Teraz to już z górki, kochanie (wideo)

Nie oznacza to jednak, że możemy zachowywać się jak nasze dzieci czy wnuki. Powinny być zachowane pewne granice podziału pokoleniowego. Wszyscy mamy prawo do radości, zabawy i szczerego uśmiechu, ale nie do robienia z siebie na siłę młodzieniaszków. Jest to wręcz żałosne i czasami karykaturalnie śmieszne.
Od kilku lat spotykamy się sporadycznie ze starszym od nas o kilka lat małżeństwem. Oboje z mężem bardzo lubimy piękniejszą część tego stadła. Pani L. jest zadbaną i pełną poczucia humoru kobietą. Na dodatek drzemią w niej niespożyte pokłady cierpliwości w stosunku do męża, czego ja nie mogę czasami zrozumieć.
Oboje pochodzą z centralnej Polski. Pan L. jest typem wiecznego lowelasa chłoptasia i uważa, że jego urokowi nie oprze się żadna kobieta od 14-tu do 40 lat. Te starsze nie brane są przez niego pod uwagę. Podczas ostatniego wspólnego grilla zdarzyło się coś, co długo będziemy wspominać jako anegdotę.
W dość dużej grupie były dwie przesympatyczne studentki i jedna licealistka. Pan L zaczął swoje niewybredne „tokowanie". Przysłuchiwaliśmy się temu z dużą dozą zażenowania i z niesmakiem. Młode dziewczyny odpierały zaloty dość dowcipnie, co utwierdzało podstarzałego chłoptasia w skuteczności jego amorów. Pani L. pobłażliwie zerkała na swojego tokującego męża i tylko czasami prosiła go o przystopowanie. Kiedy jednak zaczął zbaczać w rewiry czysto erotyczne, zwróciła się do mnie z pytaniem, czy mam ze sobą laptop. Zaskoczona przytaknęłam i przyniosłam swój „niezbędnik". Pani L. poszukała czegoś w Internecie i głośno zadedykowała mężowi nastawioną najgłośniej piosenkę:

To był prawdziwie zimny kubeł wody na jego rozpaloną głowę! Potem spokojnie powiedziała: zbyt często zapominasz kochanie, że to już górki.
W kilka minut całe towarzystwo turlało się ze śmiechu na trawie, a pan L. obrażony w swej „młodzieńczej" męskości pomknął do pokoju. Czasami warto zajrzeć do własnej metryki, pomimo, że czujemy się nadal bardzo młodo.