MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Tutaj jest ściernisko, ma być San Francisco

Tomasz Biaduń
Zła sytuacja Lublinianki jest znana nie od dziś. Jednak tak blisko upadku klub z Wieniawy jeszcze nie był. Niedawno miasto wypowiedziało umowę na dzierżawę stadionu Norweskiej Grupie Inwestycyjnej, właścicielowi Lublinianki. Zespół ledwo dograł rundę jesienną do końca. Wiosny może już nie doczekać.

- Mam nadzieję, że nie dojdzie do tak drastycznego rozwiązania i klub da radę się pozbierać - mówi Adam Piekutowski, wychowanek Lublinianki, były mistrz Polski z Wisłą Kraków, który ponad pół roku temu wrócił do miasta i stara się wspierać swój klub jak może. Najpierw Piekutowski pomagał w trenowaniu bramkarzy, teraz angażuje się w ratowanie Lublinianki.

A jest co ratować. - Zagrożenie wycofaniem z rozgrywek jest naturalne ze względu na utratę właściciela i dzierżawcy stadionu - twierdzi Piekutowski.

Co może się stać w takim wypadku? Na zrębach Lublinianki mógłby powstać nowy klub, który ze starym łączyłaby tylko nazwa. Byłby on jednak zorganizowany na całkiem nowych zasadach i w sezonie 2010/2011 rozpocząłby grę od klasy B.

- Najważniejsza w tym wypadku jest likwidacja zadłużenia, co następuje w przypadku upadku drużyny - informuje Piekutowski. - Przy budowaniu nowego tworu trzeba podążyć drogą Pogoni Szczecin czy Lechii Gdańsk. Te ekipy swego czasu znajdowały się w podobnej sytuacji co Lublinianka. Jeśli weźmiemy z nich przykład, możemy osiągnąć sukces - przekonuje bramkarz.

- Co prawda rozpoczniemy rywalizację od klasy B, ale jestem pewien, że klub będzie się rozwijał i funkcjonował na zdrowych zasadach. Podstawową regułą, której musi przestrzegać, jest całkowita przejrzystość działań. Potrzebna jest także pomoc miasta - dodaje.

Problemem może być kadra zawodnicza. Obecnie w Lubliniance gra około 200 piłkarzy, bowiem zespół obok seniorów ma również wiele grup młodzieżowych. Jeśli drużyna wycofa się z rozgrywek już zimą, większość graczy w ciągu pół roku może się rozpierzchnąć po Polsce.

- Wierzymy, że dobro klubu nie tylko nam leży na sercu. Chciałbym, aby w przyszłości nowy klub był oparty na wychowankach i liczyłbym na tych zawodników, którzy obecnie trenują w Lubliniance - wyznaje Piekutowski.

NGI, czyli marzyciele z Norwegii. Co obiecywali?

Norweska Grupa Inwestycyjna miała być zbawieniem dla Lublinianki. Siedem lat temu NGI podpisała umowę na dzierżawę stadionu na Wieniawie na 30 lat. Obiecywała bardzo wiele. W ciągu pięciu sezonów Lublinianka miała walczyć o ekstraklasę na odnowionym 14-tysięcznym stadionie z częściowo krytą trybuną. Miały także powstać hotel i centrum rozrywkowe. Wszystkie plany szybko spełzły na niczym.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto