W Łodzi otwarto parkour park pod dachem

85 osób w wieku od czternastu do dwudziestu kilku lat z całej Polski przyjechało w sobotę do Łodzi na otwarcie pierwszego w Polsce parkour parku pod dachem - toru przeszkód dla uprawiających parkour, czyli stuką pokonywania stojących na drodze przeszkód (np. murków, śmietników itd.).

Utworzono go w jednym z pomieszczeń dawnych zakładów "Vera" przy ul. Siewnej. Miłośnicy tego nietypowego sportu spotkali się, by zaprezentować swoje możliwości. Jedynym warunkiem uczestnictwa było zapłacenie 5 zł (na rozbudowę i konserwację przeszkód) oraz podpisanie oświadczenia o treści: "Biorę odpowiedzialność za siebie, nie będę rościć żadnych prawnych sankcji w razie wypadku".

- Parkour park zrobiliśmy sami - mówi Piotr Doreń, jeden z organizatorów zlotu.

- Za własne pieniądze kupowaliśmy drewno z tartaków. Zbudowaliśmy 8 przeszkód. Dziewiąta jest w przygotowaniu.

Przeszkody to drewniane budowle różnej wielkości, przypominające płot, podobne do zjeżdżalni dla dzieci oraz, kojarzące się z gimnastycznym kozłem.

W przyszłości planowana jest też konstrukcja metalowa z rur.

- To fajny sport - mówi Alicja Goruszewska z Łodzi, której 17-letni syn Piotr przyjechał na otwarcie sali ćwiczeń. - Chodzi w nim wyłącznie o doskonalenie własnych umiejętności, a nie rywalizację. Na początku martwiłam się, że moje dziecko zrobi sobie krzywdę. Teraz wiem, że nie muszę, bo Piotrek jest odpowiedzialnym chłopcem.

Pani Alicja podarowała nawet 50 zł na zakup nowych przeszkód.

- Wcześniej uprawiałem sporty ekstremalne. Teraz jestem miłośnikiem parkouru, bo pozwala mi się rozwijać - mówi 21-letni łodzianin Radosław Grzanka.

16-letniego Artura Kutelę pasją do parkouru zarazili 2,5 roku temu koledzy, którzy zobaczyli w internecie film o jego miłośnikach. Na sobotnim spotkaniu było też liczne grono dziewcząt. 19-letnia Wiktoria przyjechała z Lublina.

- Ćwiczę dopiero od pół roku, ale już robię postępy - mówi.