Warto przetrwać utrudnienia

- Zacznijmy od „jedynki". Dlaczego przebudowa ulicy Toruńskiej trwa tak długo?- Przebudowa została rozłożona na trzy lata ze względu na finansowe możliwości miasta. Nie bylibyśmy w stanie w ciągu jednego roku wyłożyć pieniędzy na tę inwestycję. To byłoby ogromne obciążenie budżetu. Gdybyśmy taką opcję wybrali, trzeba byłoby na przykład zamknąć szkoły, albo wyłączyć światło w mieście. A przecież „jedynka" to nie jedyna inwestycja.- Kierowcy, którzy stoją w korkach na Toruńskiej mają jednak już dość utrudnień, zwłaszcza, gdy widzą, że na zamkniętym pasie ruchu nic się nie dzieje.- Przebudowa drogi wiąże się także z budową nowej infrastruktury. Czasami to konieczność wykonania głębokich wykopów, w których pracują ludzie. Takich prac nie widać, ale nie znaczy to, że na zamkniętej dla ruchu nitce nic się nie dzieje. Co się tyczy korków, to jak zaobserwowałem, ruch na ulicy Toruńskiej jest mało płynny ze względu na to, że nie działa zasada suwaka. Nie tylko więc względy techniczne wynikające z zamknięcia odcinka jezdni są powodem utrudnień. Apeluję zatem do kierowców: bądźmy dla siebie na drodze uprzejmi, a łatwiej będzie nam się jeździło.- Czy w najbliższych miesiącach zakończą się roboty na którymś z zamkniętych odcinków przebudowywanej „jedynki"?- Na przełomie września i października jezdnia południowa od wiaduktu Krzywa Góra do WCK powinna być skończona. I oddana do użytku. Ale czekają nas zamknięcia kolejnych odcinków. W przyszłym roku zaś ruszy przebudowa mostu na Zgłowiączce. To będzie wąskie gardło! Nie unikniemy korków! Ale myślę, że warto przetrwać te utrudnienia, bo kiedy zakończymy przebudowę, kierowcy docenią komfort jazdy.- Czy w związku z upadłością grupy PBG termin zakończenia przebudowy „jedynki" nie jest zagrożony? To pytanie o to, czy we Włocławku nie powtórzy się scenariusz z polskich autostrad, gdzie podwykonawcy zeszli z placu budowy.- Takiego zagrożenia nie ma. Byliśmy bowiem bardziej dalekowzroczni niż Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad i w umowie zapisaliśmy, że będziemy płacić rzeczywistemu wykonawcy. W sytuacji więc, gdy otrzymaliśmy pierwsze sygnały o kłopotach PBG, Aprivii i Hydrobudowy, to zgodnie z umową zapłaciliśmy za pracę podwykonawcom.- A co z opóźnieniami na przebudowie „jedynki"? Czy to prawda, że są dwuletnie?- Skądże! Dwuletnie opóźnienia są, być może, ale na inwestycjach rządowych. Jeśli chodzi przebudowę „jedynki" to nie ma na razie żadnych przesłanek, żeby twierdzić, iż termin zakończenia tej inwestycji jest zagrożony.- Od „jedynki" przejdźmy do Stodólnej. Jak długo ta ulica będzie zamknięta?- Zamknięcie Stodólnej to dowód na bezsilność służb państwowych - powiatowego inspektoratu nadzoru budowlanego i prokuratury. Te służby są nieskuteczne w egzekwowaniu prawa. Gdyby budowla, za przyczyną której część ulicy została wyłączona z ruchu, należała do miasta, ja jako prezydent byłbym już pewnie ukarany karą finansową. A ponieważ to własność prywatna, to właściciel pozostaje bezkarny, choć gra na nosie mieszkańcom.- I na koniec pytanie dotyczące przejazdu kolejowego na Kaliskiej. Jak odnosi się Pan do pomysłów budowy wielopoziomowego skrzyżowania, albo tunelu w tym rejonie miasta?- Te warianty były rozpatrywane w latach siedemdziesiątych i zostały odrzucone. Ze względu na uwarunkowania terenowe, tunel musiałby się zaczynać na ulicy POW, a kończyć przy Plantach. To ogromne koszty. A co ze zjazdem z „jedynki"? Jeśli chodzi o wielopoziomowe skrzyżowanie, to takie dywagacje też nie mają sensu. Bo ta inwestycja wiązałaby się z koniecznością wyburzenia budynków. Ten wariant był analizowany, ale ze względu także na koszty, zapadła decyzja o budowie wiaduktu na ulicy Wroniej. Pomysł więc od dobrych trzydziestu lat jest nieaktualny.RozmawiałaMałgorzata Goździalska