W Kanionie Matka

Im bliżej końca, tym piękniejsze tereny. Dziś ostatni dzień w Macedonii. Wiemy tylko, że przejedziemy przez Park Narodowy Mavrovo do Kanionu Matka. Przewodniczka milczy – nie chce niczego uprzedzać. Chce, byśmy najpierw sami to zobaczyli...
Pierwszy króciutki przystanek tylko w celu sfotografowania rzeki (to te pierwsze zdjęcia). Takiego tempa opuszczania autokaru jeszcze nie widziałem :) No bo i było co uwiecznić.
Gdy docieramy na parking przed Kanionem, zaskoczyła nas liczba pojazdów. Ale nie ma się czemu dziwić... Skopje oddalone tylko o 15 km. Za to zdziwiliśmy się na widok dwóch krasul, które maszerowały sobie wzdłuż rzeki, głównym traktem, rozsuwając ludzi na boki. Tej atrakcji chyba żaden przewodnik by nie wymyślił :)
Ruszamy w górę rzeki i za chwilę ukazała się nam tama. Po prawej stronie – ścieżka dla pieszych wykuta w skale, w dole – Treska, a w górze, jak kto ma szczęście, może zobaczyć szybującego orła. Nam się nie udało.W okresie prześladowań tureckich w górach, otaczających Treskę, powstały liczne monastyry. Żadnego już nie zwiedzamy – za to widoki usidlają nas. Z samego brzegu nie wszystko można dojrzeć. Pakujemy się na łodzie i po sztucznym jeziorze płyniemy w górę. Mniej więcej w połowie długości jeziora, po lewej stronie, znajduje się jaskinia. Żeby do niej wejść, trzeba wdrapać się po stromych schodach na górę. Ale warto było...
A w autokarze, gdy jeszcze w oczach mieliśmy te widoki, przewodniczka zaczęła mówić. I było czego posłuchać :)
Żebym nie wyszedł na takiego, który głodnemu mówi o wspaniałości jedzenia, zapraszam do obejrzenia zdjęć. Myślę, że i Wam się Kanion spodoba...
https://plus.google.com/u/0/photos/115282811493414911352/albums/60441274...
Manro