– Potraktował mnie jak jakiegoś śmiecia! – mówi ze łzami w oczach pani Maria Fragstein, listonoszka ze Stargardu. – Nie każdy klient jest złodziejem, a on zachował się tak, jakbym nim była. Jeśli się kogoś podejrzewa o kradzież towaru, to trzeba sprawę załatwić dyskretnie.
Maria Fragstein 25 marca około godziny 16 weszła do Biedronki przy ul. Gdańskiej. Nie wzięła wózka, bo zamierzała kupić zupkę w proszku i pastę do kanapek. Zapłaciła za towar w kasie. Po chwili podszedł ochroniarz.
– Przy wszystkich klientach kazał mi wywalić na blat zawartość podręcznej torby i torebki – mówi stargardzianka. – Zrobiłam co kazał. Oczywiście nic nie znalazł. Nawet mnie nie przeprosił. Gdy się pakowałam, ten ochroniarz niepochlebnie się o mnie wyrażał do kasjerki. Stojący obok ludzie go słyszeli. Jeden z nich nawet go upomniał, że to niestosowne.
Stargardzianka uważa, że jeśli pracownicy ochrony podejrzewają kogoś o kradzież, powinni go poprowadzić dyskretnie w ustronne miejsce w sklepie i tam przeszukać torby, a nie robić to przy wszystkich klientach. Tak samo uważa rzecznik sieci sklepów Biedronka, który zapowiada że sprawa nie pozostanie bez wyjaśnienia.
– Bardzo przepraszamy tą panią za zachowanie pracownika ochrony – mówi Paweł Tymiński. – Nie powinien w ten sposób traktować klientów. Zajmiemy się tą sprawą i będziemy ją wyjaśniać.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?