W Opolu z powietrza zniknie sporo pyłu

Pieniądze będą pochodzić z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, a dokładnie z programu Kawka. Jego celem jest likwidacja emisji do powietrza szkodliwych zanieczyszczeń, które powstają m.in. na skutek spalania węgla. - W ciągu najbliższych dwóch lat wykonamy instalacje wewnętrzne, wybudujemy węzły cieplne oraz podłączymy do sieci ciepłowniczej w Opolu 32 wielorodzinne budynki mieszkalne i sześć, gdzie mieszczą się różnego rodzaju instytucje - wylicza Iwona Nawrot - Szczepanik, rzecznik Energetyki Cieplnej Opolszczyzny.ECO szacuje, że pyłu PM 10 (będącego przyczyną różnych chorób, m.in. układu oddechowego) będzie opadać na nasze miasto około 6 ton mniej w skali roku. To ważne, bo Opole ma z tym problem. Przyjęta norma dobowa dla tego wynosi 50 mikrogramów pyłu na metr sześcienny i w tym miesiącu już dwukrotnie była w Opolu przekroczona. Najgorzej było 9 października, gdy czujnik pokazał liczbę 68.Jak przypomina ECO, emisję pyłu można ograniczać poprzez przyłączenie się do miejskiej sieci ciepłowniczej. Aby przyłączyć budynek lub dom, wystarczy posiadać jedynie 10 procent wartości inwestycji. Mieszkańcy wszystkich budynków, w których stosowane jest ogrzewanie węglowe, mogą liczyć na sfinansowanie 55 proc. całości kosztów poniesionych na wykonanie instalacji wewnętrznej oraz węzła cieplnego.- Dodatkowo mogą skorzystać z preferencyjnego kredytu do wysokości 35 proc. kosztów inwestycyjnych. Podstawowym warunkiem uzyskania pomocy finansowej jest jednak likwidacja jak największej liczby źródeł ogrzewania zasilanych węglem - tłumaczy rzecznik ECO.Program Kawka ma być kontynuowany i ECO już zachęca chętnych, aby zgłaszali się do firmy. Przypomnijmy, że dotacji na zmianę sposobu ogrzewania udziela także urząd miasta. Maksymalnie można otrzymać zwrot 30 procent kosztów. W tym roku miasto przeznaczyło na ten cel ponad 330 tysięcy złotych. Nieoczekiwanie jednak przyjmowanie wniosków wstrzymano. - Już wypłaciliśmy 294 tys. zł i do końca roku wydamy całą zaplanowaną przez nas kwotę - wyjaśnia Alina Pawlicka-Mamczura, rzecznik prezydenta. - W tej sytuacji przyjmowanie kolejnych wniosków nie ma sensu. Te, które zostały złożone do tej pory, będą rozpatrzone w przyszłym roku, gdy będziemy mieli nową pulę pieniędzy.