Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W imię kogo i czego ta leśna rzeź ?

goral2011
goral2011
Osiedle na ulicy Ruczajowej
Osiedle na ulicy Ruczajowej goral2011
Czy Zielona Góra zamieni się w Piaskową Górę i dalej będzie oazą taniej bylejakiej pracy lub długotrwałego bezrobocia ?

W pobliżu ulicy Ruczajowej miała być drobna wycinka drzew. I jedna już była. Miały być domy w uroczym lesie. Będą ale na piaszczystej glebie po byłym pięknym lesie. Lesie, gdzie żyło bardzo dużo różnych mikroorganizmów. Lesie, gdzie na wiosnę w roku 2012 zaczęły ćwierkać ptaszki i biegać sarenki. Pięknym lesie, gdzie zielonogórscy eksperci od zieleni (w tym jeszcze zielonym mieście w ostatnich kilkunastu latach administracja miejska czyni usilne starania aby było jej z roku na rok mniej) niosący na oficjalnych sztandarach ogród botaniczny i minizoo, skutecznie dążą do wyzielenienia winnego grodu.
Zielona Góra wkomponowała w siebie niezbyt uroczy jak na śródmiejską architekturę, technicznie niedopracowany, ze względów bezpieczeństwa poprawiany market. Był też Spalony Las (czy jest to miejsce dla wielkich firm z zewnątrz dających możliwości rozwoju mieszkańcom miasta i regionu oraz godziwych zarobków czy raczej teren ucieczki lokalnych firm i sieci marketowej przed podatkami a także ciągle do końca niezagospodarowany obszar, pozostawiam bez komentarza). Nad Spalonym Lasem nikt nie płakał i płakać nie będzie, bo jak sama nazwa wskazuje (marketingowy majstersztyk) nie ma nad czym. Ale czy nie mógł tam dalej rosnąć wspaniały las i czy nie należało przeprowadzić dochodzenia w związku z podpaleniem tego niegdyś pięknego terenu pozostaje tajemnicą (na przedpolach Sulechowa był duży teren nadający się na strefę ekonomiczną ale został sprzedany obcemu kapitałowi na cele rolnicze), której rozwiązanie nie leży w sferze miejskiej poprawności decyzyjno-administracyjnej.
Niedawno w północnej części miasta znowu wycięto część lasu i zabetonowano kawałek terenu pod potrzeby kolejnego marketu. W lokalnych mediach można było usłyszeć o powstaniu 250 miejsc pracy. Identyczna sytuacja była w momencie otwierania pierwszej inwestycji – marketu na terenie Spalonego Lasu. W rzeczywistości powstały tam dwa dobrze płatne miejsca pracy, kilka w miarę płatnych i reszta, czyli tzw. ''śmieciówka''. Jak widać niezbyt chwalebna historia sprowadzania ''inwestorów'' do Zielonej Góry ''lubi się'' powtarzać. Czy wynika to z bezradności miejskich władz czy może ze sprawowania władzy przez te same lewicowe (czasami bardziej ukryte) stołki należałoby raczej skierować do prokuratury, więc nie będę się tym tematem zajmował. Dodam tylko, że pozostałe miejsca pracy związane z obsługą logistyczną dla wspomnianych marketów mogą w całym bilansie zysków i strat wyjść mocno na niekorzyść mieszkańców miasta i regionu, bo czy specjalne zasady traktowania wielkich sieci marketowych nie powodują zamykania dotychczasowych lokalnych hurtowni i mniejszych sklepików prowadzonych przez mieszkańców Zielonej Góry i czy nie zamykają w ten sposób całej siatki dystrybucyjnej, składającej się również z konkretnych miejsc pracy?
Aktualnie poza wschodnimi granicami miasta przyroda jest przekształcana pod budowę parku technologicznego. Pierwsi więksi inwestorzy z zewnątrz, którzy byli zainteresowani budową większych zakładów pracy zrezygnowali z przeprowadzenia swoich inwestycji pod Zieloną Górą. Władze miasta zapewniają, że nie ma czym się przejmować, bo zainteresowanie terenami inwestycyjnymi jest wystarczająco duże, a tak w ogóle to uważają, że lepiej mieć więcej drobnych firm, bo są mniej podatne na rynkowe zawirowania i w razie zwolnień nie będzie to dotkliwe dla miasta. Przyznaję, że jako studium naukowe o przypadkach i grach logistycznych to jest bardzo ciekawe zagadnienie, o którym można debatować bez końca. Ale ostatnie statystyki gospodarcze pokazują zupełnie co innego. W zdecydowanej większości padają firmy małe. Te, które nie chciały się konsolidować i nie miały pomysłu na swoją przyszłość w coraz bardziej wymagającym otoczeniu społeczno-gospodarczym. W tle działań zielonogórskich urzędników znowu słyszy się sygnały o zainteresowaniu lokalnych przedsiębiorców nową strefą ekonomiczną. Teoretycznie lansowana od lat przez zielonogórski magistrat koncepcja rozwoju gospodarczego miasta wygląda bardzo pięknie: nasi przedsiębiorcy, nasz rozwój, nasze firmy, nasza praca, nasz pieniądz itd. W praktyce pokazuje nieudolność (być może celową), horyzontalną małostkowość, strach przed wiedzą z zewnątrz, obawa przed dużymi, nowoczesnymi firmami mogącymi zatrząść dotychczasowym życiem politycznym i gospodarczym miasta, w którym nie ma miejsca na godziwą pracę dla kulturalnych, wykształconych, młodych ludzi ale od wielu lat borykających się z brakiem możliwości zdobycia praktycznego doświadczenia na nowoczesnych, specjalistycznych stanowiskach pracy. Wieloletnie zamknięcie się na swoim podwórku przez lewicowe władze w powiązaniu z tymi lokalnymi przedsiębiorcami, którzy za nic mają pracowitych, wykształconych i odpowiedzialnych ludzi przynosi fatalne efekty w postaci powszechnej bylejakości tak mocno akceptowanej i popieranej prze gremium ją utrzymujące (najbardziej zainteresowani).
Rozpędzone błędne koło niszczące zielonogórską przyrodę jest efektem wieloletniego tumiwisizmu gospodarczego jej władz. Przez piękny Park Piastowski po dorodnym drzewostanie przeleciał magistracki walec własnych wcześniejszych niedomagań. Miasto nie dysponowało wystarczającymi funduszami, żeby zbudować nowoczesną drogę w specjalnym tunelu, więc wybrano wariant tańszy i nieporównywalnie gorszy: zabetonowanie i zaasfaltowanie drogocennej przyrody. Nie było dużych inwestorów, nie było dużych wpływów do kasy miejskiej (nie wypadało też negocjować wsparcie w Warszawie, bo samemu się niewiele wpłaca do krajowej kasy), nie było innego wyboru jak zdecydować się na ćwierćrozwiązanie. A gdyby byli inwestorzy z prawdziwego zdarzenia to Zielona Góra zamiast wyrąbywania drzew (dżungle lubią rąbać w regionach czwartego świata) zbudowałaby wspaniały rozświetlony tysiącami barw, np. Falubazu, tunel, który byłby pięknym symbolem połączenia nowoczesnej techniki i kultury z szacunkiem dla dziedzictwa natury.
Problem rozwoju gospodarczego miasta jest ściśle połączony z problemem ochrony przyrody. Zabetonowywanie terenów zielonych powinno być traktowane jak odpowiedzialne korzystanie z deficytowych dóbr natury niezbędnych dla zdrowego, mądrego rozwoju człowieka, a nie jak sposób na jednorazowy szybki zysk dla kilku jednostek chcących za wszelką cenę zachować, w takiej czy innej postaci, swój folwark. Nie powinno być tak, że straty ogólnospołeczne znacznie przewyższają zyski. Dobrze byłoby, gdyby zielonogórscy decydenci nauczyli się dostrzegać różnicę między budynkami w lesie a budynkami bez lasu. Dobrze też byłoby, gdyby te drzewka, które sadzi się wzdłuż zielonogórskich ulic były należycie pielęgnowane i podlewane a nie wstawiane na pokaz do wysuszenia w słonecznych promieniach lub służące jako odżywka dla szkodników.
Dzisiaj spacerując po śródmieściu i jego pobliskich uliczkach byłem załamany tym wszystkim co tutaj zobaczyłem. Poczułem się jak w jakimś koszmarnym horrorze. Wielkie grobowe czarno-brudne donice, śmieszne niewygodne ławeczki, smutno-ciemne słupy latarniowe i podziemna atrakcja otoczona koszmarnymi łańcuchami za którymi znajdują się brzydkie szybki. Mnóstwo banków i punktów kredytopodobnych wokół. Co jakiś czas porozrzucane kupki śmieci. Spacerowiczów bardzo mało. Krajobraz jak na dalekiej, ubogiej prowincji. Czy już nie dzieje się tak, że nie tak odległe od Zielonej Góry miasta jak Leszno i Legnica, które po ostatniej reformie administracyjnej utraciły rangę wojewódzką niczym nie będą odbiegać od stolic województwa lubuskiego, a w najbliższych latach, dzięki coraz bliższemu i szybszemu skomunikowaniu oraz rozumnej współpracy ze swoimi stolicami ich mieszkańcy mają i będą mieli nieporównywalnie większe możliwości rozwoju i zarobków niż mieszkańcy województwa lubuskiego ?
Zielonogórski rynek powinien być kolorowy. Donice najlepiej zielone (mogą być też niebieskie albo żółte), o bardziej rozsądnych rozmiarach i innych kształtach (kulistych albo trójkątnych). Ławeczki ładne i wygodne. Latarnie znacznie weselsze, z kwiatami, winoroślami i innymi cudeńkami. Zielona Góra to nie jest bardzo stare, urokliwie mroczne duże angielskie miasto, żeby stawiać tutaj wielkie grobowe donice. Tutaj potrzebne jest podkreślenie życia, radości. Miejskim architektom odpowiedzialnym za zabudowę i zieleń w Zielonej Górze należałoby wytłumaczyć co to jest w ogóle wyczucie dobrego smaku i odpowiedniego gustu albo ich radykalnie wymienić. Zza biurka i szyby samochodowej nie da się stworzyć przyzwoitego klimatu miasta. Trudno nie odnieść wrażenia, że jest to też kolejny przykład forowania przez magistrat niewłaściwych ludzi na niewłaściwe miejsca pracy. No cóż, jaki mamy urok kompetencji urzędników, takie mamy efekty. Jak obywatel się posmuci i powstydzi to nic mu nie zaszkodzi. W końcu racja to władza a władza to racja.
Na pewno Zielona Góra potrzebuje nowych inwestycji, dzięki którym mieszkańcy miasta i regionu będą mogli znaleźć porządną pracę. Na pewno też tysiące mieszkańców Zielonej Góry ucieszyłoby się ze ściągnięcia tutaj wielkiej firmy z dużym kapitałem, która zatrudniłaby kilka tysięcy osób i, co najważniejsze, podniosła standardy zawodowe wobec obecnych pracodawców. Na pewno do końca nie da się pogodzić interesów ochrony przyrody z inwestycjami przemysłowymi. Ale przygotowując nowe tereny inwestycyjne musimy mieć pewność, że zrobiliśmy wszystko (lub prawie wszystko) co było możliwe do zrobienia, aby te konieczne dla rozwoju mieszkańców (nie małej grupki osób) miasta sprzeczne interesy umiejętnie pogodzić. Dlatego tak ważne jest, żeby naświetlać bezhołowie decydentów odpowiedzialnych za dobrze nieprzemyślane inwestycje i wyciągać wnioski na przyszłość w celu realizacji pozytywnych działań dla dobra naszego, ale też i, a może przede wszystkim, dla przyszłych pokoleń.
Tomasz R. 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto