Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wyjechała z Warszawy i nigdy nie wróciła. Szczęście znalazła na drugim końcu świata

red
Wyjechała z Warszawy i nigdy nie wróciła. Szczęście znalazła na drugim końcu świata
Wyjechała z Warszawy i nigdy nie wróciła. Szczęście znalazła na drugim końcu świata Facebook.com @Travels Like Waives
Niektórzy urodzili się w Warszawie i nie wyobrażają sobie innego miejsca do życia. Inni przyjechali do stolicy i zakochali się w tym mieście po uszy. Nie brakuje jednak osób, które po spędzeniu w Warszawie wielu lat porzucają to miasto i nigdy tu nie wracają. Jedną z nich jest Sandra Bednarczyk, która wybrała życie w Tajlandii.

Pewnie znacie wiele historii osób, które znudzone korporacyjnym trybem pracy postanowiły całkowicie zmienić swoje życie. Pani Sandra nie była przytłoczona korporacją i wbrew pozorom, nie była też zniesmaczona tym, jak dzisiaj wygląda Warszawa. Nasza bohaterka ze stolicy wyemigrowała tuż po studiach. Najpierw spędziła pracowity rok w Londynie.

- Wyjechałam, żeby zarobić na podróż dookoła świata. Wróciłam pod koniec 2014 roku, żeby pozamykać większość spraw trzymających mnie w Polsce, a przy okazji wysprzedać lub rozdać swój majątek oraz przygotować się do wyjazdu - tłumaczy.

Pani Sandra na dobre opuściła Warszawę 15 stycznia 2015 roku, były to jej 28. urodziny. Od tego momentu rodowita warszawianka nie pojawiła się w stolicy nawet na kilka godzin, chociaż obraz miasta, który pozostał w jej pamięci, jest bardzo pozytywny.

- Wyjechalam z prozaicznego powodu, byłam głodna świata i podróży.N ie wyobrażam sobie nawet jak bardzo musiała sie zmienić Warszawa przez ostatnie 3 lata. Muszę przyznać, że już rok spędzony w Londynie spowodował, że zobaczyłam mnóstwo zmian. Warszawą, którą pamiętam, była miastem bardzo przyjemnym, zwłaszcza dla osób niekorzystających na co dzień z samochodu - wspomina nasza rozmówczyni.

Kiedy mieszkała w Warszawie, sporo jeździła na rowerze i rolkach, doceniając stołeczne ścieżki rowerowe oraz zielone miejsca w mieście. Jako studentka bardzo ceniła sobie też ilość antykwariatów, bibliotek i czytelni oraz fakt, że np. BUW w czasie sesji zwykle był otwarty przez niemal całą dobę.

- Jestem typem nocnego marka, więc zdecydowanie łatwiej było mi pracować czy też uczyć się w nocy, aniżeli w ciągu dnia. Większość mojej pracy magisterskiej powstała właśnie w BUW-ie, w godzinach nocnych. W Warszawie lubiłam również to, że każda dzielnica miała swój oddzielny, niepowtarzalny klimat - wspomina.

Nasza bohaterka mniej sympatycznie wspomina momenty, w których była zmuszona do poruszania się po Warszawie samochodem. Brakowało jej także multikulturowości, którą odnalazła przy podróżach po świecie oraz nowym miejscu zamieszkania.

- Mieszkam na Phuket, jednej z rajskich wysp Tajlandii. Słońce mam niemal przez cały rok, do najbliższej plaży 10 minut jazdy skuterem, w moim ogrodzie rośnie papaja i palma kokosowa - opisuje.

Chociaż pani Sandra wychowała się w Warszawie, to nie brakuje jej dużego miasta. Z jej aktualnego miejsca zamieszkania, do najbliższej metropolii, którą jest Bangkok trzeba podróżować ponad 1000 km. Aktualnie pracuje jako instruktor nurkowania i przewodnik po wycieczkach lądowych. Swoich gości zabiera do dżungli, pokazuje rajskie plaże oraz codzienność Tajów w różnych aspektach życia. Najbardziej cieszy się jednak z faktu, że może uczyć nurkowania w fantastycznych okolicznościach przyrody - ciepłej wodze, promieniach słońca i otoczeniu dziesiątek różnych odmian koralowców oraz innych morskich stworzeń.

- W Warszawie na pewno bardzo by mi tego wszystkiego brakowało, w szczególności ciepła. Mogłabym na pewno pracować jako przewodnik w Warszawie, chociaż oprowadzałabym wycieczki po zupełnie innych miejscach. Na dzisiaj nie planuję powrotu, chociaż nie wiem co przyniesie kolejny dzień czy rok. Starałam się nie palić za sobą mostów właśnie po to, żeby mieć gdzie wrócić. Kiedy wyruszałam w podróż, zakładałam, że objadę świat i wrócę do Polski. Teraz jednak widzę, że na tyle dobrze mi na drugim końcu świata, iż trudno mi ruszyć dalej, a co dopiero mówić o powrocie - zdradza.

Jest jednak kilka rzeczy, którą łączą codzienne życie w Warszawie oraz rajskiej wyspie w Tajalandii. To ludzie, którzy jak się okazuje, chociaż zostali wychowani w zupełnie innych środowiskach i kulturach, są do siebie zbliżeni charakterami.

- Im dłużej podróżuję i żyję poza Polską, tym częściej przekonuję się o tym, że ludzie są wszędzie tacy sami na całym świecie. Oczywiście różni nas język, kolor skóry i to jak nazywamy swojego Boga, ale wszyscy tak samo przeżywamy emocje czy troszczymy się o innych. Podobne sytuacje nas też smucą czy sprawiają radość - podsumowuje pani Sandra.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto