Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Warszawa. Usiłował zabić policjantów poprzez eksplozję gazu przed komisariatem. "Jego motywacja to zabójstwo dla żartu". Zapadł wyrok

Martyna Konieczek
Martyna Konieczek
KSP
W poniedziałek, 27 marca, w Sądzie Apelacyjnym odbyła się rozprawa Piotra M., w trakcie której strony wygłosiły mowy końcowe. Mężczyzna jest oskarżony o to, że w 2020 roku usiłował zabić policjantów poprzez eksplozję gazu przed komisariatem policji na Ursynowie. Wyrok w tej sprawie zapadł dziś, 29 marca. Sąd wymierzył Piotrowi M. karę 12 lat i 6 miesięcy więzienia i skierował do ponownego rozpoznania sprawę posiadania przez niego narkotyków.

Ta głośna sprawa miała swój początek w nocy z 5 na 6 grudnia 2020 roku w Warszawie. Piotr M. podjechał pod komisariat policji na Ursynowie samochodem, którym przywiózł 11-kilogramową butlę ze skrajnie łatwopalnym gazem propan butan tworzącym z powietrzem mieszaninę wybuchową. Zaparkował pojazd na parkingu policyjnym, następnie odkręcił zawór butli. - Kiedy gaz wypełnił wnętrze pojazdu mężczyzna uruchomił sygnał dźwiękowy klaksonu samochodu i zwabił w ten sposób na miejsce funkcjonariuszy, którzy opuścili komisariat - przekazywała Prokuratura Krajowa.

Gdy policjanci podeszli do pojazdu Piotr M. próbował odpalić zapalniczkę, w celu spowodowania eksplozji gazu.

Do wybuchu nie doszło ze względu na zbyt wysokie stężenie gazu w samochodzie i zbyt małą ilość tlenu, co uniemożliwiło zapłon. Piotr M. został obezwładniony przez funkcjonariuszy policji. W sytuacji gdyby doszło do eksplozji istniało realne zagrożenie dla życia i zdrowia trzech funkcjonariuszy interweniujących przy samochodzie - informowała PK.

Był pod wpływem narkotyków, poczytalny w chwili czynu

Po zatrzymaniu okazało się, że Piotr M. był pod wpływem marihuany w stopniu odpowiadającym znacznemu upojeniu alkoholowemu. W jego samochodzie znaleziono 1,50 grama marihuany. W telefonie komórkowym Piotra M. ujawniono nagrania, które wskazywały, że zamierzał popełnić samobójstwo poprzez wysadzenie samochodu, a jednocześnie planował zabić funkcjonariuszy policji. Powołani w toku postępowania biegli psychiatrzy wskazali, że Piotr M. był poczytalny w chwili czynu.

Piotr M. miał problemy osobiste i finansowe, czuł żal do szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości – w związku z wyrokiem skazującym go za oszustwo i nałożonym przez sąd obowiązkiem naprawienia szkody. Mężczyzna był wcześniej karany. Wyrokiem Sądu Rejonowego w Tarnowskich Górach został skazany za oszustwo na karę sześciu miesięcy ograniczenia wolności – 30 godzin miesięcznie nieodpłatnej pracy na cele społeczne, obowiązek naprawienia szkody w kwocie 728 zł. Nie wywiązał się z nałożonych obowiązków - tłumaczyła PK.

W akcie oskarżenia prokurator Mazowieckiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie oskarżył Piotra M. m.in. o usiłowanie zabójstwa trzech funkcjonariuszy Policji poprzez spowodowanie eksplozji gazu, w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Kolejne zarzuty dotyczyły prowadzenia pojazdu pod wpływem środka odurzającego w postaci marihuany oraz posiadania środka odurzającego w postaci 1,50 grama ziela konopi innych niż włókniste.

19 września ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie uznał Piotra M. za winnego popełnienia zarzucanych mu czynów, uznając jednocześnie, że sprawca nie działał w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Sąd skazał go na karę łączną 12 lat i siedmiu miesięcy pozbawienia wolności i zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych na okres czterech lat.

Dwie apelacje od wyroku

Apelację od tego wyroku złożył obrońca oskarżonego i prokuratura.

Obrońca w apelacji zarzucił m.in. błąd w ustaleniach faktycznych, polegający na uznaniu pomimo braku dowodów, że oskarżony próbował włączyć zapalniczkę i doprowadzić do eksplozji, a celu tego nie osiągnął ze względu na zbyt duże stężenie mieszaniny gazów, podczas gdy zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie daje podstaw do takiego twierdzenia. Obrońca w apelacji wskazał też na jego zdaniem błędną opinię biegłego w zakresie stężenia marihuany w organizmie oskarżonego oraz rażącą niewspółmierność kary i wniósł uchylenie wyroku oraz umorzenie postępowania i uniewinnienie oskarżonego.

Prokuratura z kolei zaskarżyła wyrok zarzucając błąd w ustaleniach faktycznych i błędnie przyjętą kwalifikację karną poprzez bezpodstawne przyjęcie, że Piotr M. nie działał w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie i wniosła o zmianę zaskarżonego wyroku i wymierzenie 25 lat pozbawienia wolności.

"Jest osobą głęboko zdemoralizowaną i wykazuje rażącą pogardę dla życia ludzkiego"

W poniedziałek, 27 marca, w Sądzie Apelacyjnym sędzia Izabela Szumniak zamknęła przewód sadowy w tej sprawie i strony wygłosiły mowy końcowe.

Obrońca Piotra M. mecenas Tomasz Ode podkreślił w mowie końcowej m.in., że oskarżony odstąpił dobrowolnie od prób wysadzenia samochodu, na co wskazuje nagranie monitoringu, z którego wynika, że sam wyszedł z samochodu i szedł w stronę funkcjonariuszy policji, żeby oddać się w ich ręce.

To wielkie nieporozumienie twierdzenie, że oskarżony chciał się wysadzić, chciał odpalić zapalniczkę, ale ostatecznie do tego nie doszło. Oskarżony odstąpił od tego dobrowolnie, nie zmuszony do tego przez policję, nie zmuszony do tego żadnymi zewnętrznymi okolicznościami - mówił mecenas Tomasz Ode.

Dodał też, że "mieliśmy do czynienia z człowiekiem w warunkach załamania nerwowego" oraz, że nie ma w tym przypadku mowy o motywacji zasługującej na szczególne potępienie.

Z kolei prokurator Ryszard Rafalski w mowie końcowej zaznaczył, że twierdzenie dotyczące motywacji zasługującej na szczególne potępienie wynika chociażby ze stwierdzenia i stanowiska oskarżonego. - Na zabezpieczonych nośnikach, na zabezpieczonym telefonie oskarżonego znajduje się szereg nagrań, również wiadomości sporządzonych w komunikatorach, w których oskarżony wskazuje, dlaczego chciał popełnić ten czyn. Motywacja oskarżonego to zabójstwo funkcjonariuszy publicznych dla żartu i dla uzyskania poklasku rówieśników - powiedział prokurator.

Wskazał również, że "celem oskarżonego było zabicie jak największej liczby funkcjonariuszy policji" oraz, nie wyraził on na żadnym etapie postępowania skruchy. - Jest osobą głęboko zdemoralizowaną i wykazuje rażącą pogardę dla życia ludzkiego - stwierdził prokurator.

Jest prawomocny wyrok

W środę, 29 marca, w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie zapadł prawomocny wyrok w tej sprawie. Sąd wymierzył Piotrowi M karę łączną 12 lat i 6 miesięcy pozbawienia wolności za próbę zabójstwa policjantów. Uchylił natomiast wyrok sądu I instancji w kwestii dotyczącej posiadania narkotyków i skierował sprawę do ponownego rozpoznania Sądowi Okręgowemu w Warszawie.

W uzasadnieniu sędzia Izabela Szumniak wskazała, że oczywistym jest, że zarówno środki odurzające, jak i alkohol wpływają na ludzi w bardzo zindywidualizowany sposób, natomiast ustawa wymaga wyłącznie ustalenia, że osoba prowadząca pojazd znajdowała się pod wpływem środka odurzającego, co dowodowo zostało potwierdzone opinią biegłego.

W zakresie czynu z art 62 ust. 1 ustawy o przeciwdziałaniu narkomani sąd apelacyjny zadecydował o uchyleniu wyroku w tej części i przekazaniu sprawy do ponownego rozpoznania. Konieczne jest bowiem przeprowadzenie na nowo przewodu sądowego w tym zakresie - zaznaczyła sędzia Izabela Szumniak.

Dodała, że chodzi o uzyskanie nowej opinii biegłego z zakresu badań chemicznych, czy zabezpieczony susz spełnia zmienione kryteria ustawowe.

Z kolei jeśli chodzi o czyn usiłowania zabójstwa Sąd Apelacyjny nie podzielił zarzutu sformułowanego w apelacji obrońcy, jakoby doszło do dobrowolnego odstąpienia od jego dokonania.

Konsekwentna realizacji wcześniej ustalonego planu obejmująca pozyskanie butli z gazem, zaparkowanie pod komisariatem, zwabienie potencjalnych ofiar poprzez użycie klaksonu samochodowego, odkręcenie kurka powodujące ulatnianie się gazu i pocieranie zapalniczki na oczach funkcjonariuszki miało na celu doprowadzenie do wybuchu ze skutkiem rozszerzonego samobójstwa. Wybuch nie nastąpił, gdyż przekroczona została granica wybuchowości, a to wprost wynika z opinii biegłego. Takie wnioski korespondują, również z zeznaniami świadków, czy wyjaśnieniami samego oskarżonego, który przyznał, że opuścił samochód, gdyż stężenie gazu było już tak duże, że był prawie nieprzytomny, robiło mu się słabo - podkreśliła sędzia.

Zaznaczyła też, że nie zasługuje na uwzględnienie również apelacja prokuratora kwestionująca przyjętą przez sąd kwalifikację prawną czynu i zmierzającą do zmiany wyroku poprzez wymierzenie oskarżonemu 25 lat pozbawienia wolności.

Jak bowiem wskazała sędzia w trakcie zdarzenia oskarżony znajdował się pod wpływem środków odurzających, od których był uzależniony, a które znacząco wpływały na sposób jego działania i przyjmowaną postawę. - Sąd Apelacyjny nie podzielił zarzutu prokuratora kwestionującego wymiar orzeczonej za ten czyn kary pozbawienia wolności jako rażąco niewspółmiernie łagodnej i nie znalazł podstaw do jej korekty i wymierzenia 25 pozbawienia wolności - mówiła uzasadniając wyrok sędzia Izabela Szumniak.

Źródło: PAP

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto