MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Waldemar Tęsiorowski: Chcę pracować w klubie, który będzie o coś grał

Mariusz Wiśniewski
Waldemar Tęsiorowski razem z Ryszardem Tarasiewiczem wyprowadzili Śląsk Wrocław z piłkarskiej otchłani na salony ekstraklasy Fot. Janusz Wójtowicz
Waldemar Tęsiorowski razem z Ryszardem Tarasiewiczem wyprowadzili Śląsk Wrocław z piłkarskiej otchłani na salony ekstraklasy Fot. Janusz Wójtowicz
Rozmowa z Waldemarem Tęsiorowskim, byłym drugim trenerem piłkarskiego Śląska Wrocław. Proszę powiedzieć, co tak naprawdę stoi za Pana odejściem ze Śląska? To, co było powiedziane wcześniej.

Rozmowa z Waldemarem Tęsiorowskim, byłym drugim trenerem piłkarskiego Śląska Wrocław.

Proszę powiedzieć, co tak naprawdę stoi za Pana odejściem ze Śląska?

To, co było powiedziane wcześniej. Chcę spróbować pracy samodzielnej. Chyba najwyższy czas? Nie wiem jeszcze, jaki to będzie zespół, może z pierwszej ligi, może z drugiej, ale na pewno będzie to drużyna, która o coś konkretnego walczy. W mojej pracy trenera zawsze byłem przy zespole, który o coś grał. W Śląsku Wrocław była to walka o awans do drugiej ligi czy do ekstraklasy i podobnie w Jagiellonii Białystok. Zawsze grałem o coś i nie chcę tego zmieniać.

Dopytuję się, bo trudno uwierzyć, że odszedł Pan z własnej, nieprzymuszonej woli. Zwłaszcza w kontekście wcześniejszych wypowiedzi, które nie wskazywały, że chce się Pan pożegnać ze Śląskiem.

Ale to chyba nic nadzwyczajnego, że asystent chce zacząć samodzielną pracę. Są drudzy trenerzy, którzy przez długie lata pracują w jakimś klubie, ale w pewnym momencie odchodzą i zaczynają pracę na własne konto. Tak było w Manchesterze United z asystentem Fergusona, który poszedł do Benfiki Lizbona. To naturalna kolej rzeczy. Może za jakiś czas wrócę do Śląska. A może dostanę propozycję z klubu z ekstraklasy, dobrze mi pójdzie i za kilka lat poprowadzę reprezentację. Niczego nie można wykluczyć, ale trzeba było zrobić kolejny krok.

Miał Pan zapis w kontrakcie ze Śląskiem, że po odejściu nie może Pan rozmawiać o wewnętrznych sprawach klubu?

Nie. To znaczy, nie pamiętam, ale chyba nie. W Jagiellonii był taki zapis. W Śląsku raczej nie.
To możemy teraz śmiało na światło dzienne wynieść wszystkie brudy z Oporowskiej.
Ale nie ma czego wynosić, bo nic złego się nie działo. Śląsk się zmienia na lepsze i to chyba widać. Naprawdę nie ma czego się czepiać.

Ale coś jednak sprawia, że Śląsk ustępuje takim klubom, jak Wisła Kraków czy Legia Warszawa. I nie chodzi tylko o sprawy sportowe.

Nie wiem, jak jest w Wiśle, Legii czy Lechu, ale na pewno w Śląsku nie ma takich pieniędzy, jak w tych klubach. Ostatnio się dowiedziałem, że Lech ma czy miał ośmiu skautów na Polskę i czterech na kraje bałkańskie. I tego właśnie nam brakuje. Odpowiednio rozwiniętego skautingu, który pozwoli już w kwietniu czy maju planować transfery i wzmocnienia zespołu. Wydaje się, że marketing też w Wiśle czy Legii jest na wyższym poziomie. Poza tym mówi się, że za trzy lata, jak będzie nowy stadion i galeria, Śląsk będzie się bił o mistrzostwo. A co przez te trzy lata? O co ma zespół grać? Uważam, że dobrze by było, gdyby coś zespół ugrał więcej przez ten czas. Najlepiej, gdyby zdobył trzy mistrzostwa. Chodzi o to, że nie można grać o nic. Już teraz trzeba walczyć o najwyższe cele, a nie czekać na mistrzostwa Europy.

Jakich piłkarzy Śląsk potrzebuje, aby kolejny sezon był lepszy?

Tak jak mówił Rysiek (Tarasiewicz - przyp. red.), potrzebni są boczni pomocnicy i napastnik. Teraz, jak wypadł Jarek Fojut i nie wiadomo, co z Darkiem Sztylką, przydałby się obrońca. W zespole potrzebna jest świeża krew. Poza tym, jeżeli Śląsk chce walczyć w lidze, Pucharze Polski i Pucharze Ekstraklasy, potrzebna jest szeroka kadra.

Powtarza Pan to, co mówi trener Ryszard Tarasiewicz. Zawsze się zgadzaliście?

Wiem, że niektórzy w to nie uwierzą, ale tak. Zawsze się dogadywaliśmy i nigdy nie było spięć.

Takim ugodowym człowiekiem jest Ryszard Tarasiewicz?

Jeżeli ktoś nie zna dobrze Ryśka, może odnieść wrażenie, że jest człowiekiem niedostępnym. Ale to mylące. Rysiek ma dobre serce i jest bardzo życzliwy. Często mówi, że przyjaźń to dla niego wielkie słowo. Może nie jesteśmy z Ryśkiem przyjaciółmi, ale jesteśmy jak bracia. Zawsze potrafiliśmy się dogadać.

Słuchał Pana podpowiedzi?

Mieliśmy taką zasadę, że w przerwie meczu dawaliśmy zespołowi trzy do pięciu minut, aby w swoim gronie porozmawiać o meczu. W tym czasie między sobą wymienialiśmy uwagi, wspólnie się zastanawialiśmy, co zrobić, aby było lepiej albo aby nie było gorzej. Oczywiście później trener sam podejmował decyzje, ale słuchał sugestii.

W szachy graliście?

Nie, bo nie jestem za dobry w szachy. Lepiej mi idzie w warcaby. To jest tak, że w szachy wygrałby Rysiek, a w warcaby ja.

A jest taki mecz, do którego Pan wraca, który inaczej by Pan rozegrał?

Raczej nie ma. Najwięcej się myśli o takich meczach, gdzie była porażka, a wcale nie byliśmy gorsi. Na przykład w rundzie wiosennej pojedynek z Polonią Warszawa. Oni mieli jedną sytuację, na dodatek Trałka oddał chyba strzał życia i wygrali. Żal takich meczów. Zwłaszcza że my wtedy straciliśmy szansę na wyższe miejsce w lidze. Ale są też takie mecze, do których wraca się z przyjemnością. Z czasów, gdy pracowaliśmy w Jagiellonii, pamiętam dwa wyjątkowe mecze. To były pojedynki z Łomżą i z Polonią Warszawa. W obu przegrywaliśmy 0:2 i wygraliśmy 3:2. To, co się czuje po takich meczach, ciężko opisać. Wtedy wiesz, że zespół dał z siebie wszystko.

Gdzie w takim razie będzie pracował jesienią trener Waldemar Tęsiorowski?

Nie wiem jeszcze. Nie liczę na to, że nagle, jak się okazało, że Waldemar Tęsiorowski jest wolny, wszyscy będą chcieli go zatrudnić. Teraz jest taki czas, że drużyny przeważnie mają trenerów. Spokojnie czekam, co będzie dalej. Ale nie jest też tak, że czekam, aż komuś się noga powinie. To nie w moim stylu. Czekam po prostu na swoją kolej i wierzę, że prędzej czy później przyjdzie.

To może wie Pan, kto Pana zastąpi w Śląsku?

Nie wiem. Ale wydaje mi się, że Rysiek chyba nikogo nie będzie chciał brać. Zostanie taki sztab trenerski, jaki jest teraz. Są przecież Tomek Hryńczuk i Paweł Barylski. Paweł ma odpowiednie licencje i jeżeli trzeba, sam może poprowadzić zespół. Ale może się mylę i pojawi się ktoś nowy.

Może trener Ryszard Tarasiewicz liczy, że Pan wróci na Oporowską?

Niczego nie można wykluczyć. Ale na pewno nie wrócę do Śląska w rundzie jesiennej. A co będzie dalej, zobaczymy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto