Wciąż przybywa internetowych oszczerców

Bielska firma Eko-Live od ponad roku walczy z oszczerstwami pojawiającymi się na jej temat w sieci.

- W internecie panuje wolna amerykanka - twierdzi właściciel Marek Kubiczek. - Nazywany jestem oszustem, naciągaczem, złodziejem, a organa ścigania nie robią nic, by mnie chronić. Najpierw piszemy do właściciela domeny, by usunął treści obraźliwe. Jeśli to nie pomaga, występujemy do prokuratury. Jeszcze żadna nie wszczęła postępowania, choć kilka spraw jest jeszcze w toku. Z tego wynika, że każdego można bezkarnie pomówić.

Firma, trudniąca się sprzedażą zaawansowanych technologicznie produktów AGD, posiada ponad 20 filii w całej Polsce. Do prokuratur, w których rejonach działania zameldowani są właściciele domen naruszających dobre imię firmy, wynajęci przez nią prawnicy kierowali zawiadomienia o naruszeniu dóbr osobistych właściciela. Mimo wskazania konkretnego komputera emitującego oszczerstwa, prokuratury oddalały sprawy. Prokuratura Warszawa Ochota uznała, że nie ma powodu wszczynać postępowania. Prokuratura wrocławska nie dopatrzyła się naruszenia prawa.

- Uzasadnienia, które otrzymaliśmy są kuriozalne - twierdzi pełnomocnik Eko-Live Janusz Kowalski z oświęcimskiej kancelarii prawniczej. - Począwszy od tego, że niemożliwe jest ustalenie sprawców, choć dokładnie podaliśmy adres komputera, do stwierdzenia, że dobra osobiste prowadzących działalność gospodarczą nie podlegają takiej samej ochronie jak innych osób.

Zarzuty w internecie spowodowały natomiast reakcję instytucji kontrolnych. W ciągu ostatniego roku w firmie pojawiło się więcej kontroli niż w ciągu 10 lat jej istnienia. Wykryto kilka drobnych uchybień, nie potwierdzono natomiast niczego, co wyczytać można w internecie. Kontrole zazębiają się, bywa że jeden urząd czeka na dokumenty, które nie wróciły jeszcze z innego.

Bielska firma ma ponad 50 tysięcy klientów, wpisów jest kilkanaście, powielają te same ogólne inwektywy. To wskazuje na działanie nieuczciwej konkurencji. Tym bardziej, że Eko-Live nie jest jedynym prześladowanym podmiotem. Internet staje się coraz popularniejszą bronią konkurencji. Marek Kubiczek należy do niewielu, którzy nie rezygnują z walki. Z dochodzenia swoich praw zrezygnowali już tacy potentaci, jak Polbank czy Kompania Piwowarska. O pierwszym w sieci rozpuszczono pogłoski, że jest w trudnej sytuacji finansowej, na konto pocztowe rzecznika kompanii włamał się haker, który rozesłał z jego skrzynki mailowej informację do mediów, że koncern wycofuje ze sklepów dużą partię rzekomo zanieczyszczonego piwa. Polbank uznał, że było to dla firmy nieprzyjemne, ale niegroźne. Kampania zdążyła sprostować informację zanim ta fałszywa ukazała się w prasie. Fakt, że prokuratura umorzyła śledztwa nie miał dla obu firm większego znaczenia.

Zapowiada się jednak koniec bezkarności w sieci. Projekt nowelizacji kodeksu karnego złożony w Sejmie przez Ministerstwo Sprawiedliwości przewiduje kary pozbawienia wolności dla osób podważających wiarygodność firm w sieci. Komentarze narażające przedsiębiorstwo na utratę zaufania zagrożone być mają karą do 5 lat więzienia. Nowe przepisy mogą wejść w życie w tym roku.