Teatr Miejski nie świeci już pustkami.

Remont sieradzkiego teatru był strzałem w dziesiątkę! Teraz widzowie do niego walą drzwiami i oknami. Gdy w kraju rozeszła się fama, że Sieradz ma scenę dostosowaną do profesjonalnych przedstawień, teatry nie odmawiają występów. Wystarczy popatrzeć na repertuar. W minionym tygodniu była niesłychana uczta. Łódzki Jaracz wystawił "Antygonę w Nowym Jorku", dowcipną "Sztukę kochania" brawurowo zagrali między innymi Katarzyna Skrzynecka i Piotr Gąsowski, a Teatr Stary z Krakowa pokazał się ze spektaklem "Ja jestem Żyd z wesela". Na kwiecień zaplanowany jest "Cyjanek o piątej" w wykonaniu aktorów warszawskiego Teatru Polskiego.

Dyrektor sieradzkiej sceny Romuald Erenc jest zainteresowany poszerzaniem oferty. Energia dyrektora bierze się stąd, że jest publiczność i ma się dla kogo starać. Nie bez znaczenia jest też aspekt finansowy. - Zarabiamy regularne pieniądze - kwituje z zadowoleniem.

Dla wygody widzów kasa jest teraz otwarta na parterze teatru i czynna w dni powszednie od godz. 9 do godz. 16. Są osoby, które wykupiły sobie miejsca do końca roku. Publiczność zjeżdża z różnych stron. Na koncert amerykańskiego bluesmena przyjechali jego wielbiciele z Łodzi, Poznania i Śląska. Na spektakle organizowane są wycieczki z pobliskich miejscowości Warty, Złoczewa, Błaszek. Na przykład bilety na "Sztukę kochania" nabył dla swoich pracowników Dom Pomocy Społecznej w Rożdżałach.

- To był świetny pomysł, bo gdybyśmy same miały się zdecydować, to pewnie nic by z tego nie wyszło. Zawsze brakuje czasu - sumuje pracownica DPS.

Zduńskowolanka Aneta Kochelak słyszała, że po remoncie sieradzki teatr został już oddany, ale nie planowała przyjechać. Dopiero na stronie internetowej łódzkiego Jaracza, którego jest bywalcem, zauważyła że "Antygona w Nowym Jorku" będzie grana w Sieradzu.

- Teatr sprawił na mnie przyjemne wrażenie, jest ładna widownia, hol z pracami artystów - wylicza Aneta Kochelak, z wykształcenia polonistka, której pasją jest teatr. - Ta scena jawi się jako oaza sztuki. Jestem tu pierwszy raz, ale będę często.

Podobnie myśli Sylwia Głogowska ze Zduńskiej Woli, która wybrała się do teatru zachęcona przez koleżankę. - Cieszę się, że jest możliwość przeniesienia tutaj części przedstawień z dużych miast.

"Antygonę w Nowym Jorku" obejrzała też sieradzanka Angelika Król. Bilet był bonusem za udział w konkursie recytatorskim organizowanym przez dom kultury. - Po remoncie widzę ogromne zmiany, świetne nagłośnienie, oświetlenie.

Witold Stefaniak z Sieradza nie ma wątpliwości, że takie miejsce jest mieszkańcom miasta, w tym jemu, potrzebne jak powietrze. - Widać po frekwencji, nawet kryzys orędownikom teatru nie przeszkodzi, bo właśnie w czasach trudnych taka odskocznia duchowa jest tym bardziej pożądana.

Ogromnym powodzeniem cieszą się w teatrze występy kabaretów. Ani Mru Mru był już dwa razy, na Łowców B. zabrakło biletów. Zaśpiewali między innymi Michał Bajor, Antonina Krzysztoń i Ryszard Rynkowski. Co wtorek są wyświetlane filmy, bo wtedy teatr przemienia się w kino.

Po przeszło rocznym remoncie wartym około 5 mln zł dostał się miejski teatr stał się europejską sceną. Podczas antraktów można w holu kupić herbatę i kawę z dobrej jakości ekspresu. Przydałby się jeszcze gong i miły głos zapraszający na przerwę...