Trójwymiarowa mapa pomaga tropić bandytów

Straż miejska zaczęła korzystać z najnowocześniejszej na świecie trójwymiarowej mapy bezpieczeństwa miasta. 1 stycznia dostęp do niej zyska policja.

Takiego narzędzia nie posiada żadne miasto w Europie, jedynie mapa kryzysowa Chicago bazuje na podobnych rozwiązaniach technicznych. Mapę opracowali informatycy zatrudnieni w straży miejskiej na podstawie szczegółowych zdjęć lotniczych. Widać na niej nie tylko wszystkie budynki, ale także drzewa, wzniesienia terenu i parkany.

Dzięki takiemu uszczegółowieniu strażnicy mogą, zanim dojadą na miejsce zdarzenia, dokładnie obejrzeć teren, na którym będą działać. Strażnicy zapewniają, że mapa sprawdza się doskonale. - Po najechaniu na budynek myszką od razu pokazują nam się informacje dotyczące tego miejsca - mówi Agnieszka Dębińska-Kubicka, rzeczniczka straży miejskiej. Funkcjonariusze wiedzą więc od razu, ile razy tam interweniowali, do ilu pobić czy kradzieży doszło w danym budynku, pod którymi numerami mieszkają osoby zakłócające porządek i gdzie znajdują się tzw. meliny. - To bardzo ważne, bo pozwala znacznie skrócić czas interwencji - dodaje Kubicka.

Korzystaniem z dobrodziejstw mapy zainteresowani byli również policjanci. Dlatego strażnicy miejscy postanowili udostępnić im od 1 stycznia pełne oprogramowanie. - Dzięki mapie będziemy mogli lepiej rozmieszczać nasze patrole - mówi Marcin Szyndler, rzecznik prasowy KSP. - Policjanci będą pojawiać się w tych miejscach, gdzie dochodzi do największej liczby przestępstw i wykroczeń. Dzięki analizie przestępstw i ich usytuowania na mapie policjanci będą mogli łatwiej ustalić ich sprawcę - dodaje.
Bardzo pomocna będzie też funkcja, która pokazuje zasięg miejskiego monitoringu. Policjant w kilka sekund sprawdzi, czy przestępstwo mogło być zarejestrowane przez urządzenie, czy też nie. Zaoszczędzi to godziny przeglądania nagrań.

Docelowo z rozwiązania straży miejskiej mają korzystać również służby ratownicze. Na mapie będzie można zaznaczyć z dokładnością co do piętra miejsce pożaru i zrobić symulację tego, jak będzie się rozprzestrzeniał ogień. Dzięki dokładnemu podglądowi okolicy strażacy będą mogli zdecydować, czy do pożaru wysłać duże wozy bojowe, czy też mniejsze pojazdy. Obecnie zdarza się, że nie można podjechać pod płonący budynek, bo uniemożliwiają to samochody zaparkowane w niedozwolonych miejscach lub słupki oddzielające jezdnię od chodnika. Na mapie wszystkie te przeszkody są doskonale widoczne.

Strażacy i ratownicy medyczni zaczną korzystać z mapy dopiero po stworzeniu wspólnego centrum zarządzania kryzysowego. To, jak najlepiej dojechać do miejsca wypadku, podpowie im wówczas zasiadający w centrum i spoglądający na mapę dyspozytor. Miejscy urzędnicy planują, że taki obiekt mógłby powstać najwcześniej w 2010 roku.