WYPADEK - Myśliwy zastrzelił syna na polowaniu

Do tragicznego wypadku doszło podczas wieczornego polowania na Chachalni w powiecie krotoszyńskim 12 października. Było to tzw. polowanie indywidualne 61-letniego Zdzisława B. z Krotoszyna i Pawła, jego 36-letniego syna, mieszkańca podkrotoszyńskich Zdun.

W wyniku nieszczęśliwego wypadku ojciec zastrzelił syna. Jak podaje policja – starszy mężczyzna usłyszał szelest z zarośli i oddał strzał, będąc przekonanym, że wypalił do dzika.

– Tak naprawdę nie wiadomo, co tam się wydarzyło – komentuje jeden z członków Koła Łowieckiego nr 3 „Knieja”, do którego należeli również obaj myśliwi. – Powinno to wykazać śledztwo. Nam jednak trudno w to uwierzyć, przydarzyło się to bowiem łowczemu naszego koła, który zawsze dbał o bezpieczeństwo innych. Poza tym obaj to jedni z najlepszych strzelców.

Nie pomogła natychmiast udzielona pomoc. Rana okazała się śmiertelna. Paweł B. osierocił dwoję małych dzieci.

– Mężczyzna, który śmiertelnie ranił syna, był trzeźwy i posiadał aktualne zezwolenie na polowanie i używanie broni – wyjaśnia nadkomisarz Włodzimierz Szał, rzecznik prasowy z Komendy Powiatowej Policji w Krotoszynie.

Jak podkreśla Marek Przybylski, łowczy okręgowy z terenu kaliskiego, zgodnie z regulaminem myśliwi zobowiązani byli do wpisania się do książki ewidencji pobytu na łowisku. Tam odnotowuje się miejsce i czas polowania.

– Zgłoszenie otrzymaliśmy późnym wieczorem. Opis miejsca zdarzenia był nieprecyzyjny. Zespół pogotowia ratunkowego z trudem dotarł do lasów w miejscowości Chachalnia. To pierwszy taki przypadek, z jakim się spotkałem w Krotoszynie. Rodzina B. przeżywa tragedię – mówi Paweł Jakubek, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Krotoszynie.