Bieszczady zostały daleko za nami. Zdrętwiałe dolne mięśnie dawały boleśnie znać o sobie he he.
Po rozpakowaniu ekwipunku postanowiłem ruszyć do kumpla z prezentem od starego górala. Szczepan obdarował nas wszystkich swoimi nalewkami.
Już po kilku metrach zacząłem żałować, że wypastowane trapery wrzuciłem do szafki. Bieszczadzkie połoniny to pesteczka przy łomżyńskich chodnikach.
Jedna trochę większa ulewa rozpieprzyła nowopołożone miejskie szlaki dla pieszych. Przed utratą równowagi i skręceniem nogi, uratował mnie tylko refleks i solidny trening górskiego piechura.
Przy kolejnym "cudzie" pracy speców chodnikowych, przysiadłem w pozycji Myśliciela Rodina. Kur czaczek, nic nie kumałem! Układali kostki w powietrzu czy na podłożu piasku z piaskownicy?!
Dalej obowiązuje zasada - trzeba każdą robotę spieprzyć, żeby dalsza robota była?
Bez usterek łomżyński fachura nic nie potrafi solidnie wykonać piipip. Stadion, bulwar i inne inwestycje muszą być od razu poprawiane. Kumpel dobił mnie mówiąc, że nawet jego rodzinny Zambrów nie wyłamuje się z partackiej roboty. Wybudowali za 12 milionów nowe Centrum Kultury, które od razu okazało się bublem.
Jedyna pociecha, że łomżyńskie chodniki trochę mniej nas kosztowały piipip.
Poczekam na następny deszcz i wtedy będę miał supcio teren do treningów przed wyprawą w Bieszczady. Tylko najpierw założę solidne trapery.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?