W Opolu przybyło bezpańskich psów

- Zwykle na przełomie kwietnia i maja takich czworonogów przybywa. Najczęściej są to młode, około roczne psiaki, dlatego podejrzewamy, że wiele z nich to ubiegłoroczne prezenty komunijne, które znudziły się właścicielom, i z którymi nie bardzo wiedzieli co zrobić, więc jak starą zabawkę wyrzucili je na ulicę - mówi Krzysztof Maślak, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Opolu. Rodzice ulegają namowom dzieci, prezentują im uroczego szczeniaczka, ale okazuje się, że on szybko rośnie, trzeba poświęcić mu czas i z miłej przytulanki staje się uciążliwym obowiązkiem. Wtedy zwierzę zaczyna zawadzać.Problem zaczyna się wiosną, gdy właściciele czworonogów wybierają się na urlopy. - Jeśli wyjeżdżają za granicę, to zwierzę też potrzebuje paszport, musi mieć potwierdzone szczepienia, więc niektórzy rozwiązują problem pozbywając się psa - wyjaśnia wicekomendat Maślak. - Czasami po powrocie z urlopu odnajdują swojego pupila w schronisku mówiąc pracownikom, że są zainteresowani adopcją. Dziwnym trafem pies na ich widok merda ogonem i ewidentnie rozpoznaje właścicieli, którzy go porzucili. O tym, że na opolskich ulicach przybywa bezpańskich psów świadczą liczby. W marcu strażnicy miejscy odwieźli do schroniska 10 czworonogów. W kwietniu było ich już dwa razy tyle. Teoretycznie ci, którzy decydują się zostawić zwierzaka na pastwę losu mogliby oddać go do schroniska, dzięki czemu zyskałby szansę na nowy dom. Ale oddanie zwierzaka kosztuje (w przypadku psa jest to 100 złotych, a kota - 50 złotych), dlatego wiele osób rezygnuje z tej opcji. - Porzucenie zwierzaka może zostać potraktowane jako znęcanie się nad nim, dlatego właściciel, który to zrobi musi liczyć się z konsekwencjami, ze skierowaniem sprawy do sądu włącznie - mówi Krzysztof Maślak.