Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ten zegarek "widział" Hallera i był świadkiem odrodzenia Grudziądza

Łukasz Ernestowicz
Łukasz Ernestowicz
- Mała ozdoba była świadkiem I wojny światowej i powrotu Grudziądza w granice Rzeczpospolitej - mówi Marek Szajerka, historyk, który przechował niezwykłą pamiątkę po swoim dziadku.

Jest 23 stycznia 1920 roku. Grudziądz opuściły już oddziały niemieckie, a ustępujący nadburmistrz dr Peters przekazał insygnia władzy i dokumenty przyszłemu prezydentowi Józefowi Włodkowi. Polacy, których jest w mieście ok. trzy razy mniej niż Niemców, zaczynają wychodzić odważnie na ulice i stroić miasto przed przyjazdem wojska polskiego.Około południa do miasta przyjeżdżają dwa pociągi pancerne, a od strony Mniszka zbliża się 1 Pułk Ułanów Krechowieckich pod dowództwem rotmistrza Zygmunta Podhorskiego. Pomorze, a wraz z nim Grudziądz, stopniowo zajmowane jest przez docierające do kraju ostatnie oddziały Armii Hallera. Jeden z nich stacjonuje tuż za Wisłą w okolicy Grupy. Wśród żołnierzy są Leon Połom i ks. Władysław Łęga.- Dziadek najpierw służył w armii pruskiej, do której został wcielony w 1910 roku. W tym samym okresie nabył importowany do Prus kieszonkowy zegarek, produkcji szwajcarskiej - opowiada Marek Szajerka, wnuk Połoma. - Kiedy wybuchła I wojna światowa, trafił najpierw na front wschodni, a potem na zachód. Służył w oddziale, w którym sanitariuszem był ks. Łęga. W 1918 roku obaj dostali się do niewoli amerykańskiej na terytorium Francji.----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Czytaj też:Opowieści o zegarach. Zegarek ze wspomnień ks. dr. Łęgi ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Srebrny zegarek, z którym Leon się nie rozstawał, był jednym z najcenniejszych przedmiotów jakie przy sobie posiadał. Nic dziwnego, że wzbudził zainteresowanie francuskich żołdaków. - Próbowali go skonfiskować. Twierdzili, że to francuskie cacko skradzione na terytorium ich kraju - mówi Marek Szajerka. - Wtedy z pomocą przyszedł ks. Łęga, który mówił po francusku. Wytłumaczył im, że zegarek jest importowany ze Szwajcarii, na co wskazywały oznaczenia widoczne przez lupę.Leon i Władysław zaprzyjaźnili się, w obozie jenieckim przebywali do grudnia 1919 roku. Wtedy przybyła tam żona Ignacego Paderewskiego, która szukała Polaków we Francji. Obu wcielono do armii Hallera, z którą koleją wrócili do Polski.Styczeń roku 1920 był przełomowy dla Grudziądza. Diametralnie zmieniała się struktura demograficzna. - Niemcy wyjeżdżali, a Polacy się osiedlali - kończy swoją opowieść Marek Szajerka. - Tak jak mój dziadek, który po powrocie z wojny z bolszewikami na stałe osiedlił się w Grudziądzu w lipcu 1920 roku. Został policjantem. Zegarek służył mu do końca życia. I wciąż jest sprawny.Przygotowując artykuł korzystałem m.in. z pracy Marka Prabuckiego opublikowanej w 2012 roku, w Biuletynie Koła Miłośników Dziejów Grudziądza, nr 3 (308) 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ten zegarek "widział" Hallera i był świadkiem odrodzenia Grudziądza - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto