Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tylko robota paliła się w rękach

Katarzyna Bogucka
- Alarm, pożar, mamy poważnie rannych! - krzyczał do radia kierownik akcji, Ryszard Treichel, dyrektor płonącego Centrum Biznesowego Pianek. Iskra pojawiła się najpierw w magazynie towarów gotowych.

- Alarm, pożar, mamy poważnie rannych! - krzyczał do radia kierownik akcji, Ryszard Treichel, dyrektor płonącego Centrum Biznesowego Pianek.

Iskra pojawiła się najpierw w magazynie towarów gotowych. Trujące dymy, zaczadzeni ludzie w środku, zagrożenie dla pobliskich obiektów. O szczegółach symulacji wie mała grupa ludzi. Wiekszość zatrudnionych w CBP jest zaskoczona "pożarem". Chodzi o sprawdzenie ich reakcji. Grupa kilkudziesięciu pracowników budynku nr 718 bydgoskiego Zachemu została natychmiast ewakuowana.

Syreny wyły, już zbliżały się do miejsca pożaru samochody strażackie, wezwane na pomoc przez Zakładową Służbę Ratowniczą - Stację Ratownictwa Chemicznego. Strażacy w maskach tlenowych wbiegli do hali. - Jest! - zauważył skuloną ranną kobietę ratownik. - Leżaki! - krzyczał. Kobieta wyniesiona została na zewnątrz. Funkcjonariusze przeczesywali halę, kolejne osoby na noszach ewakuowano z zadymionego pomieszczenia. Tam, przed karetką czekał na nich Paweł Dobrowolny z Pogotowia Ratunkowego.

- Pacjent w średnim stanie - pada po chwili diagnoza. - Aparat tlenowy pomoże mu oddychać, chorego okryjemy specjalną folią.

Pod obiektem pojawia się Iwona Andreańczyk z wydziału ochrony środowiska. - Mam zmierzyć natężenie cyjanowodoru, tlenku azotu, tlenku chloru, chlorowodoru - informuje kierownika. - Gdy płoną pianki, do powietrza dostaje się mnóstwo toksycznych substancji - tłumaczy Ryszard Treichel.

Gdy w magazynach sytuacja się klaruje, nagle zagrożenie pożarowe pojawia się w zupełnie innym miejscu. Trzeba ratować tzw. sezonownię, gdzie jest mnóstwo pianek tapicerskich. Na miejscu pojawiają się wozy strażackie. - Każda gmina wysłała na pomoc oddział ochotniczej straży pożarnej - tłumaczy Jarosław Umiński, rzecznik prasowy PSP Bydgoszcz. - Dodatkowo w akcji udział bierze bydgoska straż wraz z kolegami z oddziału "zachemowskiego". Na dach trysnęła woda z sześciu działek wodnych. Każde wyrzuca z siebie około 2 tys. 400 litrów wody na minutę.

Ostatni poważny pożar zdarzył się w Zachemie w 1985 roku. Paliło się w sezonowni. Nikt nie ucierpiał. Według koordynatorów akcji, wczorajsze ćwiczenia miały za zadanie zintegrować w czasie i przestrzeni działanie rozmaitych służb. Próbie poddana została spójna współpraca ratowników, na co dzień działających pod kierunkiem różnych kierowników. - Akcji brakowało tempa, przecież liczy się czas - narzekali obserwatorzy. - To pożarnicze nieporozumienie - to najostrzejsza opinia.

- Z wczorajszej akcji wyciągniemy z niej odpowiednie wnioski - zapewnia Piotr Kuzimski, specjalista ds. PR.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto