18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Walka o Lokal Bistro. Właściciel zamieszkał w piwnicy

Sonia Tulczyńska
Walka o Lokal Bistro na Krakowskim Przedmieściu w Domu Polonii
Walka o Lokal Bistro na Krakowskim Przedmieściu w Domu Polonii facebook.com/lokalbistrowarszawa
Walka o Lokal na Krakowskim Przedmieściu trwa. Właściciel postanowił nawet chronić swój dorobek...własnym ciałem. Stowarzyszenie tłumaczy, że "po prostu nie płacił". I dlatego interweniowało. Ta sytuacja pokazuje, jak bardzo można się "nie komunikować". A to wszystko w obliczu instytucji o adekwatnej nazwie "Dom Polonii".

Walka o Lokal na Krakowskim Przedmieściu trwa - o co chodzi?

O tym wydarzeniu pisało już kilka, innych gazet. I w sumie nic od tego czasu nie uległo zmianie. No może poza tym, że sprawy coraz bardziej przechodzą na drogę sądową. A Pan Janusz od dwóch tygodni zamieszkuje podziemia.

O co poszło?
W zasadzie chodzi o brak komunikacji. Z jednej strony wynajmujący lokal od Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" pod restaurację "Lokal Bistro" tłumaczy: To nie była idylla, ale tak długo jak obie strony przymykały oko na swoje niedociągnięcia - udawało dam się dogadać. Oni obiecywali nam niezależność w budynku oraz to, że będą przestawiać regularnie dokumenty za prąd, gaz itp. Prezentowali nam pisma nieregularnie i przygotowane niezgodnie z naszą umową, a obok naszej restauracji próbowali otworzyć kolejną, bez konsultacji z nami - opowiada właściciel Lokalu Bistro Janusz Gwiazdowski.

- Pan Janusz nie płacił nam czynszu. W grudniu podjęliśmy z nim rozmowy na ten temat. Podpisaliśmy nawet pismo, w którym zadeklarował się, że będzie płacił w transzach. Zgodziliśmy się. Niestety wkrótce przestał wywiązywać się ze zobowiązań - mówią przedstawiciele Stowarzyszenia, którzy nie wyrażają zgody na publikację imion i nazwisk.
Pan Janusz komentuje sytuację faktem, że przerwał zobowiązania dlatego, iż w stosunku do niego również grano nie fair. - Zacząłem obserwować, że planują mój lokal (przystosowany do użytkowania za ciężkie pieniądze) podnająć komuś innemu. Do moich dostawców dzwonił Pan, który wypytywał o warunki umów ze mną, bo rzekomo on niedługo będzie zajmował miejsce w "Lokalu Bistro". Ponadto 9 maja, bez mojej zgody, rozpoczął prace adaptacyjne, które trwają do dziś - mówi Janusz i tłumaczy: to niejedna sytuacja. Podczas pikników, które odbywały się na Krakowskim Przedmieściu, zasłaniano mi okna. Traciłem na tym znacznie. Między innymi z tego powodu zaangażowałem w sprawę kancelarię prawną, która wyliczyła poniesioną przeze mnie szkodę na kwotę przewyższającą roszczenia Stowarzyszenia.

Przedstawiciele instytucji komentują sprawę stanowczo. - Często sami korzystaliśmy z usług Pana Janusza. Organizowaliśmy konferencje i zamawialiśmy u niego obiady i śniadania. Zasłoniliśmy mu okna? Pikniki na Krakowskim organizowane są od lat a przecież ich uczestnicy też z chęcią odwiedzali restaurację - mówią urzędnicy.

"Zamknąłem się w piwnicy, bo zrobię wszystko"
Sprawa nabrała tempa na początku maja. To wtedy miała miejsce nieprzyjemna sytuacja, w której przedstawiciele Stowarzyszenia wtargnęli do Lokalu Bistro z rzekomym komornikiem i zaczęli wynosić wszelkie sprzęty. - Byliśmy do tego zmuszeni. Po wielokrotnych upomnieniach, Pan Janusz nie płacił nam. Dlatego wypowiedzieliśmy mu umowę, a lokal przystosowaliśmy do wynajęcia przez następnego kontrahenta. Wszystkie sprzęty odłączali specjaliści - gazownik itd. Pan Janusz został poinformowany o możliwości ich odbioru, na piśmie. Sprzęt spisany przez komornika czeka do odbioru w jednej z sal. Mamy na to dokumenty - mówią przedstawiciele Stowarzyszenia. - Ten rzekomy komornik to była osoba działająca bez wyroku, w związku z tym bezprawnie. Do dziś nie podano nam imienia i nazwiska oraz podstawy jego działania - komentuje Pan Janusz z Lokalu Bistro.

Restaurator nie zgadza się z decyzją właścicieli. - Przed próbą wypowiedzenia umowy przez Stowarzyszenie zostały zgłoszone przez mojego pełnomocnika moje roszczenia wobec wynajmującego, dlatego to sąd a nie indywidualne "widzi mi się" prawne jednej ze stron, powinien rozstrzygnąć spór. Nadal chcę wynajmować lokal, do którego mam prawo. Oni chcieli zabrać mi nawet moje ruchome mienie, które jest w piwnicach przynależących do lokalu. Dlatego zabarykadowałem wejścia, postanowiłem chronić mojego majątku i "zamieszkałem" w piwnicy. Teraz trzeba czekać na rozwój sprawy w sądzie. Ja po prostu boję się o moich pracowników, dostawców i klientów. Mam zarezerwowane i opłacone terminy na wesela w czerwcu. Co więcej (przez zaistniałą sytuację), nie mogłem zrealizować ostatnio uroczystej kolacji na 80 osób po międzynarodowej konferencji w piątek oraz w niedzielę - komunii na 60 osób. Obie imprezy były opłacone i zarezerwowane. Dlatego zrobię wszystko, żeby przywrócić normalne działanie firmy - powiedział Gwiazdowski.

Co dalej?
Wniosek nasuwa się sam. Szkoda, że w obliczu tak wyjątkowego miejsca o nazwie "Dom Polonii" musimy doświadczać typowego, dla Polski, problemu z rozwiązywaniem konfliktów. Gdzie w tej sytuacji jest mediator? Gdzie jest rozmowa lub chęć porozumienia? Odpowiedzi na te pytania wciąż pozostają niewyjaśnione.

Losy restauracji Lokal Bistro można śledzić na Facebooku

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto