Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uwaga fałszywy mejl

Dagmara Kobla
Płocczanie dali się nabić w butelkę. Pracownicy dużych firm rozsyłali mejla z prośbą o pomoc dla nieistniejącego dziecka. Chcieli dobrze, ale co najwyżej przysłużyli się poławiaczowi adresów mejlowych.

Płocczanie dali się nabić w butelkę. Pracownicy dużych firm rozsyłali mejla z prośbą o pomoc dla nieistniejącego dziecka. Chcieli dobrze, ale co najwyżej przysłużyli się poławiaczowi adresów mejlowych.

Prośba o pomoc w formie mejla przewędrowała prawie całą Polskę. Na błagania młodego ojca zareagowały tysiące ludzi dobrej woli, głównie pracowników dużych korporacji.
Treść chwytała za serce: „Dla córeczki Rafała Kruszyńskiego: Błagam, przeczytaj chociaż połowę i prześlij wszystkim na swojej liście, to nie jest łańcuszek, po pierwszych 3 zdaniach będziesz wiedzieć, o co chodzi: Przeczytaj uważnie! Jeśli usuniesz ten list... będzie to oznaczać, że naprawdę nie masz serca. Cześć, jestem 23-letnim ojcem. Ja i moja żona mieliśmy razem cudowne życie. Bóg pobłogosławił nas także dzieckiem. Nasza dziesięciomiesięczna córka ma na imię Wandzia. Niedawno lekarz wykrył raka mózgu w jej malutkim ciele. Jest tylko jedna droga, aby ją ocalić... operacja. To przykre, ale nie mamy dość pieniędzy na operacje. Epuls i Onet zgodziły się nam pomóc. Jedyny sposób, w jaki mogą to uczynić, polega na tym, że ja wysyłam ten list do Ciebie, a Ty wysyłasz go dalej, do innych ludzi. Onet sprawdza, ile osób dostało list. Każda osoba, która otworzy i prześle list dalej, do co najmniej trzech osób, podaruje nam 32 centy.
Proszę, pomóż nam! Jeśli wyślesz tę wiadomość do 11 osób, na Twoim profilu pojawi się fajny znaczek.”

Niestety, wbrew zapowiedzi na początku listu, wszystkie informacje w nim zawarte są nieprawdziwe. Rafał Kruszyński nie pracuje w opatowskiej fabryce słodyczy Jutrzenka.
– Wiadomości o tej prośbie rozsyłanej mejlem dotarła do nas, sprawdziliśmy ją, nikt taki nie pracuje w fabryce i nie pracował. To typowy łańcuszek, wiadomość wyssana z palca – mówi rzecznik Jutrzenki Roman Nowaczyk .
Wiadomość sprawdził informatyk firmy i powiadomił pracowników, żeby nie przesyłali jej dalej. Za późno.
– Z tego, co udało nam się ustalić, wiadomości do firmy przyszła z zewnątrz, a ludzie wiedzeni impulsem rozsyłali ją między sobą – tłumaczy Maciej Hoffman, informatyk z Jutrzenki. – Nie udało się ustalić źródła, bo odpowiedzi i reakcji na wiadomość już wtedy było zbyt wiele.

Pracownicy Jutrzenki zdążyli w ciągu zaledwie kilku dni rozesłać prośbę po Polsce. Głównie do dużych, współpracujących z firmą korporacji. W mejlu, który w okrojonej wersji dotarł i do nas, można znaleźć adresatów z różnych miast, w których swoją siedzibę ma TP SA. i koncern naftowy Orlen.

Założycielka stowarzyszenia Silni Razem, które od 10 lat zbiera pieniądze na pomoc dla niepełnosprawnych dzieci i ich rodzin, Marzena Kalaszczyńska, ostrzega przed reagowaniem na tego rodzaju mejle.
– Pomoc musi być nie tylko bezinteresowna, ale też jawna. – mówi Marzena Kalasz_czyńska. – Jeśli ktoś potrzebuje wsparcia, ujawnia się, podaje namiary i dane sponsora. Nigdy jako fundacja nie korzystaliśmy z tego rodzaju formy zbiórki. Niestety, coraz częściej mamy do czynienia z naciągaczami, ludźmi, którzy próbują wyłudzić pomoc.

Onet, który w mejlu jest przedstawiony jako sponsor akcji, odcina się od wszystkich tego typu akcji, zapewniając, że nigdy nie wziąłby w tym udziału.
– Onet jest medium zaangażowanym społecznie, jednak nigdy nie prowadził akcji charytatywnych w postaci takiej jak przedstawiona w poniższym mejlu – powiedziała nam Magdalena Kowalczyk, rzeczniczka Onetu. – Od strony prawnej trudno jednoznacznie zakwalifikować łańcuszki wysyłane drogą mej_lową, jest ich bowiem wiele odmian, a ludzie, którzy je rozsyłają, mają różne motywy. Jeśli intencją rozsy_łających mejlingi jest zysk, to taka działalność jest oszustwem. Jeśli zaś akcja nie jest połączona ze zbieraniem pieniędzy, to możemy mieć do czynienia z tzw. social spammingiem.

Podsumowując, Onet odcina się zdecydowanie od treści przesłanego mejla i zapewnia, że nie prowadzi i nigdy nie prowadził akcji charytatywnych w formie łańcuszków mejlingowych.

Niestety, w ciągu kilkunastu dni, podczas których wiadomość wędrowała w sieci, wiele osób bardzo serio potraktowało prośbę o pomoc. Zaufanie zwykle wzbudzał dobrze znany, kolejny nadawca.

­- Ponieważ dostałem mejla z jednej ze spółek koncernu Orlen, której jestem kontrahentem, byłem pewien, że ktoś już to sprawdził, więc rozesłałem mejla chyba do setki znajomych i współpracowników w całej Europie – mówi Lech, współwłaściciel prywatnej, płockiej firmy. Tak jak płocki przedsiębiorca postąpiło wielu Polaków z co najmniej dwóch województw.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto