Idea "telefonu na wietrze" powstała w Japonii. Pan Sasaki, mieszkaniec niewielkiego miasta Otsuchi, ustawił w ogrodzie niepodłączony telefon do rozmów ze zmarłym kuzynem. Wierzył, że słowa niesie wiatr i w ten sposób godził się ze stratą i znajdował ukojenie. W 2011 roku, po tsunami, udostępnił telefon dla wszystkich tych, którzy nie zdążyli się pożegnać z ukochanymi zabranymi przez falę. Nazwał go kaze-no denwa - telefon na wietrze. Odwiedziło go ponad 10 tysięcy osób.
Podobna budka stanęła w Warszawie, a konkretniej na osiedlu Jazdów (obok domku 7/14, przy Ambasadzie Francji). Otwarcie "telefonu na wietrze" odbyło się w Noc Muzeów z inicjatywy pisarki Katarzyny Boni, autorki książki ''Ganbare! Warsztaty umierania'', która opowiada o życiu Japończyków po tsunami. Boni skontaktowała się z panem Sasakim i po kilku miesiącach korespondencji wyraził on zgodę na to, żeby podobny projekt zrealizowała w stolicy.
Tak wygląda warszawski "telefon na wietrze":
Telefon na wietrze ma pomóc wszystkim tym, którzy chcieliby ze zmarłymi bliskimi porozmawiać, ale nie znają sposobu ani formy na takie rozmowy. Jest dla tych, którzy nie zdążyli się pożegnać. Każdy może wejść do środka, podnieść słuchawkę i porozmawiać, Kto wierzy w to, że w niepodłączonym telefonie nic nie słychać, ten nic nie usłyszy. A kto posłucha uważnie, może usłyszy odpowiedź - tłumaczyła Boni.
Telefon na wietrze będzie stał na Jazdowie przez rok. Każdy może z niego korzystać - o każdej porze dnia i nocy.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?