Podziel się sedesem
Air PnP (na wzór Air BnB) miała być aplikacją z zakresu tzw. sharing economy. W założeniu to rodzaj usług, w których dzielimy się za niewielką opłatą tym, co posiadamy, a co w innym przypadku byłoby dość drogie. Przykład? Wolne miejsce w samochodzie. Zamiast płacić za bilet na pociąg możemy umówić się z kimś kto jedzie tam, gdzie chcemy akurat się dostać i zapłacić mu ułamek tego, co wydalibyśmy na transport pociągiem.
Zasada jest prosta. Użytkownik może poświęcić czas lub posiadane zasoby, by podzielić się z innymi. W przypadku nieistniejącej aplikacji autorstwa stowarzyszenia Miasto jest Nasze, przedmiotem dzielonej ekonomii byłby nasz sedes. Każdy, kto potrzebuje skorzystać z toalety ,będąc na mieście mógłby po prostu znaleźć w aplikacji najbliższe mieszkanie i udać się tam za potrzebą. My otrzymalibyśmy za to niewielką opłatę.
Air potrzeby
Nazwa aplikacji, która miałaby połączyć warszawiaków siecią toaletowych zależności nawiązuje do innej usługi tego typu - AirBnB. Tym razem jednak Poo and Pee to po prostu zdrobniałe międzynarodowe nazwy potrzeb fizjologicznych.
Niektórzy od razu rozpoznali w tym żart, ale dla części mediów pomysł wynajmowania toalet okazał się dosyć nowatorskim. -
Nie powiedziałbym jednak, że usługa skazana jest na porażkę, a tym bardziej, że należy ją traktować jako dowcip - pisze Mateusz Budzeń z Tabletowo.pl.
Więcej obiekcji odnośnie tego pomysłu miał natomiast serwis Spider’s Web, który na poważnie pochylił się nad tym rozwiązaniem - To chyba pierwsze pytanie, które przychodzi do głowy. Serio, czy ktoś chętnie wpuściłby kogokolwiek z ulicy do swojego mieszkania, prosto do toalety, aby tenże spragniony (ulgi) turysta mógł załatwić w niej swoje potrzeby fizjologiczne, zostawić 2 zł i wyjść? - pyta retorycznie Radek Kosarzycki. Problem leży jednak zupełnie w innym miejscu.
Na czym polega problem?
Warszawa, jak wiele europejskich miast oddała część usług publicznych w ręce twórców aplikacji. Tam, gdzie miasta wycofały się ze sfery publicznej tam szybko pojawiły się elastyczne rozwiązania, które miały odpowiedzieć na potrzebę mieszkańców. Aplikacje takie zyskują więc coraz większą popularność - Większość z nich żeruje na braku usług publicznych. Tam, gdzie państwo nie daje sobie rady, łatwo wymyślić biznes, który wypełni niszę.
Najlepiej przy tym twierdzić, że opiera się on na idei „sharing economy”, czyli takiej, w której ludzie dostarczają sobie nawzajem pewnych usług. Najczęściej jednak sprowadza się do normalnego zatrudniania, ale z obchodzeniem praw pracowniczych (Uber) czy podnajmowania mieszkań bez płacenia podatków (AirBnB) - pisze Miasto Jest Nasze w komentarzu do sprawy nieistniejącej aplikacji.
Nie jest to pierwszy raz, gdy w podobny sposób próbowano przedstawić jakiś realny społeczny problem. Kilka lat temu znany z satyrycznych publikacji serwis Asz Dziennik ogłosił powstanie Uber Hospital. - Jest alternatywa dla tradycyjnych szpitali i niepublicznych zakładów opieki zdrowotnej. Już 1 lipca w Polsce zadebiutuje usługa Uber Hospital, która połączy poszukujących pomocy pacjentów i ludzi, którzy w wolnych chwilach chcieliby dorobić sobie jako lekarz - czytamy w artykule. Choć problem polskiej służby zdrowia zdaje się być nieco bardziej palący niż niedostateczna ilość toalet publicznych, to wciąż jednak ten drugi również wymaga rozwiązania.
Nie przegapcie
- Warszawa nocami dezynfekuje ulice. Gdzie już jest bezpiecznie?
- Koronawirus - alkohol chroni? Czy trzeba zgolić brodę? Oto FAKTY i MITY
- Kwarantanna domowa - co wolno, a czego nie wolno? Jak zapobiec rozprzestrzenianiu się koronawirusa?
- Warszawa podzielona na trzy strefy i wojsko na ulicach. To fake newsy
Aplikacji AirPnP więc nie ma, ale stowarzyszenie stworzyło mapę wszystkich toalet publicznych w Warszawie. Można odnaleźć ją na stronie mapa.airpnp.pl .
Zobaczcie też:
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?