Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Walka z epidemią? Wrocławianin na swoim przykładzie pokazuje, że tu nic nie działa

Redakcja
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Przemyslaw Swiderski
Długie oczekiwanie na badanie i zainteresowanie służb. - Od wtorku wiem, że jestem nosicielem. Od środy wie o tym sanepid. Dziś jest niedziela i dalej nie mam kwarantanny. Formalnie możemy iść na miasto i zarażać tam wszystkich - informuje Antek Kwiatkowski. Brak kontaktu ze strony sanepidu, brak wytycznych dotyczących kwarantanny - młody wrocławianin pokazuje, jak system zwalczania koronawirusa nie działa.

Uznałem, że opiszę Wam jak to wygląda naprawdę, jak wygląda przebieg choroby u młodej, zdrowej osoby, jak jesteśmy (nie) przygotowani na epidemię, jak (nie) działa system wyłapywania nosicieli i co moim zdaniem powinien zrobić każdy z nas, żeby zatrzymać epidemię - informuje Antek Kwiatkowski.

U wrocławianina przed kilkoma dniami potwierdzono koronawirusa. Objawy zakażenia jako pierwszy miał jego współlokator. Ten przechodził dość łagodnie: dwa dni przeleżał w łóżku z gorączką. Później pogorszył mu się smak i węch, ale inne objawy nie były zgodne z COVID-19. Uznali, że to przeziębienie. Następnie zachorowała współlokatorka: 5 dni leżenia z gorączką, potem szpital i kroplówka. Na swoje pytanie czy to może być koronawirus usłyszała, że na pewno nie. Nikt nie zrobił jej testu, została wypuszczona do domu.

Kwiatkowski zachorował następny. Trzy dni podwyższonej temperatury, złe samopoczucie, osłabienie, zmęczenie i ból. Podczas telewizyty lekarskiej opisał objawy swoje i współlokatorów, powtórzył, że w szpitalu zapewnili, że to na pewno nie koronawirus. Lekarz uznał, że to przeziębienie.
Po 3 dniach zwolnienia Antek Kwiatkowski wrócił do pracy zdalnej. Wtedy współlokator powiedział mu, że koleżanka, z którą miał kontakt, po powrocie na Islandię zrobiła sobie test i okazało się, że ma koronawirusa.

Mężczyźni zdecydowali, że zachowają się odpowiedzialnie, zrezygnowali z planów i zgłosili się do służb. Ogólnopolska infolinia ograniczyła się do podania numeru telefonu do wrocławskiego sanepidu. Okazało się, że alarmowy numer, teoretycznie całodobowy, działa tylko w godzinach pracy sanepidu. Kolejna lekarka podczas teleporady znów stwierdziła, że to są objawy przeziębienia.

Po kolejnych próbach udało się skontaktować ze stacją sanitarno-epidemiologiczną.

Sanepid w ogóle nie był zainteresowany naszymi objawami. Liczą się tylko testy i kontakty z osobami już uznanymi za zarażone. No to przedstawiliśmy nasze powiązania z zarażoną koleżanką. Dowiedziałem się że ja jestem w "gorszej sytuacji" i praktycznie na mam szans na zrobienie testu (mimo że jedyny miałem wciąż wyraźne objawy), gdyż nie miałem bezpośredniego kontaktu z osobą z pozytywnym wynikiem testu. Nie ma to znaczenia, że objawy wyraźnie wskazują, że oboje zaraziliśmy się od tej samej osoby.
Ostatecznie jedyną radą uzyskaną od pani było to, żeby się kontaktować z lekarzem. Który pewnie odesłałby mnie z powrotem do sanepidu

Pozytywny zwrot akcji? Na płatne badania Antka Kwiatkowskiego wysłał pracodawca. Badania drive thru przez okno samochodu. Okazało się jednak, że osoby, które nie mają samochodu także mogą z nich skorzystać. Po przyjechaniu na miejsce, uberem z przesłonką i w masce całą drogę, został odesłany na koniec kolejki.

Czekanie dwie godziny w korku samochodowym pieszo było dość zabawne. Samo pobranie próbki polegało na wetknięciu mi patyczka, wyglądającego jak do uszu tylko dłuższego, najpierw do gardła, potem po kolei do dziurek w nosie. Dość bolesne i nieprzyjemne.

Wynik badania pokazał, że Kwiatkowski jest zarażony. Firma przeprowadzająca badanie miała poinformować sanepid, ale następnego dnia poinformował służby o potwierdzonym zakażeniu sam chory. W sanepidzie dowiedział się, że za kilka dni skontaktuje się z nim lekarz, który powie co dalej i wyda dyspozycje dotyczące kwarantanny.

Od wtorku wiem, że jestem nosicielem. Od środy wie o tym sanepid. Dziś jest niedziela i DALEJ NIE MAM KWARANTANNY. Tak, gdy wrócisz z nieodpowiedniego kraju, automatycznie masz kwarantannę. Gdy jest pewność - nie. Formalnie rzecz biorąc możemy iść na miasto i zarażać tam wszystkich.
Siedzimy więc we trójkę nie wiedząc co dalej. Czy w ogóle dostaniemy kwarantannę? Jeśli tak to kiedy? Na jak długo? Czy sanepid przeprowadzi nam testy? A może już moglibyśmy wychodzić z domu i nie prosić znajomych o robienie nam zakupów?

Antek Kwiatkowski zaznacza, że chorujący wraz z nim współlokatorzy wcale nie mieli objawów typowych dla COVID-19. Wspólnym elementem jest jednak utrata smaku i węchu. Nauczony swoim doświadczeniem zaleca, aby nie ignorować objawów, poinformować znajomych oraz samemu dobrowolnie izolować się.

To banał, ale unikaj zatłoczonych miejsc, w których nie przestrzega się dystansu społecznego. Gdy robiłem analizę moich kontaktów, okazało się, jedyny moment, w którym wirus mógł się rozprzestrzeniać w sposób niekontrolowany, był gdy stałem w pubie przy barze czekając na złożenie zamówienia. Zgromadził tam się spory tłum, nikt nie był w maseczce (łącznie ze mną), obsługa nie była niczym osłonięta, czas oczekiwania długi.

MASKI FFP2 ORAZ KN95 Z FILTREM, PRZYŁBICE, ŚRODKI DO DEZYNFEKCJI, OKULARY I INNE PRODUKTY PROFILAKTYCZNE PRZECIWKO WIRUSOM I BAKTERIOM >> Sprawdź w naszym sklepie <<

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Walka z epidemią? Wrocławianin na swoim przykładzie pokazuje, że tu nic nie działa - Gazeta Wrocławska

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto