Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W drodze do czekoladowego królestwa [WYWIAD]

Daria Wójcicka
fot. Manufaktura Czekolady
Cztery lata temu odeszli z wielkich firm i otworzyli własny biznes. Ich Manufaktura Czekolady jest jednym z kilku przedsiębiorstw w Europie, które szczycą się tym, że czekoladę tworzą ręcznie od ziarna do tabliczki. Gdy biorą kawałek do ust, na twarzach Tomka i Krzyśka pojawia się uśmiech. Nic dziwnego, w końcu czekolada jest ich pasją.

Rzuciliście pracę w korporacjach, by zająć się czekoladą. Czemu zdecydowaliście na ten właśnie pomysł?
Tomasz Sienkiewicz: Odpowiedź na to pytanie jest prosta – wyrób czekolady jest o wiele fajniejszy, niż jakiekolwiek inne zajęcie. Przeprowadziliśmy wiele dyskusji, ale gdy pojawił się pomysł otwarcia fabryki czekolady, wszystkie pozostałe straciły blask. Może wynika to z tego, że od dziecka jesteśmy łasuchami i uwielbiamy czekoladę.

Krzysztof Stypułkowski: Fajnie jest powiedzieć, że robi się czekoladę. Wiecie, jak to działa na ludzi? (śmiech)

T.S.: Poza tym, to był dla nas bardzo dobry moment, by otworzyć własny biznes. Obydwaj mieliśmy już doświadczenie zdobyte w korporacjach, zdążyliśmy zebrać fundusze, a jednocześnie nie byliśmy jeszcze „zasiedziali”, nie ograniczały nas rodziny. To jest ogromna zmiana stylu życia.

Zobacz koniecznie: Najlepsza czekolada w stolicy, tylko w Manufakturze Czekolady!

No właśnie, a jaka była reakcja waszych bliskich na to, że decydujecie się na tak odważny krok?
K.S.: Kiedy powiedzieliśmy wszystkim o tej decyzji, wyprodukowaliśmy już pierwsze tabliczki, zorganizowaliśmy dystrybucję w trzech sklepach, mieliśmy lokal… Chcieliśmy zrobić odpowiednie wrażenie, a przy okazji uniknąć dyskusji na temat ewentualnych niepowodzeń. Dopóki nie byliśmy pewni tego biznesu, był okryty tajemnicą. Gdy ludzie już się dowiedzieli, gratulowali nam odwagi, ale często miało to wydźwięk ironiczny.
T.S.: Ta odwaga była faktycznie niezbędna, bo wiele osób nie spełnia swoich marzeń właśnie w wyniku strachu…
K.S.: Stwierdziliśmy, że kiedyś w końcu trzeba spróbować. Myślę, że niewykorzystane okazje mszczą się na człowieku, czasami po prostu nie można czegoś nie zrobić.

Jak wyglądały wasze początki? Możecie powiedzieć, że Polska jest krajem przyjaznym czekoladzie?
T.S.: Na pewno nie było łatwo. Sposób, w jaki tworzymy nasze produkty jest dość innowacyjny. Obecnie większość firm produkuje czekoladę z półproduktów, a nawet kupuje gotowe tabliczki, roztapia je i wlewa do własnych form. Większość tzw. czekolad hand-made to są czekolady przetapiane, a my zdecydowaliśmy się na produkcję z ziarna kakao, przez co proces ten jest kilka razy trudniejszy. To, że jesteśmy w Unii Europejskiej sprawia, że łatwiej jest importować ziarno, z drugiej strony, utrudnieniem były liczne formalności i przepisy, które musieliśmy poznać.

K.S.: Można powiedzieć, że Polska nie pomogła nam w dystrybucji naszych produktów. Polacy zwracają uwagę przede wszystkim na cenę, często nie rozumieją, dlaczego czekolada ma tyle kosztować, jaka jest różnica między poszczególnymi rodzajami. Wszystkim się wydaje, że wiedzą jak smakuje czekolada, co można do niej dodać, a przecież można wymyślić jeszcze wiele nowego, pójść w stronę jej korzeni. Zawsze mówimy, że chcemy przywrócić czekoladzie należne miejsce wśród słodyczy. Polacy wiedzą, że istnieją lepsze i gorsze wina, czy kawy. Tak samo jest z czekoladą, tylko trzeba tego ludzi nauczyć.

Skąd czerpiecie pomysły na nowe smaki?
T.S.: Pomysły same przychodzą. Trzeba tylko wybrać te najlepsze i je zrealizować.

K.S.: Kiedyś po wywiadzie z dziennikarką „Trójki” powstała czekolada z imbirem na bazie ziarna z Dominikany. Spróbowaliśmy jej i stwierdziliśmy, że jest super i chcemy ją wprowadzić na rynek. Z mnogości inspiracji zdecydowaliśmy się uruchomić na naszej stronie Kreator Czekolady, dzięki któremu klienci mogą sami skomponować swoją tabliczkę poprzez wybranie dodatków. Często to właśnie oni podpowiadają nam nowe kombinacje.

T.S.: Właśnie stworzyliśmy czekoladę do piwa ze słodem z whisky, smakuje trochę jak wędzona czekolada. To jedyny taki produkt na świecie, a pomysł pojawił się w wyniku naszej zażyłości z pewnym piwowarem. Doszliśmy do wniosku, że zobaczymy co z tego wyjdzie. W naszej pracy musimy eksperymentować, być otwarci na nowe, często niespotykane połączenia.

Która z waszych czekolad jest najbardziej popularna? Ludzie częściej sięgają do Kreatora Czekolady, czy po gotowe kompozycje?
K.S.: Posiadamy trzy główne linie produktów, z których najbardziej popularne są czekolady z dodatkami, ale chyba nie ma jednego smaku, który sprzedawałby się lepiej niż inne. Nasz Kreator jest rzeczywiście popularny, ale chyba większość ludzi wybiera sprawdzone, bezpieczne smaki.
T.S.: To zawsze zależy od człowieka. Są tacy klienci, którzy lubią eksperymentować, ale są też tacy, którzy jeszcze nie orientują się tak dobrze w świecie czekolady i polegają na naszych propozycjach. To wymaga odwagi smakowej, ale też świadomości. Smakosze mają więcej pomysłów i chęci próbowania nowych rzeczy.

Czytaj także: W Warszawie powstała Manufaktura Cukierków, nawiązująca do XVII-wiecznych metod wyrobu cukierków

Która z czekolad jest waszą ulubioną?
K.S.: Moją zdecydowanie ta z ziarna z Ghany z dodatkiem kwiatu soli. Długo zastanawialiśmy się nad wprowadzeniem tego smaku, bo to jest kontrowersyjne połączenie.

T.S.: To jest smak, który albo się kocha, albo nienawidzi. Co do mojego ulubionego smaku, to nie mam faworyta. Zależy to od pory roku i nastroju. Bardzo lubię czekoladę z imbirem, także tę z chilli peri-peri, która jest idealna na zimowe wieczory. Rewelacyjna jest także czekolada mleczna z migdałem…
K.S.: Wszystkie nasze czekolady lubimy. Trudno wybrać taką, za którą byśmy nie przepadali. Oczywiście bywają lepsze i gorsze wyniki naszych eksperymentów, jak chociażby czekolada z suszonymi pomidorami, czosnkiem, chilli i solą. To było ekstremum. Prawdą jest, że wiele zależy od ziarna, nie sztuka wybrać dodatek, lecz trzeba dobrać taką bazę, by to dobrze współgrało.

Czekolada często wykorzystywana jest do wypieków. Czy używacie waszych wyrobów do pieczenia?
K.S.: Ja niestety nie mam dużego pola do popisu w tej kwestii.

T.S.: Za to ja uwielbiam piec, szczególnie brownie. Czekolada jest jego głównym składnikiem, istnieje wiele różnych przepisów na ten deser, więc można zaszaleć. Jest to świetna, alternatywna forma podania czekolady.

Czy oprócz czekolady macie jakieś inne pasje?
T.S.: Do swoich pasji mogę na pewno zaliczyć sport, ale uwielbiam także gry planszowe.

K.S.: Ja czasem chodzę na basen, uczę się włoskiego, ale czas pokaże, czy są to moje pasje. Prawdą jest, że nie zostaje nam wiele czasu na cokolwiek innego, czekolada pochłania jego większość – opracowujemy nowe smaki, jeździmy na targi, zajmujemy się dystrybucją, spotykamy się z ludźmi. To jest naprawdę dużo roboty.

Czy istnieją czekoladowe trendy?
T.S.: Istnieją sezonowe dodatki, na przykład imbir i cynamon na Święta Bożego Narodzenia, rozgrzewające chilli zimą, czy owoce latem, ale nie ma jednoznacznych trendów.

K.S.: Trendem na pewno jest to, czym my się aktualnie zajmujemy, czyli sposób produkcji czekolady bean to bar – od ziarna do tabliczki. Jest on głównie widoczny w USA, gdzie znajduje się kilkunastu producentów specjalizujących się w tej ofercie, w Europie jest ich kilku. Rodzącym się trendem jest to, że ludzie zaczynają przywiązywać do tego wagę. Otwierają się na czekoladę, na jej powrót. Zaczyna rosnąć rynek premium, nie wszystkie czekolady w sklepach kosztują 3 zł, coraz częściej widujemy takie po 9 zł.

W wywiadzie sprzed dwóch lat powiedzieliście, że marzy się wam czekoladowe królestwo. Na jakim etapie spełniania tego marzenia jesteście obecnie?
K.S.: To marzenie to jest taki uciekający króliczek, dwa lata temu myśleliśmy, że etap, w jakim znajdujemy się obecnie to już jest małe, czekoladowe księstwo, ale jeszcze długa droga przed nami. Kryzys nie pozwala nam na tak szybki rozwój, jak byśmy chcieli. Ludzie zastanawiają się dwa razy przed wydaniem każdej złotówki, nie jesteśmy w stanie tego przeskoczyć.

Jakie są wasze czekoladowe plany?
T.S.: Będziemy się starali dalej rozbudowywać to nasze czekoladowe królestwo. Myślimy często o nowych produktach, cały czas się bawimy smakami, odkrywamy nowe lądy.

K.S.: Musimy także popracować nad ulepszeniem receptury na nasze Czekoladowe Espresso, sprawić, żeby lepiej się rozpuszczało.

Na koniec, jakie jest wasze pierwsze skojarzenie ze słowem czekolada?
K.S.: Od razu przypomina mi się nasz pierwszy wywiad, który zatytułowano „Czekolada – moja miłość” i to było moje pierwsze skojarzenie. Niektórzy mówią, że czekolada jest substytutem miłości, ale to nieprawda, to miłość jest substytutem czekolady.

T.S.: Ale morał jest taki, że jak ktoś chce się zakochać, to nie może jeść zbyt dużo czekolady.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto