Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wycinka drzew przy rezerwacie przyrody obok klasztoru na kieleckiej Karczówce. Bo "rząd pozwala"

(KK)
Czytelnicy zaalarmowali w sobotę redakcję Echa Dnia, że przy rezerwacie przyrody obok klasztoru na kieleckiej Karczówce rozpoczęła się wycinka dorodnych drzew na niespotykaną dotychczas skalę.

Na miejscu okazało się, że dwie piły spalinowe pracują po północnej stronie wzgórza Karczówki od strony ulicy Bernardyńskiej, tuż przy przebiegającym tędy czerwonym i żółtym szlaku turystycznym. Na środku polany rozpalono ognisko, gdzie spalano część wyciętych gałęzi drzew.

Gdy chcieliśmy podjeść bliżej miejsca wycinki na nieogrodzonym terenie w lesie, energicznie podeszła do nas kobieta oznajmiając, że nie można i wskazała powieszoną na jednym z pozostałych drzew tabliczkę „TEREN PRYWATNY. WSTĘP I WJAZD WZBRONIONE”.

- Obecny rząd pozwala wycinać drzewa na prywatnym terenie i mediom nic do tego – powiedziała odchodząc.

Sfotografowaliśmy zatem tylko kilka drzew wyciętych tuż przy szlaku spacerowym. Z zapytaniem o skalę wycinki i czy teren ten nie jest objęty ochroną rezerwatu, zwróciliśmy się do kieleckiej Straży Miejskiej. Dyżurujący strażnik powiedział, że już w piątek powiadomiono o tej wycince Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Miasta oraz Regionalnego Konserwatora Przyrody. Z uwagi na weekend po szczegóły można się zgłosić dopiero w poniedziałek.

ZOBACZ FILM:
Krajobraz po sobotniej wycince drzew obok klasztoru i rezerwatu przyrody na kieleckiej Karczówce

Ponieważ strażnicy dotarli w rejon wycinki, gdy ognisko już dogasało pouczyli kobietę, że w mieście nie można rozpalać ognisk, tym bardziej w odległości mniejszej niż 100 metrów od lasu.

Tego dnia nasi dziennikarze byli na miejscu wycinki przy ulicy Bernardyńskiej. Tu także ktoś masowo wyciął drzewa. Wykarczowany został trójkąt pomiędzy ulicami: Bernardyńską, Świętej Barbary i Palotyńską.

CZYTAJ TAKŻE: Rzeź drzew na Bernardyńskiej w Kielcach?

Jak twierdzili okoliczni mieszkańcy, działka należy do sióstr zakonnych z Krakowa. Dodają, że wycinka miała miejsce w piątek. W sumie ścięto kilkanaście młodych drzew iglastych. Być może jest to również wynik nowych przepisów w ustawie o wycince drzew.

O pierwszych skutkach przepisów pozwalających na wycinkę drzew bez zgody ratusza czy innego urzędu, jakie zauważyliśmy w Kielcach, informowaliśmy już w końcu lutego.

- Po zmianie prawa o ochronie przyrody, która pozwala na wycinkę drzew bez pozwolenia na prywatnych działkach mamy mnóstwo telefonów od czujnych mieszkańców – przyznawał Wojciech Bafia, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Kielcach. - Tylko w piątek odebraliśmy trzy telefony w sprawie ustalenia, czy drzewa są wycinane zgodnie z prawem. Dotyczyły one wycinki 30 brzóz przy ulicy Machałowej, 90 drzew przy Klonowej oraz kilku sztuk przy Petyhorskiej. W każdym przypadku ustaliliśmy właścicieli, okazały się nimi osoby prywatne, które wycięły drzewa na swojej posesji zgodnie z prawem. Żaden z nich nie prowadził działalności gospodarczej, a w takim przypadku zgoda na wycinkę byłaby potrzebna.

Telefony z takimi interwencjami dzwonią też w naszej redakcji. Pierwsze skargi dotyczyły ulicy Białogońskiej, w rejonie Grabiny wycięto około 30 sosen.

ZOBACZ TAKŻE: Trwa wielka wycinka drzew w Kielcach (zdjęcia)

- Nie mamy prawa kontroli terenów prywatnych. Ustawa nie zobowiązuje nas do monitorowania wycinanych drzew – przyznaje Grażyna Ziętal z Wydziału Usług Komunalnych i Zarządzania Środowiskiem w kieleckim ratuszu.

Przypomina: – Bez zgody urzędu można wyciąć drzewa wyłącznie na prywatnej posesji, na której nie jest prowadzona działalność gospodarcza. Pozwolenie jest nadal wymagane dla terenów, na których jest zarejestrowana firma oraz objętych jakąkolwiek ochroną - tłumaczy. - Jeśli działka znajduje się w obszarze objętym ochroną konserwatora zabytków, to bez jego zgody drzewa nie mogą być wycięte. Takie same zasady obowiązują, jeśli teren objęty jest ochroną krajobrazową. Dla właścicieli takich gruntów nic się nie zmieniło i nadal obowiązują kary za samowolną wycinkę – dodaje.

I właśnie z tego względu, że właściciele działek mogą wyciąć rosnące na nich drzewa nie tylko bez zgody, ale nie muszą informować o tym nikogo, trudno jest określić całkowitą skalę problemu w naszym mieście. Służby ochrony środowiska dowiadują się o znikających drzewach, tylko wtedy, gdy zaniepokojony mieszkaniec zadzwoni do Straży Miejskiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kielce.naszemiasto.pl Nasze Miasto