Trzeci dzień poszukiwań pensjonariuszki DPS

Ośrodek prowadzą Siostry Felicjanki. Położony jest na obrzeżach Lubartowa. Otacza go osiedle domków i łąki.Staruszka zaginęła w środę.– Jedna z sióstr idąc do kaplicy o godz. 12.25 jeszcze widziała panią Bolesławę. Piętnaście minut później zaczęły jej szukać pielęgniarki. Już jej nie było – mówi siostra Agnieszka Piątkowska, dyrektor Domu Pomocy Społecznej Dla Dorosłych Zgromadzenia Sióstr Felicjanek. – Mnie wtedy nie było, byłam w Warszawie.Jak to możliwe, że nikt nie zauważył, jak starsza kobieta opuszcza dom? – To duży, otwarty teren. Panie wychodzą na spacery: na patio czy wokół stawu, który jest odpowiednio zabezpieczony – podkreśla Piątkowska. – Pani Bolesława jest na tyle niedołężną osobą, że nie mogła daleko pójść. A cały teren wokół naszego domu natychmiast został przeszukany.Staruszka była w DPS od dwóch lat.- Miała trudność z akceptacją tego, że tu jest – mówi siostra. – Ciągle mówiła, że chce do Jam (wcześniej mieszkała w miejscowości Jamy – red.). Powtarzała to wielokrotnie. Tłumaczyłam jej, że sama nie da tam sobie rady. Ale przypuszczam, że to mógł być jej pierwszy cel.Policjanci i pracownicy ośrodka sprawdzili rodzinne strony kobiety. Powiadomili też rodzinę, która również włączyła się w poszukiwania. – Dzień przed zaginięciem była u niej siostrzenica. Mówiła o kimś z rodziny, kto jest bardzo chory – mówi s. Agnieszka. – Pani Bolesława bardzo się tym przejęła. Być może chciała odwiedzić tę osobę.Sama jednak nie dałaby rady daleko dojść. – Może ktoś zabrał ją z drogi. Ulitował się, jak zobaczył idącą z trudem staruszkę. Może powiedziała, że chce do Jam i ten ktoś ją podwiózł. Ale nie wiadomo, gdzie wysadził. A może zabrał do domu – zastanawia się Piątkowska. – Cały czas mamy nadzieję, że uda się ją odnaleźć.