Brytyjski minister zdrowia Matt Hancock poinformował 14 grudnia o wykryciu w Wielkiej Brytanii nowego wariantu wirusa SARS-CoV-2. Rozprzestrzenia się szybciej, niż znana dotychczas odmiana i może być nawet o 70 proc. bardziej zakaźny. W związku z tym, zawieszone zostały loty m.in. do Polski.
"Ze względów bezpieczeństwa loty z Wielkiej Brytanii do Polski zostaną zawieszone od północy z poniedziałku (21 grudnia - przyp.) na wtorek (22 grudnia - przyp.). Decyzja związana jest z pojawieniem się nowej odmiany koronawirusa" - poinformował na Twitterze Piotr Müller, rzecznik rządu.
Nie jest tajemnicą, że na wyspach Polacy są bardzo liczną mniejszością narodową. Okres świąt Bożego Narodzenia to czas, kiedy większość z nich wraca do swoich rodzin. Ze względu na wstrzymane loty, wszyscy chętni do powrotu do ojczyzny musieli przylecieć najpóźniej w poniedziałek. Zorganizowane zostały dodatkowe samoloty, które miały umożliwić podróże większej liczbie chętnych. 21 grudnia do Warszawy przyleciało 10 samolotów z Wielkiej Brytanii.
- Heathrow - Chopin: 8:25 - 11:50 - airbus A320 (max 180 pasażerów), 10:25-13:55 - Boeing 737-800 (max 186 pasażerów), 18:25 - 22:05 - Boeing 787-9 (max 294 pasażerów)
- London Luton - Chopin: 8:15 - 11:35 - Airbus A321neo (max 189 pasażerów), 14:00 - 17:20 - Airbus A321 (max 220 pasażerów), 19:20 - 22:40 - Airbus A321neo (max 189 pasażerów)
- Birmingham - Chopin: 19:10 - 22:30 - Airubus A321neo (max 189 pasażerów)
- Birmingham - Modlin: 14:25 - 17:35 - Boeing 737-800 (max 186 pasażerów)
- Doncaster - Chopin: 19:20 - 22:40 - Airbus A320 (max 180 pasażerów)
- Edinburg - Modlin: 17:40 - 21:05 - Boeing 737-800 (max 186 pasażerów)
Oznacza to, że tylko tego jednego dnia do samej stolicy przyleciało blisko dwa tysiące osób. Z jednej strony to dobra wiadomość, że wielu chętnych dostało szansę na spędzenie świąt z rodzinami, ale nasuwa się także pytanie, czy te osoby nie przyczynią się do rozpowszechnienia w Polsce nowej mutacji wirusa SARS-CoV-2.
"Wirus już jest w Polsce"
Dr Ernest Kuchar, specjalista chorób zakaźnych w rozmowie z nami powiedział, że ta mutacja wirusa jest już w naszym kraju.
- Ten wirus już jest w Polsce. Te (podejmowane przez rząd - przyp. red.) działania są spóźnione. Poniedziałkowe loty mogą nasilić rozprzestrzenianie się, ale tak naprawdę trudno to stwierdzić. Ten wirus nie wydaje się być bardziej złośliwy, jest tylko bardziej zaraźliwy i łatwiej się przenosi. Poza tym jest w Belgii, w Niemczech, więc jeśli nie przedostanie się drogą powietrzną, to przeniesie się drogą lądową - wyjaśnia dr. Kuchar.
Ponadto zaznaczył, że zastanawia się czy takie działanie jak zawieszanie lotów tuż przed świętami, kiedy ludzie mieli już pokupowane bilety, miało sens.
- Rozumiem, że w braku pełnych informacji podejmuje się niektóre działania na wyrost, ale w Polsce nie ma monitorowania rodzajów wirusa i gdyby pojawiła się taka mutacja to nikt by nie zauważył - dodaje.
Nowa mutacja wirusa, choć dopiero teraz mówi się o niej głośno, pojawiła się w Wielkiej Brytanii już we wrześniu, więc - zdaniem dra Ernesta Kuchara - nie ma większego znaczenia, że Polacy tłumnie wracali na święta ostatnimi możliwymi lotami.
- Ta mutacja pojawiła się we wrześniu, a zamknięcie granicy jest dopiero od 22 grudnia. To dlaczego ma tego wirusa nie być już w Polsce, jeśli Polacy są największą mniejszością narodową w Wielkiej Brytanii? Dlaczego mieliby tę nową mutację przywieźć dopiero teraz, a nie miesiąc temu? - podsumowuje.
Nowa mutacja wirusa nie jest groźna
Podobnego zdania jest wirusolog prof. Włodzimierz Gut, który powiedział nam w rozmowie, że nie ma znaczenia czy jednego dnia przyleci ileś osób, czy w ciągu pięciu dni.
- Problem polega na czym innym. Problem polega na ilości zachorowań w tej chwili w Anglii. W związku z czym, ludzie sami powinni podejmować decyzje co do pilnowania siebie i przestrzegania pewnym reguł. Jeżeli zostali zakażeni na lotnisku to żadna metoda nic nie da, ponieważ wykrycie możliwe jest dopiero po trzech dniach – wyjaśnia prof. Włodzimierz Gut. - Co można teraz zrobić? Przekonywać, żeby podróżni poddali się testowi po pewnym okresie od przylotu i zachowali ostrożność.
Zdaniem prof. Guta nie należy obawiać się nowej mutacji wirusa SARS-CoV-2, ponieważ wirus poza organizmem jest strukturą martwą.
- Jeśli kuleczkę pomalujemy na czerwono i będziemy nią rzucać to będzie ten sam zasięg czy inny? Ten sam. Dlatego, że jest to przedmiot martwy. Przedmioty żywe mogą zmienić swoje zachowanie, poruszać się szybciej. Nie przy wirusie. Wirusa roznosi człowiek i to jego zachowanie decyduje, kogo zarazi – tłumaczy profesor. - Mutacja jest jedną z kilkuset mutacji obserwowanych u tego wirusa. Nie zmieniła się forma choroby, receptor jest cały czas ten sam. To może mieć znaczenie dla różnych rzeczy z jednym wyjątkiem – nie ma znaczenia dla szerzenia się wirusa. To, że się szerzy wynika wyłącznie z zachowania ludzi w Anglii.
Wszystkie osoby, które przyjechały do Polski w ostatnim czasie, mogą bezpłatnie wykonać test na obecność koronawirusa.
- Wszyscy przybywający z zagranicy do Polski, a w szczególności podróżujący z Wielkiej Brytanii, mogą i powinni wykonać bezpłatny test w kierunku wykrycia SARS-CoV-2. Zachęcamy do zgłaszania się w trosce o zdrowie własne i bliskich – poinformował rzecznik GIS Jan Bondar.
Zobaczcie też:
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?