Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ważne, by mieć marzenia

Redakcja
„Ciacho”, „Nigdy nie mówi nigdy” – to ostatnie polskie produkcje, w których makijaż wykonywała białostoczanka Aneta Kolendo-Borowska.
„Ciacho”, „Nigdy nie mówi nigdy” – to ostatnie polskie produkcje, w których makijaż wykonywała białostoczanka Aneta Kolendo-Borowska. Teraz Białystok
O sukcesie i realizacji marzeń. Historie kobiece, oczywiście białostockie...

Napisana książka, własna wystawa. Koncert, na który przyszły tłumy. Albo inaczej: umiejętność skutecznego zarządzania firmą, która zatrudnia setki ludzi i przynosi kolosalne zyski. Albo jeszcze inaczej: założenie własnej malutkiej jednoosobowej firmy, zwykła praca, którą się lubi i w której można się spełnić. Każdy sukces jest ważny i duży. Zwłaszcza jeśli jest kobiecy.
 
Bo kobiety osiągają sukcesy. Tyle tylko, że często nie zauważamy ich same. Robimy coś, ale nie uznajemy tego za sukces. Kobiety bardzo intensywnie uczą się. Uważają, że jeszcze wiedzą za mało, że mają jeszcze za mało umiejętności, kompetencji w porównaniu do mężczyzn. Ciągle nie doceniają tego, co robią. Ten kobiecy sukces nie jest mniejszy, niej zauważany, ale my mniej o tym mówimy, mniej się chwalimy, rzadziej to podkreślamy. Bo mężczyźni potrafią wypinać pierś do orderów. A kobiety nie. 
 
Symbol sukcesu
 
Najważniejsze w życiu są marzenia - nie ma wątpliwości Monika Łyczkowska, właścicielka restauracji Symbol. - I oczywiście ludzie: muszą pomagać, podtrzymywać na duchu, a nie mówić: No co ty, nie uda ci się. Że kiedyś będzie właścicielką lokalu, Monika Łyczkowska postanowiła sobie już w szkole średniej.
- To był mój priorytet. Skąd mi się to wzięło? Nie wiem - śmieje się. Gdy tylko wyjawiła swoje plany rodzinie, ta zaprotestowała.
 
- U nas nikt nigdy nie pracował sam dla siebie - tłumaczy Monika. - Mówili mi: Skończ szkołę, znajdź pracę. Nikt oprócz mnie w nie wierzył, że mi się uda. A mi zależało, żeby udowodnić, że mi się uda.
Po maturze nie zdawała na studia. Świadomie wybrała pracę za granicą. - Koleżanka załatwiła mi pracę jako opiekunka do dzieci w Niemczech - opowiada pani Monika. - A ja nie wiedziałam, z czym się to wiąże.
 
Pojechała w całkiem nowe życie. Z domu, gdzie wszystko miała gotowe, do miejsca, gdzie nie dość, że wszystko samemu trzeba zrobić, to jeszcze usługiwać innym.
 
- Niestety, w Niemczech mi się nie udało. To była porażka: wróciłam bez pieniędzy. Ale w marzeniach nadal miałam lokal - mówi. Dzięki pomocy znajomych znów wyjechała: tym razem do Grecji.
 
- Na miejscu okazało się, że nie ma ani pracy, ani mieszkania - opowiada pani Monika. - Dwie noce spędziłam z Polakami na plaży. Ale wspominam to sympatycznie: byłam młodą osobą, chcącą realizować swoje marzenia.
 
W Grecji została trzy lata: zmywała talerze, była kelnerką, barmanką, sprzątaczką. Nauczyła się języka i pracy od podstaw w gastronomii. Odkładała każdy grosz.
 
- Wspominam Grecję niesamowicie. Mam tam przyjaciół, mogę tam wrócić w każdej chwili. Grecja stała się moim drugim domem. To właśnie greccy przyjaciele wymyślili nazwę lokalu pani Moniki.
 
- Pytają: Masz już nazwę swego lokalu? - opowiada Monika Łyczkowska. - Oczywiście, że miałam: Koko. A oni na to: Gdzie tam Koko?! Jakie Koko?! Zaproponowali nazwę Symbol. - I tak nazwałam, przez szacunek dla tych ludzi. Choć muszę przyznać, że długo mi ta nazwa się nie podobała - śmieje się Monika.
 
Do Polski wróciła pełna pozytywnej energii. - No i ta polska rzeczywistość mnie przeraziła. Okazało się, że zanim się otworzy lokal, trzeba przejść przez niesamowitą biurokrację - mówi Monika.
 
Więc choć lokal znalazła w ciągu miesiąca, to załatwiania wszelkich pozwoleń zajęło jej aż rok. Następny rok - remont. Gdy zostawiała ją ekipa budowlana, z przyjaciółmi układała glazurę. Koleżanka pomagała jej szyć firanki, sama szyła poduszki.
 
- To były chyba najkoszmarniejsze dwa lata mego życia - przyznaje pani Monika. W końcu się udało. Symbol został otwarty. Przestronny, urządzony we wschodnim stylu.- Dla mnie najbardziej zależało na tym, żeby ludzie się tu dobrze czuli, żeby nie było smogu, żeby była sympatyczna muzyka, sympatyczna atmosfera, sympatyczna obsługa. Żeby można było tu przyjść z dziećmi, odizolować się od tego całego szumu, który jest na zewnątrz. Bo ja gdy mam już dosyć, to uciekam do takiego  miejsca, gdzie się dobrze czuję. Żeby usłyszeć własne myśli. To był mój priorytet.
 
Ważna też była dla niej kuchnia. Ale tu na początku nic nie wychodziło. Nie mogla trafić na właściwych ludzi. A to był kucharz, który zawsze musiał wcześniej wyjść, a to kelner wypraszał gości, a to kucharka nie widziała problemu w tym, że przesoliła zupę.
 
- Ja, z takim łagodnym charakterem wcześniej, musiałam nauczyć się walczyć o swoje - mówi Monika. - Teraz w Symbolu gotują chłopcy z Indii, z Nepalu. Zrobiliśmy fuzję dwóch firm. To dobre rozwiązanie, bo i nam, i im zależy na dobrej jakości.
 
Sposób na sukces? - Realizuj swoje marzenia. Nie trać w nie wiary, niezależnie od tego, co inni sądzą na ten temat. Otaczaj się ludźmi, którzy są pozytywnie nastawieni. Którzy życzą ci dobrze, a nie takimi, którzy niszczą marzenia - jednym tchem wymienia pani Monika.
Malować gwiazdy
 
Anna Mucha, Agata Paskudzka (żona Piotra Rubika), Ewa Szykulska, Marysia Seweryn i Grażyna Wolszczak. Oprócz tego: Michal Zebrowski, Karolina Wajda i Paweł Malaszyński - to tylko kilka spośród dziesiątek gwiazd, którym makijaże robiła Aneta Kolendo-Borowska. Wizażem zajęła się przez absolutny przypadek...
 
Anecie Kolendo-Borowskiej karierę wizażystki przepowiedziała wróżka. - Powiedziała: masz talent w rękach - opowiada Aneta. - A ja opatrznie to zrozumiałam. Zaczęłam pisać. Potem okazało się, że lepiej mi wychodzą makijaże - śmieje się.
 
Przygoda z makijażem nie zaczęła się u Anety typowo - od podkradania kosmetyków mamie.- Ona się nie maluje. Jest na to zbyt ładna - uśmiecha się Aneta Kolendo-Borowska.Dlatego i Aneta makijażem zainteresowała się dość późno - na studiach. Pewnego dnia oglądała sklepowe wystawy w Warszawie. W jednym ze sklepów zobaczyła tłum kobiet kłębiących się wokół mężczyzny, który kolejnym paniom robił makijaże.
 
- Pomyślałam, że byłabym szczęśliwa, gdyby kiedyś i wokół mnie ustawiła się taka kolejka oczekujących na makijaż. I bardzo chciałam mieć taki srebrny kuferek pełen profesjonalnych kosmetyków... - opowiada.
 
Jednak w Białymstoku znalazła pracę w dziale marketingu dużej firmy handlowej. - Gdy w pracy przekładałam pudełka z kosmetykami, na jednym z nich znalazłam informację o konkursie "Złota Szminka" - wspomina.
 
Zrobiła makijaż koleżance, sfotografowała ją. Gdy czekała na wyniki konkursu, spotkana przypadkiem wizażystka Margaret Astor poradziła jej, by zapytała o pracę w jej firmie.- I się udało - cieszy się. - Mimo że wtedy nie byłam jeszcze specjalistką od makijażu. Inne kandydatki czekając na korytarzu rozmawiały o typach podkładów, pędzli... A ja wszystko robiłam na wyczucie.
 
Okazało się, że "Złotą Szminkę" sponsoruje Margaret Astor. A pracownik firmy nie mógł zostać laureatką konkursu sponsorowanego przez tę markę. Szef, aby jej to zrekompensować, w nagrodę wysłał ją do Londynu - do szkoły analizy kolorystycznej. To nie jedyna prestiżowa szkoła, którą skończyła Aneta. Potem uczyła się również w Międzynarodowej Szkole Charakteryzacji Marii Ewy Dziewulskiej.
 
Została wizażystką Margaret Astor. Potem zmieniła firmę na  Max Factor. Na pokazach w sklepach pokazywała białostoczankom, jak wykonać perfekcyjny makijaż.
 
Aneta robi też szkolenia: dla biznesmenów, dla bezrobotnych czy dziewczyn, które chcą wiedzieć, jak dobrze wyglądać. Tłumaczy, kogo odmłodzi różowy kolor, dlaczego szefowie powinni nosić niebieskie koszule, a które panie malować usta na czerwono.
 
Często jeździ do Warszawy. Tam współpracuje z trzema teatrami. - Ale kocham Białystok. To moje miasto - zastrzega. Dlatego właśnie to tu założyła swoją szkołę stylizacji i wizażu Make-Up Artist.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto