W Borzymowicach żyją w strachu. Cztery już razy wybito im szyby w oknach

Rodzina S. mieszka w Borzymowicach. Po raz pierwszy ktoś zaatakował ich rok temu, w listopadzie. - Wtedy myśleliśmy, że to jednorazowy złośliwy żart - mówi pani Ewa S. z Borzymowic. - Ataki zaczęły się jednak powtarzać. A to ktoś powybijał szyby w domu od strony podwórka, połamał krzaki, zniszczył ogrodzenie. - Gdy wstawiliśmy plastikową szybę w okno od strony ulicy, też ją wybito - twierdzi Czytelniczka.21-latek napadł na bankPo kolejnych incydentach rodzina S. czterokrotnie zgłaszała sprawę policji. - Baliśmy się, że może dojść do ataków bezpośrednio na nas, na dzieci - mówi pani Ewa. Zgłoszenie na policję złożył także właściciel sadu wiśniowego, sąsiadującego z posesją rodziny S. Notorycznie zrywano tam siatkę ogrodzeniową, wyłamywano słupki. W pewnym momencie właściciel przestał tę siatkę naprawiać. Bo i po co? Jak twierdzi, za jakiś czas znów ktoś by ją popsuł.Rozbój na Kaliskiej. Poszukiwani świadkowie- Mamy do czynienia z czyimś złośliwym, dokuczliwym postępowaniem - potwierdza aspirant Waldemar Malinowski z posterunku policji w Choceniu. - Niejednokrotnie obserwowaliśmy w związku z tym posesję. Bez efektu. Łączyliśmy te wydarzenia z pewną inną sprawą, która wydarzyła się w tej miejscowości, ale nie był to dobry trop.W tej chwili trwają dwa postępowania, między innymi dotyczące uszkodzenia siatki i złamania drzewek. Szkodliwość czynów jest mała. Czy wobec tego "żartowniś", zatruwający od roku życie Ewie S. i jej rodzinie, może liczyć na pobłażanie policji?- Będziemy nadal monitorować teren - zapewnia aspirant Waldemar Malinowski z posterunku w Choceniu. - My też chcielibyśmy jak najszybciej wyjaśnić tę dziwną sprawę i wykryć, kto nęka rodzinę z Borzymowic.