Kilka godzin temu napisałem tekst o tym samym. Podejrzewam, że był lepszy. Teraz kombinuję jak koń pod górę, aby sobie jak najwięcej z niego przypomnieć.
Nim dojechaliśmy do Barcelony, po autokarze leciała informacja, że urządzamy sobie nocny spacer. No bo być w Barcelonie i nie widzieć teatru muzycznego „woda – światło"? To tak, jak być w Rzymie i papieża nie widzieć (mnie się to zdarzyło i powinienem jeszcze raz tam pojechać – ale chyba już po konklawe :).
Po kolacji, zabierając ze sobą kurtki, idziemy. Po drodze jedna z pań zaczęła głośno wołać, aby wszyscy się zatrzymali, bo ona zgubiła aparat. Przy okazji machała rękami, więc udało mi się zauważyć, że jej aparat, w obawie przed złodziejami (?) jest mocno, jak zegarek, przypięty do jej przegubu. Szanowna Pani spłonęła rakiem, bąknęła „przepraszam" oraz „dziękuję") i już jej nie było. Do końca wycieczki niczego nie „zgubiła"!
Weszliśmy na most – kładkę dla pieszych nad dwupasmową ulicą i zaraz się zaczęło. Orgia światła i wody (jako dodatkowa atrakcja – pył wodny). Zabrakło tylko muzyki – prawdopodobnie zaśniedziały fujarki :). Ale i tak było na co patrzeć, a muzykę zastąpiły: szum wody, szmery rozmów, chichoty nastolatków oraz warkot silników samochodowych.
Dwie godziny przeszły jak z bicza strzelił.
Najfajniejsza pamiątka jest na filmach. Te kilka zdjęć – to tylko namiastka. Ale może ...
Manro
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?