Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wieczorne wspomnienia

irekkos
irekkos
Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu irekkos
Narratorką jest moja starsza i najmilsza z sąsiadek :) Mój tekst, to bardzo nieudolna próba oddania atmosfery i barwności jej wspomnień.

Moja miła, starsza sąsiadka zza ściany rozpieszcza mnie często różnymi frykasami. Mieszka sama. Czasami myślę, że podkarmia mnie z lekkim wyrachowaniem, bo ma wtedy okazję z kimś porozmawiać. Może się mylę, może wcale nie jest taką egoistką jak ja?
Lubię niektóre starsze panie. Przypominają mi moją babcię. Moja sąsiadka lubi powspominać, a że ja lubię słuchać, to często takie "wpadnięcie na 5 minut" przeciąga się do kilku godzin.
Słuchając sąsiadki czasami myślę, że koloryzuje wspomnienia, ale jak popatrzę na jej załzawione oczy i drżące ręce od razu odrzucam te podejrzenia. Pani Jasia (poprosiła mnie o zmianę imienia) przepracowała wiele lat jako kucharka w jednym z już nieistniejących lokali gastronomicznych. Restauracji - jak to ona podkreśla. Opowiadania o tym co się działo na zapleczu kuchni często odbierają mi apetyt, a fuj!
W lokalu odbywały się słynne łomżyńskie dancingi, na których bawiła się miejska elita. Oj, ma wspomnień pani Jasia o tych gościach! Wiele tych wspomnień nie nadaje się do opisania, bo sporo z tamtych dancingowych bohaterów zapewne żyje.
Pani Jasia miała bardzo ciężkie życie: "Pan Bóg mnie pokarał mężem łachudrą, co to miał dwie lewe ręce i tylko kieliszek umiał w nich utrzymać". Dorabiała, więc jako kucharka na łomżyńskich i wiejskich weselach "żeby dzieciaki ubrać i co do garnka włożyć".
I tu następują smutne wspomnienia, z których wiele, przepraszam, ale rozbawia mnie do łez. To zaczynam.
Jedna z bardziej szanownych rodzin wydawała za mąż córkę. Domów weselnych ani cateringu wtedy nie było, to weselisko odbywało się w przystrojonej stodole dalekiego krewniaka. Wódzia lała się strumieniami, do tańca przygrywała orkiestra złożona ze skrzypiec, harmonii i perkusji
Przed oczepinami panna młoda, której biała suknia nie zamaskowała dość dużego brzucha, nagle krzyknęła i wpełzła pod stół. Spod stołu słychać było coraz głośniejsze wrzaski. Pan młody osłupiał, goście zaczęli trzeźwieć. Pani Jasia nie straciła głowy i wlazła pod stół.
Wychyliła się po chwili i wydała komendę - wołać akuszerkę! Pan młody rozbeczał się i powtarzał: nie przeżyje, nie przeżyje toż to tylko ma 6 miesięcy! "Wcześniak" wyskoczył na świat przy pomocy pani Jasi i okazał się bardzo dorodnym prawie 4kilowym chłopcem.
Pani Jasia z zadumą mówi: „A popatrz ty Irek, teraz to nawet donoszone dzieciaki są słabiutkie jak muchy”. Kiedy jej odpowiadam, że widocznie tamte przyszłe łomżyńskie matki odżywiały się zdrowiej i bez konserwantów, pani Jasia piskliwie się śmieje. Bardzo lubię te iskierki w oczach pani Jasi, kiedy sama komentuje swoje wspomnienie.
"Wcześniak" szybko dorównał do innych rówieśników i teraz jest ważnym panem urzędnikiem gdzieś w Warszawie. Bardzo mi się jeszcze podoba filozoficzne stwierdzenie pani Jasi o swoim mężu: "Przełajdaczył całe życie i zabrakło mu potem parę lat na poprawę, wziął i umarł ..." Kurczaczek, mam nadzieję, że ja nie umrę, zanim się nie poprawię :)

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto