MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

W przyszłym roku będą przetargi na dzierżawę 52 jezior w gminie Miastko i sąsiednich

Mateusz Węsierski
Z końcem przyszłego roku Marek Girtler oddaje jeziora. W tym i Bobięcińskie. FOT. MATEUSZ WĘSIERSKI
Z końcem przyszłego roku Marek Girtler oddaje jeziora. W tym i Bobięcińskie. FOT. MATEUSZ WĘSIERSKI
Jeszcze tylko 1,5 roku i skończy się era jednego dzierżawcy 52 jezior w gminach Miastko, Trzebielino, Koczała, Kołczygłowy i Kępice. Od 1992 roku nadzorował je Marek Girtler z Miastka.

Jeszcze tylko 1,5 roku i skończy się era jednego dzierżawcy 52 jezior w gminach Miastko, Trzebielino, Koczała, Kołczygłowy i Kępice. Od 1992 roku nadzorował je Marek Girtler z Miastka. Teraz zapowiada, że już nie będzie się ubiegał o przedłużenie umowy.

- Powodem jest na pewno niemożność wzięcia wszystkiego. Kiedyś podpisałem umowę z jednym Państwowym Gospodarstwem Rybackim i dostałem wszystkie wody. Teraz przetargów będzie przynajmniej kilka. Może być nawet tak, że każde jezioro będzie miało innego dzierżawcę - mówi Girtler. - To już nie będzie taka bajka jak do tej pory - dodaje.

Bajki nie będzie, ale taki przetarg to na pewno łakomy kąsek. Tylko w gminie Miastko jest kilkanaście atrakcyjnych jezior, a w tym chluba Girtlera, czyli Jezioro Bobięcińskie Wielkie. Największy lobeliowy zbiornik wodny w Europie.

Girtler ma umowę do końca 2009 roku. Niewątpliwie na jego rezygnację wpłynęła nie tylko konieczność przystępowania do wielu przetargów, ale i podwyżki cen dzierżawy.

- Kiedyś płaciłem 15 tysięcy złotych rocznie za wszystkie jeziora. Wysokość opłaty oblicza się na podstawie kwintala pszenicy. To stała część. Do tego dochodzi cena pszenicy. Ta niestety wciąż rośnie. Ostatnio musiałem już płacić po 30 tysięcy złotych rocznie - dodaje Girtler.

Koniec jednego dzierżawcy to zła wiadomość dla wędkarzy, którzy kupowali pozwolenia u Girtlera i mogli łowić na 52 jeziorach. Gdy pojawi się kilkunastu właścicieli, to trzeba będzie wykupywać odrębne pozwolenia u każdego.

- Mało kto będzie mógł sobie pozwolić na dostęp do wszystkich jezior. Cena byłaby astronomiczna - podkreśla Girtler.

Roczne pozwolenie to teraz koszt niecałych 200 złotych. Wędkarze dzielą się na tych, którzy łowią u Girtlera i na członków miejscowego koła PZW, które ma swoje jeziora. Niewykluczone, że Polski Związek Wędkarski też będzie chciał wystąpić o dzierżawę chociaż kilku jezior. Na razie jednak nikt z PZW nie chce nawet zapowiadać takiego kroku. Pojawiają się za to anonimowe komentarze.

- Girtler odchodzi zostawiając pustą wodę. Przez te 16 lat przetrzebił jeziora. Zgarnął kasę i ma w nosie dalszy los. Pozostaje nadzieja, że może pojawi się kilku właścicieli, którzy będą chcieli zarabiać na wędkarstwie, a nie na rybactwie. Warunki są wspaniałe. Miastko i okolice mogłyby się stać prawdziwym wędkarskim eldorado - komentuje wędkarz zrzeszony w PZW. - Dwa trzy lata, intensywne zarybianie i mamy prawdziwy raj. Chętni do wykupienia pozwoleń na pewno by się znaleźli - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Seria pożarów Premier reaguje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto