura pośrednictwa wykorzystują bowiem niewiedzę młodych ludzi dot. rynku nieruchomości i kuszą ich swoimi ogłoszeniami, które w większości, całkowicie mijają się z prawdą.